Górnik Łęczna w… Lublinie

Kibice Górnika Łęczna | Fot. Dariusz Miącz
Kibice Górnika Łęczna | Fot. Dariusz Miącz

Co może być ważniejszego w okresie przygotowawczym dla klubu poza sparingami, dobrym przygotowaniem i transferami? Na przykład załatwienie nowej umowy sponsorskiej, a przede wszystkim zmiana „miejsca zamieszkania”. Tego typu przygody dzieją się w Górniku Łęczna, który lada moment rozpocznie swój trzeci z rzędu sezon w Ekstraklasie, a oficjalnie nie wie, gdzie zagra w drugiej kolejce przeciwko Lechii jako gospodarz…

Pomysł gry Górnika na lubelskim stadionie nie jest nowy. Niemal od początku istnienia Areny – jesień 2014 roku – pojawiały się głosy, by zorganizować jeden z meczów zielono-czarnych na najnowocześniejszym obiekcie w województwie. Od początku przeciwni byli kibice GKS-u, którzy nie chcieli słyszeć o jakiejkolwiek przeprowadzce. Swoje zrobili również piłkarze, którzy głośno temu dawali wyraz dezaprobaty, a prym wiedli najbardziej doświadczeni i mający największy posłuch w drużynie i wśród kibiców – Sergiusz Prusak, Veljko Nikitovic i Tomasz Nowak.

Wtedy największymi orędownikami tego rozwiązania byli włodarze miasta Lublina z prezydentem Krzysztofem Żukiem na czele, ale poza kibicami i piłkarzami, również nikt w zarządzie Górnika, a przede wszystkim kopalni, nie palił się do takiego rozwiązania. Nie oznaczało to jednak, że pomysł został kompletnie porzucony, bo niemal, co kilka tygodni/miesięcy pojawiała się osoba, która „głośno myślała” na temat zasadności tego projektu. Kibice Górnika skwitowali ten pomysł transparentem przeciwko prezydentowi Lublina:

Transparent kibiców Górnika|źródło: Fanpage "NIE dla
Transparent kibiców Górnika | źródło: Fanpage „NIE dla rozgrywania meczów Górnika Łęczna na Arenie Lublin”

Powstała również strona na Facebooku „NIE dla rozgrywania meczów Górnika Łęczna na Arenie Lublin”, która do dzisiaj uzbierała ponad trzy tysiące polubień – głównie zaangażowanych kibiców Górnika oraz Motoru.

Zmiana układu sił

Pod koniec 2015 roku Enea przejęła Lubelski Węgiel Bogdankę i było wiadome, że może mieć inną perspektywę na finansowanie klubu z Łęcznej, wszak dla włodarzy Enei Górnik nie jest oczkiem w głowie, a tylko jednym z kilku partnerów, których sponsoruje spółka. Wszystko jednak było stabilne do czasu zakończenia poprzedniej umowy sponsorskiej między kopalnią a klubem, czyli do końca sezonu. Wszystko zmieniło się w maju, gdy prezes Górnika Artur Kapelko stanął do walki o nowy kontrakt z kopalnią. Oczywiście w tym wypadku decyzje są podejmowane w biurach Enei i tu zaczęły się schody. Jedne, co było wiadomo, to że jeśli nie otrzyma pieniędzy z kopalni, prawdopodobnie nastąpi wymiana górniczych klubów w najwyższej klasie rozgrywkowej i zamiast GKS-u, byłby KSG, czyli Górnik Zabrze.

Ostatecznie udało się podpisać papiery, ale finansowanie klubu spadło do ledwie 3,5 miliona złotych za sezon, co przy 5 milionach od NC+ oznaczało, że klub potrzebuje dodatkowych kilku milionów złotych, by móc funkcjonować w Ekstraklasie. Dodatkowo Enea chce, by Górnik grał w Lublinie, na większym i nowszym stadionie, i to właśnie tam rozpoczął się proces, który ma zakończyć się grą zielono-czarnych na Arenie.

Czy to dobry pomysł? W mojej ocenie jest to pomysł, który wcześniej lub później zaprowadzi Górnika w niebyt. W pierwszej kolejności stracą swoich stałych kibiców, a w przypadku słabych wyników – co przy marnym budżecie oraz doświadczeniach z dwóch ubiegłych sezonów jest więcej niż prawdopodobne – straci również oglądaczy piłki nożnej, bo inaczej nie sposób nazwać osoby, które w Lublinie będą oglądać jedynie ciekawsze zespoły przyjeżdżające do województwa lubelskiego, a Górnik będą miały daleko w poważaniu.

Arena przeznaczeniem Motoru

Do tej pory Arena Lublin była domem dwóch klubów ze stolicy województwa – Motoru i Lublinianki. Od tego sezonu na obiekcie przy ulicy Stadionowej mieli pozostać tylko żółto-biało-niebiescy, czyli klub, który jako jedyny jest w stanie w dłuższej perspektywie utrzymywać wysoką frekwencję na swoich meczach.

