Ekstraklasa nie zwalnia tempa. Po sześciu kolejkach trzy kluby nadal nie zaznały smaku porażki. „Czarny koń” rozgrywek, GKS Bełchatów okupuje wysokie czwarte miejsce w tabeli. Jeszcze większą niespodzianką jest znakomita pozycja Podbeskidzia. „Chłopcy Ojrzyńskiego” po słabej inauguracji sezonu idą jak burza i w najbliższym spotkaniu zmierzą się z faworyzowaną Legią. Liga to jednak nie tylko weekendowe spotkania, ale także ciężka tygodniowa praca poszczególnych zespołów. W cotygodniowym raporcie przygotowaliśmy przegląd wiadomości z wszystkich ekstraklasowych klubów. Zapraszamy do lektury!
Piast Gliwice
Zaledwie trzy punkty zdobyte w sześciu spotkaniach to wynik, który nie zadowala działaczy Piasta Gliwice. Zdzisław Kręcina i spółka postanowili zakasać rękawy i wykorzystać do maksimum kończące się niebawem okienko transferowe. Do śląskiej drużyny we wtorek dołączył Estończyk Konstantin Vassiljev. 30-letni pomocnik ostatnie trzy lata spędził w rosyjskim Amkarze Perm i na najbliższy rok związał się z drużyną z Gliwic. Doświadczony zawodnik ma za sobą także 71 występów w reprezentacji swojego kraju, w których 17 razy wpisywał się na listę strzelców!
Jak sam zainteresowany skomentował transfer do Polski? – Miasto i stadion Piasta zrobiły na mnie spore wrażenie. Naprawdę przyjemnie się tu przebywa. Podobne zdanie mam o samym klubie, który jest bardzo profesjonalnie przygotowany – krótka wypowiedź udzielona oficjalnej stronie klubowej obfituje w tego typu stwierdzenia. Ciekawe jak długo Vassiljev będzie oczarowany nowym zespołem, który przez ekspertów typowany jest na głównego kandydata do spadku.
„Piastunki” może także wzmocnić Hebert Silva Santos. Dobrze znany w Gliwicach piłkarz ustalił warunki indywidualnego kontraktu i niebawem ponownie będzie mieć okazję zaprezentowania się w barwach Piasta. Brazylijczyk do Polski trafił w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu w ramach wypożyczenia z druzyny rezerw SC Braga i dał się poznać jako solidny obrońca.
Zawisza Bydgoszcz
Pięć porażek z rzędu to za mało, żeby podjąć męską decyzję i zakończyć nieudany eksperyment z portugalskim trenerem. Ryszard Osuch ma ostatnio nie najlepszą passę. Wojna z kibicami trwa w najlepsze, a drużyna przestała dostarczać argumentów obronnych w postaci przyzwoitych wyników. Właścicielowi Zawiszy zaczyna palić się grunt pod nogami? Jorge Paixao po piątkowej porażce z Lechią Gdańsk wykluczył możliwość poddania się do dymisji. Posadę zachowa co najmniej do meczu z Piastem Gliwice. Na jego miejsce czyha Czesław Michniewicz, który z perspektywy trybun oglądał ostatnią porażkę bydgoskiego klubu. Poza byłym trenerem Lecha, Zagłębia czy Jagiellonii na stadionie zmagania Zawiszy z podopiecznymi Joaquima Machado oglądało niespełna 2000 kibiców! Żartobliwie można powiedzieć, że fani wyczuli „pismo nosem” i w odpowiednim momencie zarządzili bojkot spotkań zdobywcy pucharu i superpucharu Polski.
We wtorek na pozycję faworyta do objęcia Zawiszy wysunął się były szkoleniowiec Lecha Poznań, Mariusz Rumak. Sam zainteresowany nie potwierdza doniesień mediów, ale jest to standardowa zagrywka w tego typu sytuacjach. Kibice muszą uzbroić się w cierpliwość i na ostateczne rozwiązania należy poczekać do piątkowego spotkania z Piastem.
W Bydgoszczy nie wszystko kreci się wokół posady trenera. Jakub Wojcicki znalazł czas na odwiedzenie Domu Pomocy Społecznej „Słoneczko” i przekazał organizacji kwotę uzyskaną z licytacji swojej meczowej koszulki. Najwięcej radości piłkarz sprawił jednak najmłodszym, którzy byli wręcz oczarowani 26-letnim zawodnikiem. Zawisza w końcu zaczął walczyć o lepszy odbiór klubu przez opinię publiczną. Wszyscy mają nadzieje, że nie była to pojedyncza akcja i piłkarze bydgoskiego zespołu regularnie będą aktywnie włączać się w akcje niesienia pomocy potrzebującym.
