Gram grubo #44: Rozdajemy prezenty!

gramgrubo

Idą święta, czas cudów, rozmów ze zwierzętami, kłótni z rodziną i ogólnego obżarstwa. Nim wskoczycie w wir bożonarodzeniowego szaleństwa, zapraszam na ostatnie w tym roku włoskie typowanie. Będziemy grać grubo i bez kompromisów, kiedy ma się nie udać, jak nie w ten magiczny czas? Sceptykom dziękujemy, kto nie ryzykuje, ten je karpia i się nie w… trąca!

Pomyślicie pewnie, że typ na mecz drużyn, które w poprzedniej kolejce ligowej uczestniczyły w pojedynkach, w których łącznie padło 15 bramek, może być tylko jeden… i nie pomylicie się. Nie tylko po wyczynach weekendowych, ale po prostu z ostatniej formy Torino i Genoi (tak w ataku, jak i obronie) wynika, że najbardziej naturalnym sposobem na zarobienie pieniędzy będzie staromodne, ale jakże opłacalne BTTS.

Poważnie, ten typ to nie tylko pokłosie przeszłości najbliższej. Historycznie patrząc – w ostatnich sześciu meczach między tymi ekipami zawsze powyższy typ byłby prawidłowy. Ba! W ostatnich trzech pojedynkach zobaczyliśmy łącznie 17 bramek i nawet, gdy Genoa strzeliła rywalowi pięć, to Torino zdołało zachować twarz z jedną bramką na koncie.

Ponadto, choć „Byki” przegrały u siebie w tym sezonie ligowym tylko raz, to również tylko raz się zdarzyło, by zachowało czyste konto. Miało to miejsce przy okazji bezbramkowego remisu z Empoli. Poza tym w każdym z pozostałych siedmiu pojedynków na Stadio Olimpico mieliśmy spełnione warunki dla BTTS.

Reasumując, w Turynie będzie strzelane. Może nie masowo, ale będzie.

Torino – Genoa | Obie drużyny strzelą gola, 1,60 Forbet

Mało jest drużyn, które na wyjazdach radzą sobie tak dobrze w tym sezonie jak Napoli. „Azzurri” do tej pory poza domem uzbierali czternaście punktów, zaledwie o jeden mniej od przewodzących w tej klasyfikacji Lazio i Juventusu. Podopieczni Maurizio Sarriego przegrali w obecnych rozgrywkach tylko w Turynie z „Juve” (ale tam w 2016 roku przegrywał dosłownie każdy) oraz z Atalantą w Bergamo.

Te wyniki to już jednak odległa przeszłość, na ten moment Napoli jest niepokonane w Serie A od sześciu pojedynków, co jest najdłuższą wciąż trwającą serią tego sezonu. Zlanie Interu, Cagliari i Torino, którym łącznie neapolitańczycy wbili 13 goli, to nie jest groźba bez pokrycia.

Szczególnie, gdy spojrzymy na obecną Fiorentinę. Drużynę przemęczoną – podobnie jak Genoa gra od dwóch tygodni co trzy dni – to pokłosie zaległego spotkania z Grifonimi. Ekipę w dodatku znajdującą się w rozsypce – niektórzy myślą już o odejściu, jak Milan Badelj, inni są najzwyczajniej w świecie pod formą, bądź też grają w kratkę vide Josip Ilicić.

Przy tym wszystkim trzeba pamiętać, że „Viola” jeszcze w obecnym sezonie u siebie nie przegrała – podopieczni Paulo Sousy zgarnęli na Artemio Franchi cztery komplety, tyle samo razy dzieląc się punktami. No cóż… w końcu musi dojść do rozdziewiczenia. Ostatnio gwałty na rywalach całkiem nieźle wychodzą Napoli, więc scenariusz układa się sam. Teraz tylko nagrać, wymyślić chwytliwy tyt… zapędziłem się. Nie „nagrać”, lecz zagrać. Na wygraną Napoli oczywiście. Kurs 2,0 piechotą nie chodzi.

Fiorentina – Napoli | Wygra Napoli, 2,0 Forbet

Prawdziwy hit 18. kolejki Serie A czeka nas nie w powyższej Florencji jednak. Co to, to nie. Przenieśmy się do zdecydowanie cieplejszej Sycylii, dokładniej na Renzo Barbera. Tam spotkanie na szczycie strefy spadkowej, za łby wezmą się pierwsza i druga drużyna od końca tabeli. Palermo podejmować będzie Pescarę i wiecie co? Również tam czas na przerwanie pewnej passy.

Wiem, że osiem porażek z rzędu przed własną publicznością to imponująca rzecz. Wiem też, że jeszcze jedno spotkanie w du… plecy i „Rosanero” przebiliby wyczyn Hansy Rostock z ubiegłej dekady. Teraz są tylko z niemiecką ekipą na równi. Niemniej jednak jestem przekonany, że podopieczni Eugenio Coriniego utrzymają się na nogach i pokonają Pescarę.

Dlaczego „utrzymają się”, ano dlatego, że do tej pory cały sezon spędzili na kolanach, z których w imponujący sposób podnieśli się w Genui. Przegrywając już 1:3, potrafili odwrócić losy pojedynku i pokonali miejscową Genoę 4:3. W tym głównie, być może dość naiwnie, dopatruję się szans gospodarzy. Morale skoczyło w górę, to było jedno z tych zwycięstw, które potrafi przewrócić wszystko do góry nogami i być przyczynkiem do poprawy formy.

Oczywiście, nie byłbym pewny zwycięstwa miejscowych (wciąż nie jestem w 100%, daję tak 95,5%), gdyby nie odpowiedni dobór rywala. Otóż na Sycylię przyjeżdża jedna z niewielu drużyn, które można śmiało nazwać gorszymi od Palermo. Pescara nie wygrała oficjalnie w Serie A od 15 meczów. Nieoficjalnie nie wygrała jeszcze w tym sezonie ani razu. – Dlaczego? – moglibyście zapytać. Jedyne zwycięstwo „Delfiny” otrzymały bowiem przy zielonym stoliku. Walkower nad Sassuolo to jedyny komplet podopiecznych Massimo Oddo po powrocie do elity. Gdyby Di Francesco nie wpuścił na boisko wówczas nieuprawnionego jeszcze do gry Ragusy, to w tym momencie mówilibyśmy o jedynej ekipie, która wciąż czeka na komplet punktów w obecnych rozgrywkach.

Kurs 2,10 na zwycięstwo miejscowych to dodatkowy przyczynek, by zaryzykować. Jak już pisałem we wstępie – za pasem święta, liczymy na gwiazdkę z nieba i gramy grubo!

Palermo – Pescara | Wygra Palermo, 2,10 Forbet

Załóż konto w Forbet! (KLIK)