Gimbusy wróciły do szkoły, część studentów zaczyna kampanie wrześniowe, a dla reszty, miesiąc rozpoczął się jak każdy inny, czyli od wizyty w pracy. Dla piłkarzy z Ekstraklasy to z kolei czas na przerwę, spowodowaną starciem gigantów, czyli meczem naszych Orłów z Gibraltarem. Zanim jednak skupimy się na biało-czerwonych, zobaczmy, jak nasze drużyny poradziły sobie w 7. kolejce Ekstraklasy. Przed Wami Gol, czyli kilkuzdaniowe podsumowanie formy każdej z drużyn, rzecz jasna, z perspektywy kanapy.
Po 7. kolejce
1. Wisła Kraków (15 pkt.) – W pierwszej połowie Wiślacy chyba pomylili ligi, w których grają. Piękne, koronkowe akcje, piętki, dryblingi, jednym słowem La Liga. O tym, że to jednak nasza Ekstraklasa, przypominało nam masowe marnowanie tych fantastycznie wypracowanych setek. Tylko jedna z tych akcji zakończyła się powodzeniem. Gol Boguskiego, to idealne przełożenie na boisko powiedzenia Kazimierza Górskiego, czyli „Ty do mnie, ja do ciebie”. Wystarczyło wykorzystać jeszcze z dwie, i w drugiej połowie można było już myśleć o zakupach w Galerii Krakowskiej. Niestety… Co gorsza, czerwoną kartkę obejrzał Uryga i o wynik trzeba było się martwić do ostatnich sekund w meczu. Ostatecznie udało się zdobyć 3 punkty i wskoczyć na fotel lidera.
2. Górnik Zabrze (14 pkt.) – To był najgorszy mecz Zabrzan w tym sezonie. Jasne, ktoś powie, że sędziowie wypaczyli wynik spotkania. Przecież Paixao był na milimetrowym spalonym, a do tego ten karny… My jednak „paczyliśmy” i nie widzieliśmy drużyny, która zaskakiwała od początku sezonu dynamiką swoich zagrań. Teraz pytanie, czy to tylko chwilowy kryzys, czy jednak widmo „pustej kieszeni” powoli zaczyna się odbijać na boiskowej postawie. Trudno w końcu skupić się na grze, gdy w głowie szukasz pomysłu, nie jak zaskoczyć rywala, a jak spłacić kolejną ratę za samochód…
Więcej o meczu przeczytacie tutaj ->
3. Podbeskidzie Bielsko-Biała (13 pkt.) – U siebie nie zwykło przegrywać i nieważne, czy to Legia, czy Korona… Może trochę szczęśliwie, może pomogli obrońcy i Kuciak ale fakt jest taki, że podopieczni trenera Ojrzyńskiego na zwycięstwo zwyczajnie zasłużyli. Marek Sokołowski powiedział przed meczem, że Górale mają najlepszą drużynę w historii i trudno się nie zgodzić. Jeszcze jedna sprawa warta odnotowania. Jeśli pod Klimczokiem ktokolwiek wątpił w sens zatrudnienia Korzyma, dziś powinien pójść do kościoła i pomodlić się, by Maciej w obecnej formie pozostał jak najdłużej.
4. Śląsk Wrocław (13 pkt.) – To było najlepsze 45. minut Wrocławian w tym sezonie. Pech chciał, że mecz miał trwać jeszcze raz tyle… W drugiej części spotkania już nie było tak kolorowo. Piłkarze Pawłowskiego zamiast atakować, bronili praktycznie całym zespołem, licząc na kontry. Jednak z ich rozegraniem bywało różnie (przykład na zdjęciu). W samej już końcówce, jedna z nich zakończyła się sukcesem, a swojego drugiego gola strzelił Flavio. Dodajmy, ostatni raz takim wyczynem, nie licząc Turbokozaka, popisał się grając jeszcze w lidze irańskiej…
5. Legia Warszawa (13 pkt.) – Do Bielska przyjechała pewna zwycięstwa. Przedmeczowa wypowiedź trenera Berga oraz wyjściowa jedenastka pozostawiły tylko jedną wątpliwość – w jakich rozmiarach „Wojskowi” wygrają? Oczekiwania oczekiwaniami, a „Stołeczni” zagrali tak, jakby wygrać nie chcieli. Popełniali proste błędy w obronie, a w ataku razili nieskutecznością. Generalnie Legia nie przypominała Legii z ostatnich spotkań, a gra zamiast opierać się na finezji i kombinacyjnej wymianie podań, ograniczała się do zagrożenia pod bramką Peskovicia po stałych fragmentach gry. Nawet tymi stałymi fragmentami można było wygrać mecz, ale okazuje się, że z kilku metrów też można nie trafić do bramki… Jeszcze te zmiany, Żyro chyba w ogóle nie wyszedł na boisko, a Radović był w formie z ostatniego kwadransa meczu z Aktobe. Mistrzom Polski przyda się trochę lodu na głowę, taki #icebielskochallenge.