Wisła Kraków
W Krakowie w poniedziałek strzeliły szampany. Po odwołaniu Jacka Bednarza z funkcji prezesa Wisły Kraków, fani w końcu ogłosili koniec bojkotu meczów „Białej Gwiazdy” i już podczas piątkowego spotkania z GKS Bełchatów można spodziewać się powrotu kibiców na stadion przy ulicy Reymonta. Sześciomiesięczny konflikt zakończył się zgodnie z przewidywaniami, ponieważ klubu nie było po prostu stać na kontynuowanie „wojenki” ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków. Nie można jednak potępiać walczących o swoje fanatyków, którzy już w poniedziałek wystosowali list do zarządu klubu z prośbą o… podwyższenie cen biletów. Fani udowodnili tym samym, że dobro drużyny nadal leży im na sercu. Na całej sytuacji najwięcej zyskają piłkarze, którzy wspierani przez licznie zapełnione trybuny w najbliższym spotkaniu, w meczu dwóch niepokonanych w obecnych rozgrywkach klubów, podejmą nieobliczalnego beniaminka z Bełchatowa.
Czy zobaczymy w tym spotkaniu Mariusza Stępińskiego? 19-letni napastnik został wypożyczony do Krakowa z FC Nürnberg i co najmniej do końca sezonu będzie walczyć o miejsce w pierwszym składzie drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę. Wiśle należą się duże brawa za wynegocjowanie opcji wykupu młodzieżowego reprezentanta Polski. Ośmiokrotny mistrz Niemiec długo przystawał przy swoim, ale koniec końców udało się wynegocjować korzystną klauzulę i władze krakowskiej drużyny udowodniły, że myślą przyszłościowo.
Władze klubu oczywiście zgodziły się na podniesienie cen biletów oraz przeprosiły fanów, którym w marcu zablokowano karty kibica. W Krakowie wszystko idzie w dobrym kierunku, a rodzina „Białej Gwiazdy” ponownie będzie stanowić silny monolit. Nie można jednak stwierdzić, że klubem rządzą kibole! Członek zarządu Wisły Kraków, Tadeusz Czerwiński jasno zadeklarował, że najmniejszy przejaw bandytyzmu zostanie srogo ukarany. W najbliższym czasie łaknące skandali media powinny obejść się smakiem. Fani 13-krotnych mistrzów Polski mają sporo do nadrobienia. Ich ulubieńcy są w wyśmienitej formie i w końcu w Krakowie mogą realnie myśleć o włączeniu się do walki o mistrzostwo!
Możliwe, że kolejnego tytułu nie doczeka się długoletni właściciel „Białej Gwiazdy” Bogusław Cupiał. W mediach pojawiła się informacja o możliwej sprzedaży Wisły. Zainteresowany kupnem 13-krotnego mistrza Polski jest Wiesław Włodarski, prezes firmy Foodcare. Włodarski jest wieloletnim kibicem krakowskiej drużyny i wkrótce ma spotkać się z Cupiałem, w celu omówienia sprzedaży klubu. Pieniądze nowego właściciela, który plasuje się na 56 miejscu wśród najbogatszych Polaków pozwoliłyby Wiśle wykaraskać się z dużych finansowych problemów.
GKS Bełchatów
W Bełchatowie nikt już nie myśli o małej wpadce w meczu z Piastem. Remis z drużyną okopująca dolne rejony tabeli chluby największej niespodziance inauguracji rozgrywek nie przynosi. Piłkarze oraz sztab szkoleniowy GKSu mają już jednak w głowie tylko i wyłącznie zbliżający się mecz z Wisłą Kraków. Wyjazdowe spotkanie z „Białą Gwiazdą” będzie prawdziwym testem dla podopiecznych Kamila Kieresia. Po tym pojedynku wielu kibiców zrewiduje swoje opinie dotyczące drużyny beniaminka.
Czy można mówić o „Makomanii”? Michał Mak w kilka tygodni stał się ulubieńcem mediów. Jego bliźniak miał pecha, ponieważ kontuzja odsunęła go w cień. W poniedziałek w Przeglądzie Sportowym pojawił się ciekawy artykuł dotyczący skuteczniejszego z braci. W rozmowie można przeczytać, że receptą na dobrą formę Michała jest odpowiednia dieta w dniu meczu. Gwiazdor Bełchatowa zdradził, że przed spotkaniem spożywa obiad składający się z kurczaka, makaronu i warzyw. Z sukcesu piłkarza mogą cieszyć się mamy niesfornych dzieci marzących o piłkarskiej karierze. Przekonanie brzdąca do zjedzenia brukselki powinno być teraz o wiele łatwiejsze: „Synu zjedz warzywo, Michał Mak je brukselkę przed każdym spotkaniem i zobacz jak szybko biega”.
W Bełchatowie doceniają wkład Kamila Kieresia w budowę zespołu, któremu nie straszne są mecze z faworyzowanymi drużynami. Władze „Brunatnych” postanowiły docenić szkoleniowca i o rok przedłużyły z nim wygasający wraz z końcem sezonu kontrakt. Nowa umowa zapewni trenerowi wymagany komfort psychiczny i pozwoli mu w spokoju kontynuować świetnie zapowiadający się projekt.
