Głos kibica: Utracona duma

Urodziłem się na początku lat 80. w Knurowie. To w tym niewielkim górniczym mieście się wychowałem i ukształtowałem. Tutaj po raz pierwszy tata zabrał mnie na piłkarski mecz. Pamiętam wszystko doskonale – to było jak miłość od pierwszego wejrzenia. Concordia kontra BKS Stal Bielsko-Biała – mecz o mistrzostwo III ligi. Wygraliśmy 2:1. Od tego momentu zawsze marzyłem o tym, by kiedyś o klubie z mojego miasta zrobiło się głośno…

I często tak właśnie było! Rozpierała mnie duma, że znam Piotra Jegora – byłego reprezentanta Polski, kapitana Górnika Zabrze i wodzisławskiej Odry. Strzelca bramki Realowi na Santiago Bernabeu!

Rozpierała mnie duma, że wychowankiem Concordii jest również Jerzy Dudek, który po wygraniu LM z Liverpoolem nie zapomniał, gdzie są jego korzenie i wraz z m.in. Milanem Barošem i Vladimírem Šmicerem zapełnili po brzegi NASZ stadion przy okazji jubileuszowego meczu. Prawdziwa gratka dla kibiców „The Reds” w Polsce (tutaj ich relacja) i nie tylko! Transmisje z tego wydarzenia przeprowadziła NA ŻYWO(!) stacja Polsat Sport.

To samo czułem kiedy nie żyjący już niestety Henryk Bałuszyński zdobył bramkę w meczu eliminacji Mundialu ’98 z Mołdawią. Gracz, który w swoim debiucie w Bundeslidze w barwach Bochum strzelił dwie bramki Schalke 04 to również były zawodnik NASZEGO klubu!

Zawsze, gdy przy okazji tych wszystkich wydarzeń pojawiała się wzmianka o CONCORDII KNURÓW rozpierała mnie duma!!! Bo to przecież drużyna z mojego miasta.

Dzięki temu nie miałem kompleksów ze względu na pochodzenie. Każdy kto miał choć blade pojęcie o piłce, od razu zaskakiwał – Jesteś z Knurowa? Jak tam Concordia? Dudek? Rozmawialiśmy o piłce! Nigdy żadne animozje pomiędzy klubami mnie na interesowały.

I nagle coś pękło… Mój klub zamiast piąć się w górę, chyli się ku upadkowi. Ostatnie wydarzenia to koszmar, który nigdy nie powinien się wydarzyć… Zginął młody człowiek na obiekcie mojego klubu. Na tym samym, na który jeszcze jako dziecko zabierał mnie ojciec…

Czyżby świat oszalał? Czy aż tak wiele od tamtego czasu się zmieniło? Nie chce osądzać nikogo. Pewnie, gdyby nie wtargniecie na murawę nikt by nie zginął… Może i Policja powinna zachować się inaczej… Może i były inne niedopatrzenia… Zamiast piłkarskiego święta, jest tragedia i dramat. Kondolencje dla rodziny zmarłego Dawida…

Stało się! Cała historia NASZEGO klubu w jeden dzień została przekreślona w sposób brutalny… Mam teraz swój klub w każdym bloku informacyjnym… Ale przecież nie o taki rozgłos mi chodziło…

Kogo teraz interesuje NASZA historia?

Kto wspomni, że w NASZYM klubie trenerem był Gerard Cieślik? Ten sam, którego na rękach ze Stadionu Śląskiego znosili kibice reprezentacji po zwycięstwie 2:1 nad ZSRR!

Kto teraz przypomni, że grał U NAS Mistrz Olimpijski z Monachium Zygfryd Szołtysik? Który w półfinale IO 1972, po golu w końcówce wprowadził Biało-Czerwonych do finału!

Kto teraz pamięta, że parę lat temu mecz oldbojów swojego ojca Waldemara (również zawodnika NASZEGO klubu w latach 1979–1981) z trybun knurowskiego stadionu oglądał Lukas Podolski, gracz wtedy Bayernu Monachium?

Kto wspomni o sukcesach Górnika Knurów?

