FC Barcelona – Windą do piekła

Gran Derbi, pokonanie odwiecznego rywala, a zarazem powrót do walki o mistrzostwo Hiszpanii. Zewsząd dało się słyszeć komentarze, że Katalończycy wrócili na właściwe tory. Osiem dni – tyle było potrzebne, aby ekspresowo, niczym japońską koleją dojechać do krainy Lucyfera.

Zaczęło się w meczu z Celtą, po jednej z interwencji, ostoja zespołu Vicotr Valdes źle upada i wykręca kolano- diagnoza jest najgorsza z możliwych, zerwane więzadła i przerwa w grze sięgająca nawet pół roku. Hiszpańska federacja w takim przypadku jednak daje możliwość sprowadzenia nowego zawodnika poza okresem transferowym, jednak „Tata” Martino powiedział, że skorzysta z tej opcji dopiero w razie kontuzji Pinto. Jose mimo swoich lat potrafi stanąć na wysokości zadania i godnie zastępuje reprezentanta Hiszpanii. Później były derby Katalonii, gdzie było niesamowicie ciężko, ale po błędzie arbitra Barca zgarnęła trzy punkty. Mecz bez historii, więc wszyscy o nim dość szybko zapomnieli, tym bardziej, że w perspektywie był już mecz w Lidze Mistrzów z Atletico. Miał być to mecz walki i taki właśnie był, mistrzowie Hiszpanii mieli dużo okazji, aby objąć prowadzenia, ale suma sumaru spotkanie skończyło się remisem 1:1. Jednak wynik został przyćmiony wiadomością, która gruchnęła tuż po meczu, Pique niezdolny do gry przez miesiąc. Życiowy partner Shakiry doznał kontuzji miednicy i tym samym pogłębił kryzys defensywy Blaugrany.

Jednak powyższe nieszczęścia przy tym, co zdarzyło się dzisiaj to ch….chyba nic. FIFA nałożyła na Barcelonę zakaz transferowy na dwa najbliższe okienka! Gdy rano przeczytałem tę informację pomyślałem, że to pokłosie wczorajszego dnia, jednak kolejne serwisy informacyjne podające do wiadomości, że do lata 2015 roku klub ze stolicy Katalonii nie może wykonywać ruchów transferowych, przychodzących i wychodzących, dotarło do mnie, że Pryma Aprilis się skończył. Kara owa została nałożona po donosie dwóch anonimowych jegomościów (może to przesada, ale jakoś wizualizują mi się oni w białych koszulkach) o tym, że przy sprowadzaniu zawodników poniżej 18 roku życia pojawiały się nieprawidłowości. Prócz zakazu transferowego została również nałożona kara finansowa w wysokości  450 tys. franków szwajcarskich. Oberwało się również federacji hiszpańskiej, oni za rejestrację owych zawodników otrzymali karę w wysokości pół miliona franków. Sankcje transferowe sięgają nawet zawodników już zakontraktowanych, albo dogadanych z klubem, a więc Ter Stegen  i Halilovic nie koniecznie muszą stać się częścią Dumy Katalonii.

Nieprawidłowości dotyczą lat 2009-2013, czyli ostatniego roku rządów Joana Laporty i trzech lat władzy Sandro Rosella. Ten drugi pan zasłużył sobie już na dozgonną nienawiść cule, a w tym momencie jest dołożona do tego kolejna cegiełka. Znając porywczą naturę Hiszpanów, na miejscu Sandro bałbym się o własne zdrowie a nawet życie. 

Trener i zarząd stają teraz przed dramatyczną sytuacją, mają 90 dni na uregulowanie sytuacji, gdyż wyrok jest nieprawomocny. Jednak w razie uprawomocnienia się wyroku powstaje ogromny problem w obronie i bramce. O ile pomoc i napad –powracający Deulofeu i Rafinha- są dość mocne o tyle defensywa kuleje maksymalnie. Po sezonie Puyol i Valdes zapowiedzieli, że odchodzą, jednak oni są już legendami klubu i coś wydaje mi się, że w obliczu tak trudnej sytuacji postanowią zostać w klubie i nie tworzyć jeszcze trudniejszej sytuacji. Najbliższe trzy miesiące w Barcelonie będą bardzo gorące i nie chodzi tu o nadchodzące lato, jeżeli nie uda się wyjaśnić tej sytuacji kampania ligowa 2014/2015 może stać pod znakiem „obrona Częstochowy”.

/Piotr Baleja/

Komentarze

komentarzy