Górnik Łęczna
W Łęcznej cisza jak makiem zasiał. Na oficjalnej stronie Górnika pojawiła się krótka informacja o rozwiązaniu za porozumieniem stron kontraktu dotyczącego profesjonalnego uprawiania piłki nożnej z Pawłem Zawistowskim. Musicie przyznać, że brzmi to niezwykle profesjonalnie…
W Dzienniku Wschodnim we wtorek pojawił się wywiad z Łukaszem Mierzejewskim. Boczny obrońca drużyny prowadzonej przez Jurija Szatałowa mówi między innymi o potrzebie czerpania radości z gry. Były reprezentant Polski doszedł także do zaskakujących wniosków dotyczących zeszłotygodniowego spotkania z Górnikiem Zabrze: na pewno nie uważam, że byliśmy słabsi od rywali. Oni strzelili dwie bramki, my żadnej i to jest cała tajemnica. Gdyby wcześniej udało nam się wykorzystać jedną z sytuacji, jakie mieliśmy, to spotkanie pewnie ułożyłoby się zupełnie inaczej. Po stracie pierwszego gola, odkryliśmy się, a rywale wykorzystali sytuację i nas dobili.
Pogoń Szczecin
W Szczecinie nikt nie przejmuje się chwilowa zadyszką podopiecznych Dariusza Wdowczyka. Prezesi „Portowców” stawiają na ciągły rozwój klubu i przykładają dużą wagę do wymiany międzynarodowych doświadczeń. Pogoń ma już niemałe sukcesy na tym polu, partnerskie umowy z Werderem Brema i Olympique Lyon pozwoliły zorganizować dwa towarzyskie spotkania z uznanymi w Europie markami. Teraz „Portowcy” obrali kierunek na Hiszpanię! Jarosław Mroczek i Grzegorz Smolny w ostatnich dniach sierpnia odwiedzą Espanyol Barcelona. Jak doszło do nawiązania kontaktu z katalońską drużyną? Szczegóły dla oficjalnej strony klubowej zdradził prezes Mroczek: przedstawiciele Espanyolu sondowali tę część naszego kontynentu i ich wybór padł właśnie na Pogoń! Być może zwrócili uwagę na nasze wcześniejsze kontakty z zachodnimi zespołami z Francji i Niemiec. Już sam fakt, że w klubie z Primera Division dostrzeżono naszą pracę, był dla nas sporym wyróżnieniem. W Szczecinie liczą, że współpraca z Espanyolem pozwoli Pogoni zrobić duży krok w przód i wprowadzić do klubu europejskie standardy.
Fani „Portowców” z niecierpliwością oczekiwali informacji dotyczącej środowej aukcji znaków towarowych Pogoni. Wszyscy w Szczecinie mogą odetchnąć z ulgą! Spółka Akcyjna Pogoń Szczecin wygrała licytację i stała się właścicielem logo oraz nazwy, które dotychczas należały do stowarzyszenia MKS Pogoń. Dobra wiadomość oznacza, że „Portowcy” nie będą zmuszeni odejść od wieloletniej tradycji. Ostatnio głośno było o zmianie herbu Zawiszy, jednak w przypadku bydgoskiego klubu skończyło się zaledwie na zmianie tła. W Szczecinie, w przypadku przegrania aukcji, ten zabiegł byłby niestety niewystarczalny.
Śląsk Wrocław
Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego w październiku zmierzą się w towarzyskim spotkaniu z Pogonią Lwów. Cały dochód ze sprzedaży biletów zostanie przeznaczony na renowację polskich cmentarzy na Ukrainie. Warto przypomnieć, że Pogoń to jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów piłkarskich. Przed II Wojną Światową drużyna z Lwowa czterokrotnie zdobyła tytuł mistrza kraju. „Pogończycy” nigdy nie spadli z Ekstraklasy, a w 1938 roku Związek Polskich Związków Sportowych przyznał Pogoni tytuł „najlepszego i najbardziej zasłużonego klubu sportowego w Polsce”. Obecnie lwowska drużyna może tylko pomarzyć o nawiązaniu do czasów przedwojennych. W zespole wiążą ledwo koniec z końcem i co jakiś czas to polscy fani biorą na swoje barki los zasłużonego klubu. Tym razem dochody ze sparingu mają pójść na inny, tak samo ważny szczytny cel.
To nie jedyna tego typu akcja „Wojskowych”. Szóstego września w Oławie miejscowy MKS podejmie Śląsk w towarzyskim meczu, z którego cały dochód zostanie przeznaczony na rzecz Grzegorza Galasińskiego. 33-latek w ubiegłym roku został poddany pierwszemu w Polsce przeszczepowi twarzy i teraz musi przejść niezwykle kosztowną rehabilitację.
Śląskowi należą się duże brawa, ponieważ zespół z Wrocławia mógłby na pewno w inny sposób spożytkować krótką przerwę w ekstraklasowych rozgrywkach. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego zagra jednak charytatywnie i pomoże słusznej sprawie. Oby takich akcji z udziałem polskich drużyn było jak najwięcej!
