13 grudnia co prawda nie przypadł na piątek, ale wczorajszy „czwartek trzynastego” był dla Milanu nie mniej pechowy. Pozornie łatwe zadanie polegające na nieprzegraniu meczu z Olympiakosem okazało się zbyt trudne, a podopieczni Gattuso po kiepskiej postawie pożegnali się z Ligą Europy. Stare demony wróciły.
Sytuacja „Rossonerich” wydawała się coraz lepsza – od momentu objęcia zespołu przez „Rino” Milan punktuje na poziomie trzeciego miejsca, a niedawno wskoczył do TOP4 ligowej tabeli obecnego sezonu. Trudno jednak mówić, że sytuacja jest stabilna, a drużyna zmierza w dobrym kierunku. Taki optymizm jest regularnie gaszony przez mecze, jak ten wczorajszy. Po greckiej kompromitacji Gattuso nie ukrywał, jak bardzo dotkliwa jest ta porażka.
– Chciałbym przeprosić wszystkich fanów Milanu, to było zawstydzające. Rzut karny? Nie wiem za co go gwizdnął, ale nie wierzę w żadne konspiracje, to tylko nasza wina. Zdjęcie Cutrone? Nawaliłem, biorę na siebie całą odpowiedzialność – przyznał ze skruchą 40-latek.
Patrząc na grupowych rywali Milanu, którymi byli Dudelange, Olympiakos i Betis, awans miał być formalnością. Jedynym realnym zagrożeniem w walce o pierwsze miejsce był Betis, grający ładną i efektywną piłkę. Rzeczywistość okazała się brutalna, a Milan znów stał się obiektem drwin i żartów. Z miejsca posypały się komentarze typu „Gattuso out”, ale tak naprawdę jaki miałoby to sens?
Żaden trener ze światowej półki raczej by do Milanu nie lgnął, a nawet jeśli, to i tak nie byłaby gwarancja sukcesu. Piłkarze grają poniżej swoich możliwości, znów zabrakło wartościowych transferów, a jak wiadomo z pustego i Salomon nie naleje. Teraz pozostaje liczyć, że Milan mogący się skupić wyłącznie na Serie A dowiezie czwarte miejsce i wróci do Ligi Mistrzów. Wtedy być może dokona kilku udanych ruchów, które nakierują klub w dobrą stronę.
Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!