Felipe Melo bije, ale w obronie własnej. Mordobicie po meczu w Libertadores

Fot. UOL.com.br
(Fot. UOL.com.br)

Jak to w Ameryce Południowej, gorące głowy nie raz się odzywają po niepowodzeniach. Ostatniej nocy urugwajski Penarol w hitowym spotkaniu podejmował brazylijski Palmeiras. Wszystko szło po myśli gospodarzy, którzy prowadzili 2:0, ale ostatecznie polegli 2:3 i tuż po wszystkim rozpoczęła się akcja, która była jeszcze bardziej atrakcyjna niż sam mecz. A skoro mowa o spotkaniu, w którym padło pięć goli, to znaczy, że musiało być konkretnie… i było!

Żeby było wiadomo, o jakiej skali mowa, poniższy obrazek chyba najlepiej wyjaśni.

Cały świat dzisiaj obiegły zdjęcia z Montevideo i oczywiście najwięcej mówi się o uderzeniu Felipe Melo. Cóż, Brazylijczyk nie należy do świętoszków i wielokrotnie odcinało mu prąd w głowie, ale w tej sytuacji trudno nie zrozumieć zachowania byłego reprezentanta Canarinhos. Gdy kilku/kilkunastu zawodników przeciwnej drużyny biegnie na ciebie, to trzeba się bronić. Dobrze, że trafiło na niego, bo akurat Felipe Melo nie boi się używać rąk na boisku, tyle że w tej sytuacji nikt, ze strony Palmeirasu, pretensji o takie zachowanie mieć nie będzie.

Swoją drogą Penarol jest wybitnie antybrazylijskim klubem, a przynajmniej takie wrażenie sprawiają piłkarze tam grający. I wcale nie chodzi tutaj o wydarzenia minionej nocy. Zła reputacja ciągnie się już ponad 20 lat!

Zacznijmy od 1993 roku, gdy spotkali się z Gremio Porto Alegre. Mecz na brazylijskiej ziemi, ale to nie powstrzymało „Aurinegros” od prób rozstrzygnięcia meczu w mniej sportowy sposób. Interweniowała miejscowa policja.

Rok 1999, rozgrywki Copa Mercosul, tym razem spotkanie rozgrywane w Montevideo, a przeciwnikiem Flamengo i ten sam efekt. Nie inaczej było w 2011 roku, gdy Santos świętował zwycięstwo w Copa Libertadores. Tuż po ostatnim gwizdku Neymar, Ganso i spółka najpierw mogli odetchnąć z ulgą, a po chwili musieli się pilnować, by cało i zdrowo móc świętować wywalczony puchar.

O ile finał Libertadores to wielkie emocje, o tyle już towarzyski mecz przeciwko Atletico Paranaense, do którego doszło w styczniu bieżącego roku, nie powinien obfitować w bokserskie popisy… a jednak!

Cała historia dostępna oczywiście na Twitterze:

Komentarze

komentarzy