Kokaina wyceniona na dwa lata – dyskwalifikacja gwiazdy ligi rosyjskiej podtrzymana

Eremenko

Swego czasu Popek śpiewał „wódka, karabin, kokaina i siłka”. Wszystko pasuje, stereotypowo, do Rosji. Wśród piłkarzy najlepiej, gdy trzymają się tego ostatniego, i tak było w przypadku Romana Eremienki, ale do czasu… Niestety wziął się też za kokainę, czego efektem jest, a raczej będzie, dyskwalifikacja do końca 2018 roku, którą FIFA podtrzymała.

Sprawa wyszła na jaw we wrześniu minionego roku. 14 września CSKA Moskwa grało z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów. Na boisku padł remis 2:2, a jedną z bramek zdobył Eremenko, który po spotkaniu udał się na kontrolę antydopingową. Zazwyczaj jest to formalność, ale w jego przypadku wykryto kokainę w organizmie! UEFA zadecydowała na początku października o 30-dniowym zawieszeniu, ale półtora miesiąca później było jeszcze gorzej, bo FIFA 18 listopada wydała wyrok, który nakładał na reprezentanta Finlandii dwuletnią dyskwalifikację. Syn Aleksieja Eremenki seniora odwołał się od wyroku, ale światowa federacja piłkarska nie widziała powodów dla złagodzenia swojej kary. To oznacza, że prawdziwe granie – o ile do niego wróci – Eremenko będzie mógł rozpocząć praktycznie od stycznia 2019 roku, a dla 30-letniego zawodnika (za dwa tygodnie urodziny) to naprawdę długa kara.

A mowa o zawodniku, który od wielu lat był prawdziwą gwiazdą rosyjskiej Premier Ligi. Najpierw w barwach Rubina Kazań, a od kilku lat CSKA Moskwa. Wcześniej grał w Dynamie Kijów, a w tym czasie rozegrał kilkadziesiąt spotkań w europejskich pucharach, a także reprezentacji Finlandii. Eremenko reprezentuje Suomi, gdyż w wieku trzech lat wyjechał do tego kraju wraz ze swoim ojcem. Obecnie posiada podwójne obywatelstwo – fińskie i rosyjskie. Żeby było lepiej, dotychczas uchodził za wzór profesjonalizmu, o czym pisze Karol Bochenek na swoim blogu Futbol Sovieticus:

Eremenko sprzed kokainowej afery to piłkarz, którego nie dało się nie podziwiać. Inteligenty, elokwentny, szanujący pracę innych i do bólu profesjonalny. Rosyjscy dziennikarze często podkreślali, że w przeciwieństwie do rodzimych zawodników zawsze był skory do rozmowy, w wywiadach unikał banałów, nie obrażał się na krytykę czy niewygodne pytania. Prezentował zupełnie inny rodzaj mentalności, tak odległy od rosyjskiej, chociaż sam urodził się przecież w Moskwie. Imponował też znajomością języków (fiński, szwedzki, rosyjski, ukraiński, angielski, włoski), kulturą, obyciem. I swój, i Europejczyk – powtarzano. Jednym słowem – ideał.