6. GKS Bełchatów (12 pkt.) – Pierwsza połowa to kompletny paraliż, porównywalny do tego na polskich drogach, po pierwszych opadach śniegu.Bełchatowianie nie istnieli, a tylko szczęściu i nieporadności Wiślaków zawdzięczają, że do szatni schodzili ze skromnym 0-1. W drugiej połowie obraz gry trochę się zmienił, „Brunatni” śmielej atakowali, a po czerwonej kartce dla Urygi, to oni przejęli inicjatywę. Ostatecznie zabrakło trochę argumentów, żeby doprowadzić do wyrównania i GKS notuje pierwszą porażkę w tym sezonie.
7. Lechia Gdańsk (11 pkt.) – W Gdańsku spodziewali się, że Ruch po 120 minutach gry na Ukrainie, przyjedzie nad polskie morze i zwyczajnie się położy. Nic z tego… Chorzowianie postanowili wygrać i to Lechia musiała gonić wynik, choć tak naprawdę, gdyby Colak był skuteczniejszy, to spotkanie mogło się zakończyć innym wynikiem. A tak trzeba się cieszyć z remisu, uratowanego w ostatniej minucie przez debiutanta Frisenbichlera (p.s. nazwisko idealnie pasuje do jakiegoś austriackiego skoczka narciarskiego…).
8. Górnik Łęczna (11 pkt.) – Na wyjazdach prezentuje się tragicznie, ale u siebie to już inna bajka. Oględnie mówiąc, nie przegrywa i prezentuje futbol z kosmosu. Nie inaczej było w sobotę… Bonin, Hasani, Cernych… Dwa tygodnie temu pierwszy i trzeci rozmontowali Zawiszę, a w starciu z Pogonią swoje trzy grosze dołożył Hasani. Jedno zdanie warto poświęcić Boninowi. Gość, którego prezes Wojciechowski nazwał „chujem”, po którym przejechały się wszystkie serwisy sportowe w Polsce, dziś jest jednym z najbardziej wychwalanych. Ot, piękno życia, raz na wozie, raz pod wozem…
9. Lech Poznań (10 pkt.) – Przed nowym sztabem szkoleniowym mnóstwo pracy. Trener Skorża oglądając postawę swoich nowych zawodników z trybun, pewnie jeszcze się zastanawiał, czy dobrze robi, pakując się w to szambo, pozostawione po Rumaku. Niby na papierze wszystko się zgadza, jednak jak przychodzi do meczu… Zresztą, chyba limit kompromitacji w tym sezonie został już wyczerpany. Czas wziąć się w garść i powalczyć o Mistrzostwo Polski czołową ósemkę.
