Gala 100-lecia… dla wybranych. Beenhakker wytknął kłamstwo Bońkowi

Gala na 100-lecie PZPN-u poniekąd odeszła w niepamięć w piątek, ale jej echa pobrzmiewają do dziś. Rzekomo przedwczesne wyjście Jana Tomaszewskiego (zdementowane przez samego bohatera meczu z Anglią) to niejedyny smaczek jaki nam pozostał po tym wydarzeniu. Wszystko za sprawą ostatniej wypowiedzi Leo Beenhakkera.

Holender jakkolwiek został pożegnany przez Grzegorza Latę, już na stałe wpisał się w historie polskiej piłki nożnej. Powodem jest oczywiście pierwszy awans polskiej kadry na finały mistrzostw Europy pod jego batutą. Mimo to 77-latek nie pojawił się na tej uroczystości, choć rzekomo dzwonił do niego  kilkukrotnie Zbigniew Boniek. Jak się jednak okazuje, ktoś tutaj dopuścił się niewinnego kłamstewka.

–  Jeśli Boniek mówi, że mnie zapraszał, kłamie. Moim zdaniem to skandal i wstyd. Jednak awansowaliśmy jako pierwsi na mistrzostwa Europy. I w sumie przykra sprawa – mówi nam były selekcjoner reprezentacji. – Nie mógł się dodzwonić? Wiele osób ma kontakt ze mną, Jan De Zeeuw, Adam Nawałka, Arek Radomski i wielu innych. Gdyby chcieli, na pewno by dotarli. Nie ma śladu po zaproszeniu, ani na telefonie, ani w mailu, ani w skrzynce pocztowej. Byłoby wspaniale spotkać dawnych przyjaciół, cały mój sztab, zawodników. Przeżyłem w Polsce wspaniały czas i była to piękna okazja, by powspominać – stwierdził Beenhakker dla portalu Sportowe Fakty.

Całą sprawę nagłośnił Jan de Zeeuw, syn byłego dyrektora ówczesnej kadry prowadzonej przez Leo. Trudno tak naprawdę stwierdzić dlaczego tak się stało. Doskonale pamiętamy przeróżne dziwaczne zachowania czy wypowiedzi szkoleniowca, ale czy rzeczywiście zrobił coś tak złego, aby wymazać z pamięci jego wszystkie dokonania? Ponadto w tym przypadku to obie strony nie działały fair, ponieważ zwolnienie selekcjonera kadry pod autokarem zakrawa o kpinę, chociaż konkludując oczywiście Boniek nie miał z tym niczego wspólnego.

Swojego zaproszenia także nie doczekał się Bogusław Kaczmarek, jeden z dawnych asystentów Holendra.

Jeśli są w polskiej piłce bardziej zasłużone osoby aniżeli członkowie sztabu szkoleniowego reprezentacji, która po raz pierwszy awansowała na EURO, to należy jedynie pogratulować organizatorom takiej gali. My jednak nie widzimy w tym żadnym logiki.