Gol – Podsumowanie 25 kolejki Ekstraklasy

Za nami 25 kolejka Ekstraklasy i chociaż były momenty, w których chcieliśmy powiedzieć „aj Jezus Maria” co za nuda, to kilka razy zdarzyło nam się krzyknąć „co za cudowna akcja”. Czas na podsumowanie minionych wydarzeń w stylu Zzapołowy, czyli krótkie opisy postawy każdej z drużyn, bez przynudzania, „teraz teraz teraz, Gol!”

[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=ZyRPFoQsR1s” width=”640″ height=”400″ /]

 

25 kolejka – Ekstraklasa 2013/2014

1. Legia (50pkt.) – Są takie mecze, w których wynik jest lepszy niż gra albo wręcz przeciwnie… Dziś Warszawianie mogą być zadowoleni z gry (najlepszy mecz wiosną), z wyniku niekoniecznie… stworzyli 6-7 stuprocentowych sytuacji, nie wykorzystali żadnej (Duda i Kucharczyk niczym Daniel Sikorski zmarnowali po dwie setki, a co?!). Dopiero geniusz  przytomność umysłu Radovicia pozwoliła pokonać Kelemena… swoją drogą, to właśnie Serb stworzył Legii prawie wszystkie stuprocentowe sytuacje i był najlepszym zawodnikiem na boisku swojej drużyny na pewno. Tak na marginesie, w grze Wojskowych widać już piętno odciśnięte przez trenera Berga (na żywo widać to jeszcze lepiej niż w TV). Prosta gra skrzydłami… coś nam się wydaje, że na naszą Ekstraklasę spokojnie starczy.

2. Ruch (44pkt.) – Chorzowianie wygrywają w hicie kolejki, bo tak trzeba nazwać starcie drugiej, z trzecią drużyną Ekstraklasy. Niby nic w tym dziwnego, ale… jeżeli byśmy to zdanie przeczytali pół roku temu, to ktoś by pomyślał, że snujemy dziwniejsze teorie spiskowe jak Macierewicz. Ruch może nie gra efektowanie, ale diabelsko skutecznie i efektywnie, szczególnie w obronie i przy odbiorach. Zasłużona wygrana i tylko 6pkt straty do lidera, a właściwie to TYLKO 3…

3. Wisła (44pkt.) – Wszyscy, którzy grają u buka, znają prawo serii. Seria nieprzegranych meczów Wisły u siebie właśnie dobiegła końca. W pierwszej połowie słabiutko, 0 celnych strzałów. Brakowało Głowackiego, którego zastąpił Nalepa, ale to trochę tak, jakby Magdę Gessler zastąpić Sebastianem Milą, niby też gruby i blond włosy, ale nie te umiejętności.

4. Lech (41pkt.) – Pierwsze co nas zaskoczyło, to kolory strojów. Kolejorz na żółto? Poważnie? Arboledzie kończy się kontrakt, menadżer szuka mu klubu, zatem było oczywiste, że „Maniek” będzie chciał się pokazać. W obronie dzielił i rządził… do czasu, 2 proste błędy i po drugim Widzew złapał kontakt. Krążą plotki, że partnerował mu Wołąkiewicz, ale ten drugi, oprócz nieudanego przyjęcia, był raczej niewidoczny. Prowadzili 2-0, by zremisować 2-2, ile jeszcze Panie Rumak?

5. Górnik (39pkt.) – W Zabrzu są już po Wieczorku pożegnalnym, zatem czas na zmiany, a te są konieczne, bo mamy do czynienia z cieniem drużyny, którą jeszcze jakiś czas temu prowadził Nawałka.

6. Pogoń (38pkt.) – Nie można powiedzieć, że nie chciała wygrać. Ale jakoś tak niemrawo, trochę pograła na początku pierwszej połowy, kilka minut w drugiej i to by było na tyle. Robak zamiast strzelać podawał… za to jemu podać nie miał kto. A jak Robak nie strzela, to raczej nie strzela nikt. Nie strzelił i Bąk, który w 82 minucie mając piłkę meczową, posłał ją obok lewego slupka Pilarza.

