ESA 37 to przy tym pikuś!

Rulli

Polska Ekstraklasa gra na zasadach spisanych pod hasłem „ESA 37”. Po 30 kolejkach tabela i zdobyte punkty dzielone są na pół, grupa spadkowa i grupa mistrzowska etc. Znamy to bardzo dobrze. Mimo iż drugi sezon z rzędu obowiązują wspomniane regulacje, słyszy się głosy niezadowolenia. Co jednak mają powiedzieć w Argentynie? Tam czwarty sezon z rzędu liga gra na zupełnie innych zasadach! Ameryka Południowa od zawsze charakteryzuje się zupełnie odmienną formą wyłaniania mistrzów krajowych. W ostatnich latach jednak Argentyna jest przodownikiem pod względem oryginalności i bałaganu w jednym. 

W latach 1991 – 2012 w Argentynie co roku wyłaniano… dwóch mistrzów kraju! Apertura i Clausura, czyli sezon zamknięcia i sezon otwarcia. Kibice zdążyli się do tego niejako już przyzwyczaić, lecz AFA poszła dalej i zaczęła wprowadzać rewolucję w ligowych regulaminach. Lata 2012-2014 grano pod mianem dwóch rund Torneo Inicial i Torneo Final, które wyłaniały dwie najlepsze drużyny, jedna wiosną, druga jesienią. Następnie mierzyły się one w meczu Super Final decydującym o tytule mistrza Argentyny.

Rok 2015 to przejście na wydawałoby się europejski system ligowy. Wydawałoby… AFA postanowiła bowiem powiększyć ligę do 30 zespołów! W czasach kiedy w Europie wiele lig ma problem z zebraniem dobrej jakości 20 zespołów rywalizujących o tytuł mistrzowski. Do tej pory w argentyńskiej Primera Division rywalizowało 20 drużyn, zatem w sezonie 2015 mieliśmy aż 10 beniaminków! Kilka klubów do elity awansowało po raz pierwszy w swojej historii. Mistrza wyłaniano po 30 kolejkach, grano od lutego do listopada. Jak to możliwe, że przy tylu zespołach udało się rozegrać 30. kolejek, kiedy system zakładał grania jednego meczu z każdym rywalem? Otóż prócz głównej zasady każdy z każdym po jednym razie postanowiono uatrakcyjnić rozgrywki i wprowadzono tzw. kolejkę klasyków. Założenie było takie, aby tzw. hity odbywały się dwa razy do roku, zatem mieliśmy mecz i rewanż w Superclasico Boca – River, w derbach Avellanedy Racing – Independiente itd. Oczywiście nie każdy zespół ma odwiecznego rywala z jakim tworzy historyczne boje od wielu lat, w tym przypadku AFA po prostu dolosowywała „derbowego oponenta”. Sezon był ciekawy, grano na w miarę jasnych zasadach. Tytuł zdobył zespół Boca Juniors. Następnie odbywały się play-offy o udział w Copa Libertadores i Copa Sudamericana.

Jakby tego miszmaszu było mało, należy wspomnieć, że w lidze argentyńskiej od wielu lat do niższej ligi wcale nie spada zespół który zdobędzie najmniej ligowych punktów w danych rozgrywkach! Otóż w Argentynie odbywa się to na tzw. systemie uśredniania. Aby wyłonić spadkowicza z ligi w danym sezonie bierze się pod uwagę wyniki wszystkich drużyn z trzech ostatnich sezonów i na tej podstawie wylicza się średnią zdobytych punktów na 1 mecz. Zasada ta miała chronić wielkie kluby. Jak wiemy z historii nie zawsze się udawało. Pamiętamy dobrze spadek z hukiem River Plate w 2011 roku.

System z roku 2015 został zmieniony wiosną 2016 roku. Twór pod nazwą Torneo Corto brzmi tajemniczo, jednak jak poznacie szczegóły to złapiecie się za głowę. Miało być po europejsku, chciano wyłonić mistrza na przełomie maja i czerwca. Na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie, jednak przypomnijmy, że w argentyńskiej elicie nadal mamy 30 zespołów. Jak więc rozegrać tyle meczów w ledwo kilka miesięcy? Tęgie głowy AFA znalazły i na to sposób. Podzielono ligę na dwie 15-zespołowe grupy: Zona A i Zona B. Nie trzeba być po studiach matematycznych by stwierdzić, że mamy nieparzysty skład grup. Spokojnie, nadal obowiązywała kolejka klasyków. Zespół, który miałby pauzować w danej kolejce grał derbowe spotkanie w tym czasie z zespołem z drugiej grupy. Grupy wyłoniono na zasadzie losowania, mówiło się, że Zona A jest znacznie mocniejsza niż B. W Zona A mieliśmy takie zespoły jak San Lorenzo, Velez, Rosario, River Plate, Independiente czy Banfield. Nikt jednak nie zamierzał się przejmować narzekaniami. Rozgrywki dokończono, tytuł mistrzowski wyłonił mecz pomiędzy zwycięzcami Zona A i Zona B. Lanus pokonał San Lorenzo 4:0 i został mistrzem Argentyny pod koniec maja 2016 roku.

Rulli

Wakacyjna przerwa za nami, w najbliższy weekend rozpoczniemy kolejny sezon w Argentynie. Kolejny na nowych zasadach… Niejako wracamy do schematu obowiązującego w roku 2015. Znowu mamy 30 drużyn w jednej grupie. Każdy zagra z każdym jeden mecz, do tego oczywiście kolejka klasyków. W tym roku od sierpnia do 18 grudnia rozegranych zostanie 15 kolejek. Następnie liga zapadnie w sen na niecałe dwa miesiące by wrócić do grania na początku lutego. Zmieniono jednak zasadę wyłaniania zespołów jakie awansują do Copa Libertadores i Copa Sudamericana. Zamiast play-offów, jakie obowiązywały w roku 2015, tym razem top 4 uzyska awans do Libertadores, a zespoły z miejsc 5-10 do Sudamericany. Tabela spadkowa nadal na zasadzie uśrednionych punktów. Z sezonu na sezon Argentyńska elita ma się jednak uszczuplać. W edycji 2017/18 w Primera Division będzie już 28 zespołów, w 2018/19 na ten moment 26 itd. Zabezpieczamy się stwierdzeniem „na ten moment”, bo nie wiemy co może przyjść do głów włodarzy piłkarskiej centrali AFA.

Rulli

Zestaw par 1 kolejki Argentyna Primera Division

Jeżeli nie przyswoiliście dokładnie obowiązujących zasad, nie miejcie do siebie pretensji. Sami ledwo ogarniamy te zmiany odbywające się w zawrotnym tempie. Najważniejsze, że ligowa piłka w Argentynie z każdym kolejnym rokiem potrafi nas ukontentować swoim poziomem na murawie oraz wspaniałym dopingiem na trybunach. Faworytami zbliżającego się wielkimi krokami sezonu można okrzyknąć zespoły Boca Juniors, Rosario Central, Racing Club, San Lorenzo czy Lanus. Lista zespołów mogących włączyć się do walki o tytuł jest jednak jeszcze szersza, nikogo nie powinno więc zdziwić inne rozstrzygnięcie. Sezon długi, wiele może się zdarzyć. Warto jednak śledzić rozgrywki chociażby dla takich bramek: