Futbolowe jaja w Japonii. W Superpucharze zmarnowano dziewięć karnych z rzędu [WIDEO]

Strzelanie rzutów karnych uchodzi teoretycznie za jedną z najłatwiejszych czynności jakie można tylko wykonać na boisku. Kładziesz piłkę na jedenastym metrze, zamykasz oczy i pakujesz przed siebie. Historia futbolu jednak udowodniła, że z tej pozycji mylą się najlepsi, przede wszystkim w decydujących meczach.

Sztuka zdobywania bramek z tego miejsca na boisku jest zatem trudniejsza niż komukolwiek może się wydawać. Przekonali się o tym zawodnicy Vissel Kobe oraz Yokohama Marinos. Obie ekipy o 5:35 polskiego czasu stanęły w szranki w meczu o Superpuchar Japonii. Spotkanie w regulaminowym czasie gry obfitowało w bramki i ostatecznie zakończyło się 3:3. Wówczas doszło jednak do niesamowitej serii. .

Pierwsze cztery strzały (trafił między innymi Iniesta) znalazły drogę do bramki. Po bramce Tanaku z Vissel Kobe aż dziewięciokrotnie jednak spudłowano z jedenastu metrów. Ostatecznie ten impas przerwał Hotaro Yamaguchi.

Nic zatem dziwnego, że graczem meczu został wybrany bramkarz Vissel – Hiroki Iikura (obronił dwa strzały), który co ciekawe pół roku temu występował jeszcze u swoich dzisiejszych rywali. Widocznie 33-latek nadal pamiętał z treningów, jak jego koledzy uderzają z takiej pozycji.

Dla Vissel Kobe jest to pierwszy zdobyty Superpuchar Japonii w historii klubu. Być może w poprzednim sezonie ligowym nie udało się załapać się chociażby na podium, ale dwa puchary na przestrzeni kilku miesięcy to na pewno dobry wynik. Kolejne trofeum do kolekcji zapisał także Andres Iniesta.