To, że ze dwa razy BYLIŚMY o krok od ekstraklasy i biliśmy się o nią w barażach? Najpierw w sezonie 1986/87 przegrana z Stalą Stalowa Wola (2:1 i 0:2). Sezon później przegrane spotkania o awans z Wisłą Kraków (1:0 i 2:4).

Kto przypomni NASZĄ przygodę z Pucharem Polski w sezonie 1983/84? Kiedy eliminowaliśmy po drodze Górnika Konin (4:2), Hutnika Nowa Huta (2:0), Śląsk Wrocław (2:1) i GKS Katowice (2:1)? Zatrzymaliśmy się dopiero na ćwierćfinale przegrywając z krakowską Wisłą (2:3 i 0:1).

Graliśmy w drugiej i trzeciej lidze. Na spotkania przy Dworcowej przychodziło po kilka tysiące widzów. Mecz był świętem i wydarzeniem w mieście.

Pamiętam też mecz sparingowy rozegranym na NASZYM stadionie. Musicie wszyscy wiedzieć, że kiedyś był tam dywan. Tak! Nie trawa, a dywan –  murawa marzenie, której zazdrościł każdy klub w Polsce! Sparing pomiędzy Widzewem Łódź, który przygotowywał się do eliminacji Ligi Mistrzów (kosztem zdyskwalifikowanej Wisły Kraków) z Fiorentiną, a katowicką Gieksą. Nie mogło mnie zabraknąć. Sparing i okazja do autografów – esencja futbolu dla takiego młokosa, którym wtedy byłem. Z meczu pamiętam, że trenerem Widzewiaków był Marek Dziuba, a GKS-u Marek Koniarek. Z jednej do drugiej drużyny transferowano wtedy Darka Dudka – również wychowanka NASZEGO klubu. Pamiętam, że w meczu nie grał Artur Wichniarek, bo akurat brał ślub. Największą gwiazdą w tamtym czasie był dla mnie Marcin Zając, od którego upolowałem autograf. Wielka piłka na wyciągnięcie ręki.

Co wiec się stało? Gdzie te czasy?

Dziś gramy w IV lidze, I grupa śląska (piąta klasa rozgrywkowa w kraju). Na meczu jest czasem poniżej 100 osób, a stadion przypomina ruinę. I to właśnie teraz sceny z meczu z Radzionkowem obiegły cały świat (i nie jest to niestety wcale nadużyciem). Kibole wpadają na murawę, z których jeden ponosi za to najgorszą z możliwych kar… Śmierć.

Historia niczym z Ameryki Południowej, o której huczy już cała Polska: Śmierć kibica. Zamieszki na stadionie i pod szpitalem. Starcia z Policją. Postrzelony kibic. Dzień za dniem zadyma.

Śmierć 27-latka to zapewne początek góry lodowej. Już pojawiają się opinie, bojących się o bezpieczeństwo mieszkańców Knurowa, że Concordii miasto już nie potrzebuje… Wszystko właśnie teraz, kiedy Radni przeznaczyli 1,5 miliona złotych na remont stadionu… Już pojawiają się pomysły, by kasę na modernizację obiektu zainwestować lepiej niż pompując ją w klub wspierany przez degeneratów..

Fakt, tak to właśnie teraz wygląda. W mieście strach i panika, ale czy można te wszystkie wydarzenia uprościć do stwierdzenia – nie ma klubu, nie ma problemu? Czy mieszkańcy Knurowa naprawdę wierzą w to, że tak właśnie będzie? Czy naprawdę stadion i klub piłkarski to kolebka bandytyzmu w NASZYM mieście?

Osobiście uważam, że napastnicy, którzy atakowali knurowski szpital i komisariat niestety i tak znajdą powód do podobnych rozrób w przyszłości. Jeśli nie na stadionie, to pod blokiem czy na ulicy… Problem leży głębiej, a sam klub to nie tylko kilku ludzi w kominiarkach przychodzących na mecz  robić zadymę…

Dla mnie mecz był i zawsze będzie tylko i wyłącznie sportem. Wspaniałym sportem! W dupie mam to, czy i w jakiej sile stawi się na meczu drużyna przeciwna. Nie interesuję mnie to! Dla mnie Concordia to coś więcej niż tych kilku kiboli na stadionie.

CONCORDIA to część miasta i jego historii!!! Nie pozwólmy by było inaczej.