Górnik Zabrze
Liderowi T-Mobile Ekstraklasy grozi upadłość? Nie jest tajemnicą zła sytuacja finansowa zabrzańskiego klubu. Piłkarze Górnika robią jednak swoje i od początku sezonu w każdym spotkaniu grają o pełną pulę. Kilka dni temu ich ciężka praca została w końcu doceniona i zawodnicy otrzymali sierpniowe wynagrodzenie. Klub zalega jednak z pensjami za kilka poprzednich miesięcy. Piłkarze to jednak w tej chwili najmniejszy problem działaczy śląskiego zespołu. Menadżer Tomasz Kaczmarczyk, któremu Górnik jest dłużny 100 tys. zł, wystosował do sądu wniosek o upadłość zabrzańskiego klubu. Kibiców próbował uspokoić wiceprezydent Zabrza Krzysztof Lewandowski, który w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl oświadczył: – Mogę potwierdzić, że faktycznie taki wniosek wpłynął, ale jesteśmy przekonani, że sąd wniosek odrzuci. Nie zostały bowiem wyczerpane inne środki mające na celu odzyskanie należności. W pierwszej kolejności postępowanie toczy się bowiem na drodze cywilnej, a tutaj wyrok jeszcze nie zapadł.
Radosne wieści w wywiadzie dla Sport.pl przekazał także bohater Górnika z ostatniej kolejki, Łukasz Madej. Strzelec dwóch bramek Górnikowi Łęczna zdradził: – Mamy zapewnienie z miasta, że pensje będą płacone na bieżąco i pomalutku także zaległości. Słyszę głosy o nowych sponsorach czy inwestorach w Zabrzu. Skoro za miedzą takie umowy podpisują, to myślę, że do takiej firmy jak Górnik też się w końcu ktoś zgłosi.
Wyjście z finansowego impasu na pewno umożliwi sprzedaż Mateusza Zachary. Snajper od jakiegoś czasu przymierzany jest do belgijskich klubów. Ostatnio w mediach pojawił się temat przejścia 24-letniego zawodnika do Lecha Poznań. Gdzie w przyszłości zagra Zachara? Do zakończenia letniego okienka transferowego pozostało tylko kilka dni i niebawem powinniśmy poznać odpowiedź na nurtujące pytanie.
Jak najszybciej wyjść z kłopotów finansowych? Walczyć w każdym meczu, zdobywać cenne punkty i swoją grą sprowadzić do klubu sponsorów. Piłkarze Górnika pokazują pełen profesjonalizm i nie przejmują się nie najlepszą sytuacją zespołu. Wkrótce drużyna Roberta Warzychy może zostać poważnie wzmocniona. Do treningów po ciężkiej kontuzji stawu skokowego powrócił Mariusz Przybylski. Defensywny pomocnik znany jest z zadziorności i walki o każdą piłkę. Razem z Radosławem Sobolewskim może ponownie stworzyć w okolicach środka boiska zaporę nie do przejścia. Kibiców Górnika na pewno ucieszył także fakt szybkiego powrotu do zdrowia Błażeja Augustyna. Podpora defensywy zabrzan wstępnie miała pauzować około sześciu tygodni, jednak według sztabu medycznego 26-letni obrońca będzie do dyspozycji trenera już w meczu ósmej kolejki ekstraklasy z Piastem Gliwice.
W Zabrzu panuje dobra atmosfera. Wszystko za sprawą fantastycznych wyników. Piłkarze pozwalają sobie nawet na żarty ze szkoleniowców. Dobrym przykładem jest rozmowa Łukasza Madeja z Robertem Warzychą po spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Krótką pogawędkę „trenera” i zawodnika znajdziecie na oficjalnym Fan Page’u Gornika:
https://www.facebook.com/video.php?v=739578182769779
Korona Kielce
Duże oczekiwania, wielkie nazwisko, wspaniała kariera i wystarczyło 18 minut, żeby zrewidować opinię o nowym nabytku Korony. Olivier Kapo w meczu z drugim garniturem mistrza Polski nic ciekawego nie zademonstrował. Francuz nie będzie dobrze wspominać debiutu w Ekstraklasie. Były piłkarz Juventusu Turyn podczas spotkania naderwał więzadło skokowo – strzałkowe przednie w prawej stopie i przez co najmniej dwa tygodnie nie będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego kieleckiej drużyny. Miał być zawodnik na miarę Ljuboji, a zakończyło się namiastką wielkiego piłkarza ala John Collins czy Oleg Salenko. Fani „złocisto – krwistych” muszą liczyć na to, że po rehabilitacji 33-letni napastnik będzie jeszcze miał chęć dobrą grą zapracować na swoją niemałą pensję.