7. Jagiellonia (36pkt.) – Druga wygrana z rzędu, tym razem jednak na boisku. Naprawdę dobry mecz w wykonaniu podopiecznych Stokowca. W środku rządził Pazdan i Grzyb, w obronie nie do przejścia był Ukah, poniżej pewnego, wysokiego poziomu nie schodzi Quintana. Do tego szalejący z przodu Gajos, zbierający kolejne szlify Dżwigała i pewny Piątkowski. Z przyjemnością oglądało się grę ekipy z Białegostoku.

8. Zawisza (35pkt.) – Sebastian Dudek show! Zawisza zadał Górnikowi jeden z najmniejszych możliwych wymiarów kary, dał strzelić pożegnalną bramkę podopiecznym Wieczorka, a sam zdobył 3, chociaż spokojnie mógł podwoić swój bilans.

9. Korona (31pkt.) – To był mecz walki, przepychanek i ostrych fauli, czyli było wszystko, w czym Korona czuje się najlepiej. A skoro Lechia podjęła rękawice… to było oczywiste, że tego meczu nie może wygrać.

10. Lechia (31pkt.) – Słaba postawa całej drużyny, niepotrzebnie dali się wciągnąć w ostrą grę Koroniarzy. W zasadzie jedyna rzecz, o której warto wspomnieć, to broda Sadajewa. Gość wygląda z daleka jak Mamed, tyle tylko, że gwiazda KSW nie ma nic wspólnego z piłką. Z drugiej strony, samo spotkanie też miało z nią mało wspólnego…

11. Cracovia (31pkt.) – Standardowo słabo. Nie miała czym straszyć… strzały z daleka Boljevicia i Stebleckiego, to wszystko na co było stać w niedzielę podopiecznych trenera Stawowego. A skoro tak… to nas stać tylko na  te trzy zdania.

12. Piast (29 pkt.) – Szczerze mówiąc, spodziewaliśmy się porażki Gliwiczan. Tak wiemy, grali z Podbeskidziem… ale kto oglądał ostatnie mecze Piastunek nie mógł myśleć inaczej. A tu zaskoczenie… całkiem niezła przyzwoita gra nie dała co prawda zwycięstwa, ale pozostał niedosyt. To już coś! Kędziora zmarnował co najmniej dwie dobre sytuacje, Podgórski bardzo dobrą… i skończyło się 0:0.

13. Śląsk (28pkt.) – Nie przestraszył się Legii, zabrakło natomiast mocniejszych argumentów by osiągnąć coś więcej niż remis. Takim miał być Flavio ale zawiódł na całej linii, a przynajmniej w niezłej sytuacji, którą stworzył mu brat… bohaterem natomiast Marian Kelemen, który bronił wręcz w niesamowity sposób i popsuł Radoviciowi świętowanie 300 meczu w barwach Legii. Karny?! Co najmniej kontrowersyjny, więcej sytuacji?! Brak, a więc remis sukcesem, który niewiele daje. Za tydzień wyjazd do Lubina i jeśli z niego Wrocławianie nie przywiozą trzech punktów, marzenia o grupie mistrzowskiej będzie można odłożyć do lamusa.

14. Zagłębie (24pkt.) – Arkadiusz Piech biegał jak szalony, walczył i pomagał drużynie, ale w decydujących momentach zawodził. To zabrakło precyzyjnego strzału, to kończącego podania… Apogeum była niewykorzystana sytuacja po podaniu od Piątka. Zagłębie nie grało źle, jednak za wrażenia artystyczne nie przyznajemy punktów.

15. Podbeskidzie (23pkt.) – Sokołowski pewnie przez kilka dni będzie miał pretensje do świata, że po jego strzale i zagraniu piłki ręką Horvatha sędzia nie gwizdnął jedenastki. Słusznie?! Jeśli karny był we Wrocławiu, to  w Gliwicach na pewno. Ale we Wrocławiu karnego nie było (pomyłka Gila), na Śląsku też nie. Poza tym Podbeskidzie pokazało niewiele, drugi raz z rzędu nie strzeliło bramki, kolejny raz nie wygrało, ale… drugi raz z rzędu bramki nie straciło, nie przegrało też czwartego kolejnego meczu… a że to wszystko jakieś takie brzydkie?! To Ekstraklasa nie Bundesliga.