Przede wszystkim pokazał to miniony sezon. Kilkukrotnie udawało się wyjść ponad poziom czterech, a nawet pięciu, tysięcy widzów na meczach motorowców, a to wszystko w czwartej klasie rozgrywkowej! Apogeum frekwencyjnego sukcesu Motoru był mecz barażowy z Olimpią Elbląg o wejście do II ligi, na który przyszło 8919 widzów! Dla wielu lokalnych mediów właśnie ten wynik jest argumentem w przekonywaniu mieszkańców, że w Lublinie jest głód piłki, więc również kibice przyjdą na Górnik. Nie, nie przyjdą! Ludzie przyszli dla Motoru, a zachęceni zostali ogromną promocją tego meczu w mediach oraz na mieście – tysiące plakatów, transparentów i banerów, które informowały o takim wydarzeniu.

Dla przeciętnego lublinianina Górnik Łęczna nie jest atrakcją, bo jeśliby takową miałby być, to kibice z Lublina waliliby drzwiami i oknami do Łęcznej, a po ekstraklasowym szale w sezonie 2003/04 – pierwszy sezon Górnika po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej – dawno entuzjazm opadł i jeździ niemal ta sama grupa ludzi. Kibice do Łęcznej w większej liczbie jeździli, gdy przyjeżdżał ciekawy rywal, ale gdy trzeba było się wybrać na mecz z Podbeskidziem, a pogoda była deszczowa, to spragnionych piłki nożnej nagle ubywało…

Przykładem klapy frekwencyjnej był już ubiegłoroczny turniej Lotto Lubelskie Cup, gdy do Lublina zjechało kilka ciekawych ekip: Szachtar Donieck, Hannover 96, AS Monaco czy Lechia Gdańsk. Obecność ostatniej ekipy była kompletnym nieporozumieniem, gdyż delikatnie mówiąc, gdańszczanie nie są lubiani w Lublinie. Środek wakacji, bardzo wysokie temperatury oraz fatalne godziny rozgrywania meczów – nawet 13 w niedzielę – i efekt taki, że widzowie TVP Sport mogli oglądać piękny, nowoczesny stadion, na którym grają reprezentanci europejskich krajów, a trybuny nie wypełniły się nawet w 1/3…

Lotto Cup 2015 | Fot. Dariusz Miącz
Lotto Cup 2015 | Fot. Dariusz Miącz

Zatem, kto miałby chodzić na mecze Górnika w Lublinie? Na to pytanie nie jest łatwo odpowiedzieć, ale łatwiej je odwrócić i powiedzieć, kogo nie zobaczymy na trybunach Areny Lublin. Na pewno zabraknie aktywnie kibicujących kibiców Górnika Łęczna, którzy na stadionie przy Alei Jana Pawła II w Łęcznej zajmowali trybunę „B”. Zabraknie jednocześnie kibiców Motoru Lubin, którzy utrzymują dobre stosunki z kibicami zielono-czarnych, ale na pomysł rozgrywania meczów przez zielono-czarnych od dawna wyrażali sprzeciw. Domyślam się, że zabraknie również emerytowanych górników z Bogdanki, którzy stanowili niemały procent publiki w Łęcznej.

Zatem jeśli odejmiemy te od półtora do dwóch tysięcy kibiców, to na starcie zostaje nam mniej więcej taka sama liczba chętnych do wybrania się na mecz Ekstraklasy. Oczywiście dla części kibiców w stolicy województwa lubelskiego będzie to okazja, by wreszcie zobaczyć najwyższa klasa rozgrywkowa, bo do tej pory nie mieli wszystkiego „pod nosem”, więc nawet nie próbowali jechać w stronę pojezierza łęczyńsko-włodawskiego.

Owszem kibice przyjdą na pierwszy mecz z Lechią, potem na Cracovie, a przede wszystkim na Legię, ale właśnie, osoby z Lublina będą chodziły na rywala. Wystarczy kilka porażek Górnika, słabszy rywal – marketingowo – i na meczu z taką Wisłą Płock przyjdzie tysiąc, a może półtora tysiąca ludzi i chyba tego potrzeba, by niektórzy ludzie zrozumieli, że miejsce Górnika jest w Łęcznej, na stadionie przy alei Jana Pawła II 13!

W ostatni piątek odbyło się spotkanie w kawiarni klubowej, w którym wzięli udział włodarze klubu oraz kibice, w tym przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców Górnik Łęczna. Spotkanie, w zamyśle miało pomóc władzom klubu na przedstawieniu sprawy i wyjaśnieniu wszystkiego kibicom. Jednak na nic się zdało, gdyż kibice usłyszeli jedynie zdanie zarządu na cały problem: chęć gry z powodów finansowych – tego domaga się sponsor, łatwiej o znalezienie sponsorów grając w Lublinie oraz kłopoty ze stadionem w Łęcznej, gdzie konieczna jest wymiana lamp oświetleniowych oraz konserwacja podgrzewanej murawy i związane z tym koszta.

Sprawa jest patowa, bo władze klubu ustaliły już, że będą grały w Lublinie – plakaty promujące mecz z Lechią już są gotowe – z kolei kibice mają na ten temat inne zdanie, które wyrazili również w oświadczeniu prezentowanym przez Stowarzyszenie Kibiców Górnika Łęczna. Za słowami poszły pierwsze czyny – odwołany wyjazd na inauguracyjny mecz do Chorzowa w najbliższą sobotę.

Całą sprawę można jednak streścić w 140 znakach, tak jak zrobił to Paweł Balcerek:

Komentarze

komentarzy