W Koronie pewnie już żałują pozbycia się lekką ręką Macieja Korzyma. 26-letni zawodnik zanotował fantastyczne wejście do nowej drużyny. Napastnik w trzech meczach strzelił dwa gole i także dwukrotnie otwierał drogę do bramki partnerom z Podbeskidzia. Piłkarz urodzony w Nowym Sączu nadal jednak nie pogodził się ze sposobem zakończenia swojej czteroletniej przygody z kieleckim klubem. Korzym transfer Kapo do Korony w wypowiedzi udzielonej dla SportoweFakty.pl skomentował w dość interesujący sposób: Skoro Korony nie było stać na mnie, a było na kogoś innego, to widocznie taki mają gust. Było mi przykro, ale nie interesuje mnie to, kto przychodzi do Korony. Było mi bardzo przykro z tego powodu, jak mnie tam potraktowano, ale takie jest życie. Snajperowi nie można odmówić racji. Swoją grą i bramkami zaskarbił sobie sympatię kibiców i jego pożegnanie ze „złocisto – krwistymi” powinno odbyć się w trochę inny sposób.
Przed prasą nic się nie ukryje i w Przeglądzie Sportowym pojawiła się informacja dotycząca zwolnienia dyrektora do spraw organizacji i marketingu Korony Kielce, Andrzeja J., który 15 sierpnia pod wpływem alkoholu spowodował wypadek samochodowy. Do zdarzenia doszło tuż po przegranej potyczce „złocisto – krwistych” z Górnikiem Zabrze.
Jagiellonia Białystok
W Białymstoku panuje nie najlepsza atmosfera. Po bardzo dobrym początku sezonu, w grze podopiecznych Michała Probierza coś się zacięło i Jagiellonia w trzech kolejnych spotkaniach schodziła z murawy z bagażem trzech straconych goli. Światełkiem w tunelu jest powrót do treningów czołowych zawodników „żółto – czerwonych”. Sebastian Madera w pierwszych trzech meczach stanowił o sile defensywy białostoczan i to pod jego nieobecność Jagiellonia straciła aż dziewięć bramek w trzech spotkaniach! Natomiast o sile ofensywnej drużyny świadczy Dani Quintana, w prasie pojawiło się doniesienie, że Hiszpanem zainteresował się jeden z klubów z Bliskiego Wschodu. 450 tys. euro to cena wręcz promocyjna i kibice „Jagi” muszą liczyć, że ich ulubieniec nie zdecyduje się wyjazd na peryferie wielkiej piłki, Trzecim wracającym do treningów jest Krzysztof Baran, który niespodziewanie wygrał na początku sezonu rywalizację z Jakubem Słowikiem. Czerwona kartka tego drugiego w meczu ze Śląskiem Wrocław daje szanse Baranowi na szybki powrót do wyjściowego składu. W Białymstoku powinni chuchać i dmuchać na Rafała Grzyba. Kapitan Jagiellonii po meczu z „Wojskowymi” narzeka na drobny uraz, który najprawdopodobniej nie przeszkodzi byłemu piłkarzowi Polonii Bytom (pamiętacie jeszcze ten klub?) zagrać w sobotnim spotkaniu z Koroną.
PS. Na oficjalnej stronie Jagiellonii znajdziecie ciekawy wywiad z Markiem Wasilukiem. Obrońca białostoczan liczy na to, że jego zespół na koniec sezonu uplasuje się w górnej połowie tabeli. Panie Marku z taką gra jaką w ostatnich spotkaniach Pan prezentuje, kibice „żółto – czerwonych” nie mają co liczyć na awans do grupy mistrzowskiej. Trzeba wziąć się w garść i ciężko pracować na treningach!
Lechia Gdańsk
Kilka miesięcy temu wszyscy kibice w napięciu śledzili transferowe losy Pawła Stolarskiego, któremu nie było po drodze z trenerem Wisły Kraków, Franciszkiem Smudą. Wydawało się, że młody pomocnik opuści T-Mobile Ekstraklasę i przeniesie swoje talenty do jednego z klubów Europy Zachodniej (w mediach pojawiła się nawet plotka o zainteresowaniu Juventusu Turyn). Wychowanek „Białej Gwiazdy” zaskoczył jednak wszystkich i związał swoją przyszłość z Lechią Gdańsk. Na tamtą chwilę była to słuszna decyzja, szkoleniowiec „zielono – białych” chętnie stawiał na młodzież i Stolarski miał powoli przebijać się do pierwszego składu zespołu. Los bywa jednak przewrotny. Młodzieżowy reprezentant Polski nie poradził sobie w nowym klubie i w rundzie jesiennej tylko pięciokrotnie pojawiał się na ekstraklasowych boiskach. Nowy sezon nie przyniósł odmiany. Letnia rewolucja kadrowa spowodowała, że Stolarski nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych i włodarze Lechii zdecydowali się go wypożyczyć do Zagłębia Lubin. Szum medialny, jak to często bywa, kolejny raz niekorzystnie wpłynął na utalentowanego piłkarza. W Gdańsku wierzą jeszcze, że na zapleczu Ekstraklasy talent ex-Wiślaka jeszcze rozbłyśnie. Istnieje niestety duża szansa, że kolejna nadzieja polskiej piłki zostanie przez wszystkich zapomniana…
W Gdańsku straty utalentowanego zawodnika nikt nie odczuje. W klubie na testach pojawiło się dwóch kolejnych piłkarzy i już nawet kibice Lechii wyrażają swoje niezadowolenie z polityki transferowej, która może w przyszłości mocno obciążył budżet pomorskiego klubu. Bruno Nazario oraz Kevin Friesenbichler mogą pochwalić się ciekawym CV. 19-letni brazylijski pomocnik w barwach TSG 1899 Hoffenheim dwukrotnie wystąpił w Bundeslidze, a austriacki napastnik w swojej karierze miał okazję występować w Bayernie Monachium i Benfice Lizbona! Oczywiście mowa o rezerwach tych dwóch utytułowanych klubów, jednak przebieg kariery tego dwudziestoletniego piłkarza może wzbudzać podziw niejednego zawodnika naszej Ekstraklasy. Do Lechii nie trafi za to Tobias Weis, który w ubiegłym tygodniu uczestniczył w zajęciach gdańskiego zespołu. Rezygnacja z doświadczonego pomocnika na rzecz dwóch nieoszlifowanych talentów to jasny przekaz włodarzy „zielono – białych”. Drużyna rozgrywająca swoje mecze na PGE Arenie ma stawiać na młodych i w przyszłości czerpać duże zyski z transferów. Oby taka polityka nie przełożyła się negatywnie na grę podopiecznych Joaquima Machado.