10. Jagiellonia Białystok (10 pkt.) – Pierwszą połowę oceniliśmy tak: Jaga do szatni po 45. minutach schodziła z prowadzeniem 2:0, a najlepszym jej zawodnikiem był bramkarz – Bartłomiej Drągowski. Zapracował na to miano świetnymi interwencjami po strzałach Kiełba, Marokovicia i Golańskiego. Po przerwie koledzy z pola spisywali się już nieco lepiej, a i Korona jakoś niemrawo atakowała. Zwycięstwo trzema gola, ktoś powie, że za dużo. Pewnie ma racje, ale jak rywal pozwala i nawet podaje, to trzeba strzelać…
11. Pogoń Szczecin (9 pkt.) – Porażka z Wisłą miała być tylko wypadkiem przy pracy. Przecież do składu na Górnika wrócił Marcin Robak. Hmm… Akurat on swoje zrobił. Strzelił dwie bramki, cóż chcieć więcej?! Ano trochę więcej w obronie, bo ostatnie dwa mecze to siedem bramek straconych. Najbliższa przerwa reprezentacyjna, to najlepszy czas, na naprawianie defensywy. To zadanie dla trenera Wdowczyka. Bo zamiast walki o puchary, trzeba będzie powalczyć o utrzymanie. A tak swoją drogą, Matras od zawsze wydawał nam się drewniany, że inni tego nie widzą…
12. Ruch Chorzów (6 pkt.) – Nie wyglądał, jakby w czwartek zagrał 120 minut w europejskich pucharach. Po nienajlepszym początku przejął inicjatywę i objął prowadzenie po fantastycznym dograniu Kowalskiego i jeszcze lepszym wykończeniu Starzyńskiego. Tuż po przerwie „Chorzowski Figo” mógł rozstrzygnąć losy meczu, jednak Treli pomógł słupek. Później to już jak w ringu… Wymiana ciosów dwóch niedoświadczonych bokserów. Sporo z nich na oślep, część przyjęta na gardę, ale koniec z końcem, Lechia trafiła trzy razy, Ruch dwa i spotkanie zakończyło się remisem.
13. Piast Gliwice (6 pkt.) – Teoretycznie, pierwszy raz w tym sezonie, powinniśmy pochwalić graczy Piasta. Niby byli lepsi pod każdym względem, grali z polotem, wychodziły im praktycznie wszystkie dryblingi, a w obronie cechował ich spokój i opanowanie. Dlaczego jednak tego nie zrobimy? Bo grali z Zawiszą, a wygrana z nimi, to jak wygrana licealistów z klasy sportowej, z pierwszoklasistami ze szkoły integralnej. Czekamy teraz na powtórzenie formy z normalnym przeciwnikiem, bo sami jesteśmy ciekawi, na co stać „Piastunki”.
14. Cracovia (5 pkt.) – Wyszła na Bułgarską trochę przestraszona i oddała „Kolejorzowi” inicjatywę. Gol Budzińskiego padł trochę z przypadku, jednak im dłużej trwał mecz, tym Krakowianie grali śmielej, a strzelec bramki wyrastał nam na bohatera spotkania. W końcówce to właśnie Cracovii bardziej zależało na zdobyciu 3 punktów. Warto nadmienić, że bardzo dobrze do drużyny wkomponował się Deleu. Brazylijczyk okres przygotowawczy spędził na plażach w Brazylii, „trenując indywidualnie”. Zawsze trochę nas to śmieszy, ale jak widać, na Ekstraklasę takie przygotowanie wystarcza w zupełności.
15. Zawisza Bydgoszcz (3 pkt.) – Stało się, z drużyną pożegnał się Paixao. Chociaż tak naprawdę, to w ogóle nie powinien się z nią witać, podobnie jak reszta portugalskiego szrotu, zwana dalej piłkarzami. Nie będziemy opisywać gry Bydgoszczan, bo to jak kopanie leżącego… Czekamy, jak w nowym środowisku poradzi sobie trener Rumak. Coś czujemy, że to będzie galop, ale w stronę 1. Ligi.
16. Korona Kielce (1 pkt.) – Nie można odmówić Kielczanom ambicji i chęci, jednak czegoś w tym wszystkim brakowało. Niby było jeżdżenie na dupach, ale jakieś takie bez sensu i na głupie kartki. Niby były strzały, ale albo niecelne, albo świetnie bronił Drągowski. W obronie dramat… Najlepszym podsumowaniem dyspozycji Korony niech będzie interwencja Wojciecha Małeckiego z 43. minuty spotkania. Już wiemy czego zabrakło! Umiejętności…
youjizz ecco could golf lane
Origins of Rock and Punk Bands Names and Logos
free gay porn but the larger lures in black
1 Secret to Raising Money to Invest in Apartment Buildings
hd porn add the chopped sage and salt and pepper to taste
Dragon Ball Z Movies 3
girl meets world This is just great looking no matter how I look at it
e presents at MBFW Miami Swim 2013
snooki weight loss It may not be as obvious as stripes or plaids
Get Everything at Same Place
miranda lambert weight loss you will need CAD software
All about Wholesale Belly Rings
christina aguilera weight loss Stir and cook about 30 seconds
an evening of cool fashion combined with a cause
weight loss tips designer dos and then wear