16. Widzew (17pkt.) – Początek spotkania nas zaskoczył, Widzew dyktował warunki, prowadził grę, szarpał Mikita, dobrze zastawiał się i trzymał piłkę Visnakovs. Nikt nie dostał głupiej czerwonej kartki, nikt też nie sprokurował karnego. Aż nadszedł feralny rzut rożny, Mikita nie upilnował Teodorczyka, ten zgrał do Manu, było 1-0. Wynik, który miał ustawić dalszy przebieg meczu. Kontaktowy gol po błędzie Arboledy dał wiarę kibicom. Widzew niesiony na skrzydłach dopingu zdołał wyrównać i zdobyć punkt, który tak naprawdę za dużo nie daje czerwonej latarni Ekstraklasy.

Wydarzenie kolejki – Awans Ruchu na pozycję wicelidera

Jako pierwszy w tym sezonie wygrał w Krakowie z Wisłą, imponuje serią 6 wygranych z rzędu w TME, do bólu skuteczny i efektywny. Ruch pod wodzą Kociana przeszedł niesamowitą metamorfozę, zbieranina kopaczy przeszła dynamiczną przemianę w piłkarzy z prawdziwego zdarzenia. Czapki z głów przed Ruchem Chorzów i przed Kocianem!

Na trybunach najgoręcej było…

W Krakowie, ale nie, nie na trybunie najzagorzalszych kibiców, bo ta została zamknięta po meczu z Cracovią. To jednak nie było przeszkodą, żeby odpalić race i wrzucić je na stadion. Jak widać, pomysłowość nie zna granic, podobnie z głupotą…

[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=2o4DRvQXUXA” width=”640″ height=”400″ /]

 

Zasłużyli na wyróżnienie:

(+) Marian Kelemen (Śląsk) – Bramkarz Śląską bronił w stu i dwustu procentowych sytuacjach. To nie Śląsk, a Marian w dwóch ostatnich spotkaniach zdobył 4pkt. Dawno nie wiedzieliśmy u niego tak imponującej formy, wystarczyło odłożyć kieliszek…

(+) Michał Pazdan (Jagiellonia) – Chociaż kojarzony głównie przez pryzmat żółtych kartek i stylu drwala, to jest jednym z najlepszych defensywnych pomocników w lidze. Wie kiedy przerwać akcję, skuteczny w odbiorach, wół od czarnej roboty.

(+) Sebastian Dudek (Zawisza) Dwa piękne gole! Aż przypomniał nam się strzał w meczu Śląska z Dundee, tyle, że to było sto lat temu. Przypadek, czy jednak zapowiedź fenomenalnej formy?

Zasłużyli na karne oglądanie 10 odcinków z rzędu „M jak Miłość”

(-) Piłkarze Lechii –  Drugi raz z rzędu są w naszym zestawianiu, po stronie minusów kolejki. Tym razem nagana, za dostosowanie się stylem i poziomem gry do Korony.

(-) Ondrej Duda (Legia) – Potrenował tydzień w Warszawie i już dostał szansę grania od pierwszych minut, szansę, którą zmarnował. Mógł być bohaterem, ale w dwustuprocentowych sytuacjach wolał podać piłkę Kelemenowi. W Legii będą mieli w chłopaka pożytek, ale jeszcze nie teraz.

(-) Drużyna Górnika – Nie ma już Wieczorka, nie ma też drużyny, nie ma nawet zawodników, bo wszyscy zachorowali na jakiś marazm w swoich poczynaniach. Czy to tylko tajemniczy wirus przywieziony przez Wieczorka? Czy jest jeszcze szansa, żeby się nie skompromitować w tym sezonie?

/ Bolek & Sd /