Wojewoda pomorski postanowił chyba przebić głupotę UEFA, która wyrzuciła Legię z Ligi Mistrzów za czterominutowy występ Bereszyńskiego. Ryszard Stachurski zabronił organizacji imprez masowych na… starym stadionie Lechii. Przed rozpoczęciem ligowego sezonu drużyna z Gdańska rozegrała sparing z Panathinaikosem na Traugutta 29. Kibice postanowili uczcić to wydarzenie w specyficzny sposób: oprawa składająca się z rac i świec dymnych zmusiła sędziego do przerwania spotkania na około kwadrans. Wojewoda postanowił wymierzyć adekwatną karę za przewinienie i „zamknął” obiekt, na którym wydarzenia o charakterze masowym odbywają się od święta i nikt tak naprawdę tego nie odczuje. Lechia dalej będzie trenować na swoim starym stadionie, a władze nadal będą marnotrawić cenny czas i pieniądze podatników…
Ruch Chorzów
„Niebiescy” przygotowują się do najważniejszego meczu w sezonie. Rewanżowe spotkanie z Metalistem Charków zadecyduje, czy kasa Ruchu zostanie solidnie wzmocniona przychodami z fazy grupowej Ligi Europy. W pierwszym spotkaniu to polski zespół był stroną dominująca i ponowne narzucenie rywalom swojego stylu gry powinno zapewnić „Niebieskim” wygraną. W Chorzowie robią wszystko, żeby w czwartek Jan Kocian mógł skorzystać z usług Daniela Dziwniela. Boczny obrońca w spotkaniu z Lechem Poznań tuż przed końcem pierwszej połowy naciągnął więzadło poboczne przyśrodkowe w prawym kolanie i po przerwie nie pojawił się już na murawie. Brak podstawowego obrońcy może okazać się bolesny w skutkach. Wąska kadra Ruchu już niejednokrotnie przysporzyła zmartwień sztabowi szkoleniowemu. „Niebiescy” mają szansę wypracować wynik „ponad stan” i w Chorzowie staną na głowie, aby Dziwniel mógł pojawić się w czwartek na boisku. Gra toczy się o naprawdę dużą kasę i tylko 90 minut dzieli Ruch od zrobienia milowego kroku do wyjścia z finansowych tarapatów.
Niestety polscy fani nie zobaczą w telewizji rewanżowego spotkania z Metalistem. Decyzja ta może dziwić, „Niebiescy” w pierwszym meczu zagrali bardzo dobrze i stoją przed niewyobrażalną szansą awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Szkoda, ze kibice będą musieli posiłkować się relacją ukraińskiej telewizji. Obecna sytuacja pokazuje, jak małą siłę przebicia ma jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów…
Podbeskidzie Bielsko-Biała
Im mniej się w mediach mówi o Podbeskidziu, tym lepiej „chłopcy Ojrzyńskiego” prezentują się w lidze. Kibice w Bielsku-Białej świeżo w pamięci mają ciągłą walkę „Górali” o utrzymanie. Piąta pozycja w tabeli po sześciu kolejkach to wynik, który zaskoczył nawet najwierniejszych fanów! Drużyna wzmocniona „odpadami” z innych zespołów konsekwentnie zdobywa punkty i władze klubu po cichu mogą nawet marzyć o awansie do europejskich pucharów.
Piłkarze Podbeskidzia kojarzą się polskim fanom jako ostro grający drwale, którzy punkty zdobywają głownie dzięki twardej i nieustępliwej grze. Przypisana łatka brutali nijak się ma do faktycznych boiskowych zachowań „Górali”. Drużyna z Bielska-Białej w poprzednim sezonie zwyciężyła w klasyfikacji fair-play! Także po sześciu kolejkach obecnych rozgrywek podopieczni Ojrzyńskiego wysunęli na czoło wspomnianej klasyfikacji.
