Kamil Grabara jest nie tylko znany z piłkarskich boisk, ale także z kontrowersyjnych wypowiedzi. Polski golkiper przez kilka miesięcy nie wywoływał jednak wielu skandali i skupiał się na grze w Huddersfield, gdzie – krótko mówiąc – nie wyglądało to najlepiej. 21-latek postanowił jednak o sobie przypomnieć.
W rozmowie z kanałem „Foot Truck” Kamil opowiada o wielu rzeczach. Zdradził między innymi, że spędza dużo czasu na gry online typu FIFA. W trakcie wymiany zdań pojawiły się także tematy sportowe. Mowa tutaj głównie o jego sytuacji w klubie, która nie jest najlepsza.
– Nie wiem tak naprawdę, co się dzieje w tym klubie, ale nie tłumaczcie może tego na angielski. Miałem kontuzję, lecz potem już trenowałem w normalnym trybie. Trener powiedział jednak, że nie mogę grać. Mówię, że jak chcesz mnie odpalić, to mi to powiedz. On podczas konferencji wmawiał dziennikarzom, że nadal nie trenuje. Wypożyczono Jonasa Lossla, co oznacza, że jestem szóstym wypożyczonym graczem, a limit zatrzymuje się na pięciu. Głównie dlatego nie wiem, co ze mną dalej będzie, ale w obecnej sytuacji nie mam zamiaru się tym przejmować.
– Kontakt posiadam do 30 maja. Jest opcja, że zawodnik może go przedłużyć o miesiąc czy dwa, ale nie wydaję mi się, że sezon się zacznie w lipcu. Po tym co się dzieję w Anglii nie jestem co do tego przekonany.
Nie mogło oczywiście zabraknąć tematu polskiej ligi, którą Grabara regularnie krytykuje. Co tym razem miał do powiedzenia na temat naszego podwórka?
– Polska liga to jest zadupie. Kogokolwiek zapytasz, kto zagra w zachodniej lidze sezon czy kilkanaście meczów, to dla niego nasza liga znajduje się na tym poziomie. Nikt tej ligi na poważnie nie bierze. Wiadomo znajdzie się kilku graczy którzy grali tam dobrze jak Radek Majecki, Jan Bednarek, Szymon Żurkowski, czy Filip Jagiełło. To jednak pojedyncze przypadki, które nie będą się dalej w Polsce rozwijać, ponieważ nie mają wokół siebie odpowiednich graczy.
Trzeba przyznać, że kontrowersyjnie jak zwykle. O ile jest w tym trochę prawdy, tak dobór słów jak zwykle u Grabary pozostał bezkompromisowy. Jedni go lubią, drudzy nienawidzą, ale znowu obok tych słów nikt nie przejdzie obojętnie.