Filip Surma: Lechia Gdańsk to mocny kandydat do miana największych rozczarowań rundy

Gościem naszego cyklu Łączy nas Ekstraklasa był dziennikarz Canal+ Sport, Filip Surma, który podsumował dla nas rundę jesienną PKO BP Ekstraklasy. Które zespoły najbardziej zawiodły? Którzy piłkarze najbardziej się wyróżnili? Czy beniaminkowie spisali się na miarę swojego potencjału? Zapraszamy!

***

Jak pan ocenia rundę jesienną pod względem poziomu prezentowanego przez zespoły Ekstraklasy i pod względem emocji, których dostarczała nam rywalizacja?

Jeśli chodzi o emocje, to Ekstraklasa zawsze dostarcza ich bardzo wiele. Niespodziewane wyniki, piękne bramki – te rozgrywki zaskakują nas dość regularnie i myślę, że to się w najbliższym czasie nie zmieni. Wynika to z tego, że wiele zespołów prezentuje bardzo zbliżony poziom.

Co do samego poziomu, to wydaje mi się, że on od kilku lat pozostaje niezmienny. Nie da się jednak nie zauważyć, że gdzieś pośród tej niezmienności wybija się zespół Rakowa Częstochowa. Dawno nie mieliśmy takiej sytuacji, gdzie jedna drużyna tak mocno odskoczyła reszcie stawki. Jest to więc na pewno coś nowego w porównaniu z poprzednimi sezonami.

O Rakowie często mówiło się, że ten zespół wciąż dojrzewa lub musi dojrzeć do walki o najwyższe cele. Czy częstochowianie są już na to gotowi? 

Myślę, że już w poprzednim sezonie Raków był gotowy, ale przegrał tytuł trochę na własne życzenie. Do tego częstochowianie reprezentowali nas w europejskich pucharach. Nie udało się co prawda wejść do fazy grupowej, jednak nie można nie zauważyć tego, jak ogromny postęp robi ta drużyna. Praca trenera Papszuna przynosi niesłychane efekty. Do tego dochodzi sama organizacja klubu, jego struktury, podziału władzy i obowiązków. Z sezonu na sezon Raków staje się coraz silniejszy i widać to zarówno patrząc na politykę transferową, jak i na murawę. Wszystko powoli składa się w całość. Wzrostowy trend cały czas się utrzymuje i częstochowianie mają z pewnością ogromne szanse, by w tym sezonie zdobyć tytuł.

Czy ktoś ma jeszcze szanse włączyć się do walki o tytuł?

Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądało zimowe okno transferowe. Zobaczymy kto się wzmocni, a kto osłabi. Być może znajdą się chętni na piłkarzy, którzy stanowią o sile niektórych drużyn. Właśnie od tego uzależniałbym to, czy chociażby Legia będzie miała wiosną szansę, by dogonić Rakowa. Lecha czeka gra w Lidze Konferencji i oczywiście życzymy „Kolejorzowi”, by pozostał w rozgrywkach jak najdłużej, jednak może być to pewne utrudnienie, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Oprócz tego mamy jeszcze Widzewa, który przystępuje do rozgrywek w roli beniaminka czy Pogoń Szczecin. Jeśli te ekipy z peletonu zdołałyby się zimą wzmocnić, to być może byłaby szansa na to, by spróbować zmniejszyć dystans do Rakowa. Wciąż nie wiemy jednak również jak będzie wyglądała zima w Częstochowie, więc temu też trzeba się będzie przyjrzeć. Wiadomo, że nasza Ekstraklasa bywa nieprzewidywalna i różne zespoły potrafiły już roztrwonić różnej skali przewagę. Finalnie wszystko sprowadza się przecież do rywalizacji na murawie, gdzie każda z drużyn będzie musiała pokazać na co tak naprawdę ją stać.

Jak należy oceniać pierwszą rundę w wykonaniu Lecha Poznań. Pozytywnie, bo podnieśli się szybciej niż rok temu Legia i wyszli z grupy Ligi Konferencji, czy jednak nie można zapominać o tych problemach z początku sezonu?

Myślę, że pozytywnie. Problemy z początku sezonu były związane głównie z odejściem Macieja Skorży. Trener John van den Brom został zatrudniony tak naprawdę w przeddzień okresu przygotowawczego. Nowy szkoleniowiec nie zdołał wystarczająco szybko poznać tej drużyny i specyfiki rywalizacji w naszej lidze. To spowodowało, że Lech faktycznie miał spore kłopoty na początku. Ostatecznie „Kolejorz” wyszedł z tego obronną ręką i według mnie jest to naprawdę duża rzecz.

Wiadomo oczywiście, że poznaniacy chcą walczyć o mistrzostwo Polski, jednak patrząc na kilka ostatnich sezonów, wiemy jak trudno jest polskim drużynom łączyć grę w pucharach i Ekstraklasie. Doskonałym tego przykładem jest właśnie Legia. Sądzę więc, że raczej trzeba patrzeć pozytywnie na to, co się dzieje w Lechu. Odpadli co prawda w Pucharze Polski, gdzie lepszy okazał się Śląsk Wrocław, ale generalnie udało się złapać rytm i nie trzeba już oglądać się za siebie, a raczej próbować nawiązać walkę z tą ścisłą czołówką.

Która drużyna jest, póki co, dla pana największym zaskoczeniem tego sezonu? Wydaje się, że mamy kilku kandydatów do tego miana?