Dobrej dyspozycji pierwszej drużyny towarzyszą także sukcesy juniorów. Szymon Jarosz oraz Sebastian Madejski zostali powołani na konsultację kadry U-18. Leszek Ojrzyński pozytywnie wypowiedział się o utalentowanych zawodnikach dla oficjalnej strony klubowej: – Myślę, że powołania trafiły do mądrych chłopaków, dadzą sobie radę i efekty będą tylko pozytywne.
W Bielsku – Białej wykazano się dużą pomysłowością. W sieci pojawił się filmik przedstawiający „Górali” odwiedzających kibiców, którzy najszybciej przedłużyli karnety z poprzedniego sezonu. Zaskoczeni fani dostali drobne upominki i mieli okazję porozmawiać ze swoimi ulubieńcami. Zresztą zobaczcie sami:
Wojciech Trochim opuszcza Podbeskidzie? Rozstanie potrwa tylko sześć miesięcy. Piłkarz sprowadzony w letnim okienku transferowym nie zdołał wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie i władze „Górali” postanowiły wypożyczyć byłego zawodnika Kolejarze Stróźe do GKSu Tychy. 25-letni pomocnik jednocześnie o kolejne sześć miesięcy przedłużył kontrakt z ekipą z Bielska-Białej. Zawodnik dostał jasny przekaz: „nie rezygnujemy z Ciebie, ale musisz dobrymi występami na zapleczu Ekstraklasy udowodnić, że jesteś w stanie rywalizować z najlepszymi”. Klub zachował się fair, a piłkarz jest zadowolony i liczy na odbudowanie się w Tychach. Typowa sytuacja win-win.
Legia Warszawa
„Sprawa” z UEFA i Celticiem wzmocniła zespół mistrza Polski. Legia w każdym kolejnym spotkaniu demoluje ligowych rywali i jest też o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Kibice stołecznego klubu mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość i nawet dzika radość Marka Saganowskiego po strzeleniu setnego gola w Ekstraklasie nie zaburzy obecnej sytuacji. Istnieje jednak mały zgrzyt, który z czasem może przeobrazić się w katalizator konfliktu. Chodzi o sprawę spikera Legii, Wojciecha Hadaja. Mówiąc wprost Hadaj kibicom podpadł i spiker pracujący w Warszawie od 1995 roku nie jest już mile widziany na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Na trybunach Pepsi Arena w pięciu kolejnych spotkaniach zawieszany był transparent: „Dziękujemy Hadajowi, chcemy innego spikera”. Hadaj w końcu uniósł się dumą i jak prawie każdy na jego miejscu złożył rezygnacje na biurko prezesa. Bogusław Leśnodorski dymisji jednak nie przyjął. Jak zakończy się cała „afera”? Leśnodorski niemal w każdej sytuacji szedł ramie w ramię z kibicami i jego decyzja może nie być dobrze przyjęta w kibicowskim światku. Prezes jednak nie może ulegać naciskom fanów i jeżeli sprawy pójdą w złym kierunku, to z błahego powodu doczekamy się podobnej sytuacji jak w Krakowie czy Bydgoszczy. Leśnodorski ma jednak głowę na karku i na pewno znajdzie wyjście, które pogodzi wszystkich zainteresowanych.
Rewanż z Aktobe powoduje jednak, że wszystkie mniej ważne sprawy schodzą na dalszy plan. „Legioniści” zapowiadają walkę o awans do rozgrywanego w Warszawie finału Ligi Europy. Pierwszy krok do osiągnięcia ambitnego celu muszą postawić w czwartek. Nikt nie dopuszcza do siebie możliwości, ze drużyna Henrika Berga mogłaby polec w rywalizacji z zespołem z Kazachstanu. Najmocniej kciuki zaciskają księgowe. Odpadnięcie z europejskich pucharów na tak wczesnym etapie byłoby ogromnym finansowym ciosem dla mistrzów Polski.
Lech Poznań
Kto w najbliższych tygodniach będzie stanowić o sile ofensywnej Lecha? Przesądzone jest odejście Łukasza Teodorczyka do Dynama Kijów. Utytułowany Ukraiński zespół mógł jednak obejść się smakiem. Po napastnika „Kolejorza” w ostatniej chwili zgłosił się Celtic Glasgow i „pogromca” Legii wydawał się być lepszym kierunkiem dla reprezentanta Polski. Niespodziewane i bardzo dobrze w Polsce przyjęte odpadnięcie mistrza Szkocji z walki o Lige Mistrzów rozwiało jednak wszelkie wątpliwości. Teodorczyk najbliższych kilka lat spędzi na Ukrainie i pozostaje mieć nadzieję, że zawodnik z reprezentacyjnymi aspiracjami nie utkwi na ławce rezerwowych klubu z Kijowa.