Rzeczywiście tych kandydatów jest naprawdę wielu. Jest Widzew, czyli beniaminek, który wdarł się do Ekstraklasy i póki co radzi sobie znakomicie. Jest to przede wszystkim zasługa tego, że ta drużyna jest budowana bardzo mądrze i to znajduje przełożenie na wyniki. Raków pomimo tego, że od samego początku grał w europejskich pucharach, zdołał mocno odskoczyć reszcie stawki, co również zasługuje na uznanie. Oprócz tego Legia Warszawa, patrząc na to, ile punktów „Wojskowi” mieli w analogicznym momencie ubiegłego sezonu, to drużyna, która zrobiła największy punktowy progres w całej naszej lidze. Na pewno warto spojrzeć na to wszystko szerzej i nie można zapominać o tym, co działo się w poprzedniej kampanii.

Błysnęła także Warta Poznań, która ma jeden z najmniejszych budżetów w stawce i nie może rozgrywać meczów na swoim stadionie, a jednocześnie była w stanie notować wyniki ponad stan i osiągnąć najlepszy bilans na wyjeździe. Stal Mielec przez wielu była skazywana na spadek, a radzi sobie bardzo dobrze i zdołała nawet otrzeć się o podium tabeli. Wszystkie te drużyny, które wymieniłem śmiało mogą zaliczyć rundę jesienną do udanych.

A największy zawód, jeśli chodzi o występy drużyny? Tutaj też wydaje się, że jest w czym wybierać.

Lechia Gdańsk to z pewnością jedno z największych negatywnych zaskoczeń. Jest to bowiem zespół, który w tym samym momencie ubiegłego sezonu miał na swoim koncie 16 punktów więcej. Patrząc więc przez pryzmat notowanych wyników gdańszczanie są mocnym kandydatem do miana największego zawodu tej rundy. Gdy spojrzymy jakiej klasy zawodników ma w swoim składzie Lechia, wygląda to jeszcze bardziej niekorzystnie. Trener Tomasz Kaczmarek nie był sobie w stanie z tym poradzić i teraz na barki Marcina Kaczmarka spadł ciężar walki o utrzymanie. W piątek udało się wygrać bardzo ważny mecz, właśnie w takich okolicznościach do jakich przyzwyczaiła nas Ekstraklasa. Nie zmienia to jednak faktu, że potencjał Lechii znacznie przewyższa te wyniki, które zespół notował w ostatnich miesiącach. Podobnie zresztą wygląda to w przypadku Piasta Gliwice, który kompletnie sobie w tym sezonie nie radzi, mimo posiadania piłkarzy o odpowiedniej jakości. Wyniki tych dwóch zespołów są według mnie najbardziej rozczarowujące.

A jak należy oceniać wyniki notowane przez Jagiellonię? 

W przypadku Jagiellonii Białystok amibcje właścicieli również są dużo wyższe niż wynik, który zanotowała drużyna. Zwłaszcza, że na Podlasiu dysponują najbardziej skutecznym duetem napastników. Imaz i Gual mają przecież już na swoim koncie po 8 trafień. Mając taką siłę ofensywną staje się jasne, że problem leży w defensywie i ostatecznie wszystko to sprawia, że Jagiellonia ma na swoim koncie tylko 18 punktów, co na pewno jest wynikiem znacznie poniżej oczekiwań.

Wyłączając Widzewa, pozostali beniaminkowie w tym sezonie raczej nie zachwycają. Co sprawia, że Miedź i Korona ugrzęzły w strefie spadkowej?

Historia pokazuje, że banieminkowie nie mają łatwego życia. O ile Widzewowi udało się w Ekstraklasie bardzo szybko odnaleźć, o tyle Miedzi i Koronie już niekoniecznie. Możemy mieć tutaj zastrzeżenia do polityki transferowej, zwłaszcza w przypadku Miedzi Legnica i tego jak ten zespół był konstruowany. Po awansie z I ligi zdecydowano się błyskawicznie i gruntownie przebudować drużynę i wydaje się, że to wszystko zadziało się za szybko. Nie do końca trafiono również z nazwiskami i odbiło się to później na poziomie prezentowanym na boisku. Pokazuje to również, że nie zawsze łatwo przychodzi nam wyciąganie wniosków z przeszłości, bo problemy Miedzi są obecnie nawet większe niż wówczas, kiedy zespół awansował do Ekstraklasy w sezonie 2018/19.

Korona Kielce to natomiast zespół, którego potencjał pozwala głównie walczyć o utrzymanie. Nie wygląda to póki co idealnie, ale wciąż jest chyba zbyt wcześnie, żeby bić na alarm. Oczywiście każdy z kibiców chciałby, żeby Korona była wyżej w tabeli, ale aktualne miejsce w hierarchii raczej dobrze odzwierciedla potencjał tej drużyny. Celem jest przede wszystkim utrzymanie i ja niczego więcej od tej drużyny bym nie wymagał.

Na koniec chciałem jeszcze pana poprosić o indywidualne wyróżnienia. Kto najbardziej wyróżnił się w tej rundzie, kto najbardziej pana zaskoczył, a kto najbardziej zawiódł?

W „Ekstraklasie po Godzinach” przygotowaliśmy taką jedenastkę rundy jesiennej: Mrozek – Tudor, Arsenić, Rodin, Mladenović – Dąbrowski, Łakomy – Grosicki, Wolski, Josue – Hamulić. Do tego dodać trzeba Michała Skórasia, który miał bardzo udaną jesień, i poskutkowało to powołaniem na mundial. Myślę jednak, że ta jedenastka jest odbiciem tego, jak prezentowały się w tej rundzie poszczególne drużyny, ale również pokazuje, którzy piłkarze zasłużyli jesienią na indywidualne wyróżnienia.

Rozmawiał: Mateusz Mazur