W Poznaniu nie próżnują i szukają kandydatów do zastąpienia 23-letniego napastnika. W prasie przewijają się nazwiska takich zawodników jak: Zachara, Visnakovs, Sobiech czy Micanski. Piłkarz Górnika Zabrze przymierzany jest do kilku belgijskich klubów i władze śląskiego zespołu nie będą raczej chciały wzmacniać krajowego rywala. Łotysz natomiast był już po słowie z Ruchem Chorzów. Drużyna reprezentująca Polskę w europejskich pucharach ma wąską kadrę i transfer napastnika jest priorytetem dla Jana Kociana. Visnakovs w poprzednim tygodniu trenował już z drużyną „Niebieskich” i wydawało się, że sfinalizowanie transakcji jest kwestią kilku najbliższych dni. Po pojawieniu się nowego „gracza” w walce o napastnika, wszystkie karty znajdują się w rękach Widzewa Łódź, który najwięcej zyska na bezpośredniej rywalizacji dwóch czołowych polskich klubów. Pozostała dwójka snajperów to zawodnicy, którzy mają problemy z wywalczeniem sobie miejsca w składach niemieckich zespołów: Karlsruher SC i Hannover 96. Największe szanse na wzmocnienie „Kolejorza” ma jednak Visnakovs. Już za kilka dni kibice mogą się spodziewać prezentacji nowego zawodnika.
W ostatnim tygodniu nie tylko obsada pozycji napastnika wywoływała ból głowy trenerom Lecha. Liczne kontuzje mocno ograniczyły możliwości tymczasowego szkoleniowca, Krzysztofa Chrobaka w meczu z Ruchem. Sytuacja kadrowa „Kolejorza” w najbliższym czasie powinna się jednak poprawić. W następnym spotkaniu do dyspozycji trenera Lecha będą już: Dawid Kownacki, Muhamed Keita i Paulus Arajuuri. Spotkanie z Cracovią będzie meczem pożegnalnym dla Chrobaka. W środę władze klubu ogłosiły, że nowym trenerem „Kolejorza” będzie Maciej Skorża. Były szkoleniowiec Wisły i Legii został oficjalnie zaprezentowany na środowej konferencji prasowej, jednak zespół obejmie dopiero po meczu z „Pasami’. W Poznaniu w końcu doczekali się trenera z prawdziwego zdarzenia. Doświadczony szkoleniowiec będzie mógł wyciągnąć „Kolejorza” na wyższy poziom.
Cracovia
Kraków nie jest sprzyjającym miejscem dla młodych piłkarzy. Zarówno w Cracovii, jak i Wiśle Kraków, utalentowani zawodnicy mają problemy z przebiciem się do pierwszego składu. Po Marcelu Wawrzynkiewiczu, który odszedł z „Pasów” przyszedł także czas na Gracjana Horoszkiewicza. 19-letni wychowanek Herty Berlin dostał wolną rękę od sztabu szkoleniowego w poszukiwaniu sobie nowego pracodawcy. W grę wchodzi zarówno wypożyczenie, jak i transfer definitywny. Oddanie za porcję frytek młodzieżowego reprezentanta Polski może być największym tegorocznym błędem drużyny prowadzonej przez Roberta Podolińśkiego. Horoszkiewicz nie dostał prawdziwej szansy i pozbywanie się lekką ręką piłkarza, którym przed sezonem interesowały się niemieckie kluby to duży błąd. Nie trzeba było nawet długo czekać na pierwsze zainteresownie nastoletnim obrońcą. Gracjan wpadł w oko szkoleniowcowi Podbeskidzia, Leszkowi Ojrzyńskiemu i może wkrótce okazać się, że nastolatek z niechcianego zawodnika wyrośnie na największe objawienie ligi.
Na kilka dni krakowską drużynę opuścił także Miroslav Covilo. Nowy nabytek „Pasów” musi skompletować wszystkie niezbędne dokumenty, które umożliwią 28-letniemu pomocnikowi otrzymanie wizy na stały pobyt w Polsce. Rosły zawodnik do Krakowa wrócić ma już w czwartek i nic nie stoi na przeszkodzie, aby Covilo wystąpił w niedzielnym wyjazdowym spotkaniu z Lechem Poznań.
youjizz presented his own Eric Vega bikini collection
Mismatched Shoes From a Shoe Web Site
hd porn we going to try and have some fun with it
Print 'TMNT’ explodes into the 21st Century
black porn The fashion industry is rapidly growing
fashion farmers markets Feb 3
girl meets world One of the easiest items to make is an off the shoulder
Fashion updates from style networking sites
gay porn it a striking image
Celebrities with Large Handbags Bigger is Better
miranda lambert weight loss There’s plenty of other styles to try out
Fashion Shawls Wraps Ruana Cape Wraps
christina aguilera weight loss 16 interesting fashion shows presented at New York Fashion Week Spring 2015
Top 6 Ideas to Pick the Perfect Wedding Dress
weight loss tips Not that a stranger would know it