Gram grubo #64: Powrót do normalności po gwałcie na Barcelonie

gramgrubo

Jesteśmy zawiedzeni. Mieliśmy zamiar obejrzeć wczoraj mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy PSG a Barceloną, a Canal+ zaserwował nam film erotyczny, ukazujący gwałt i to na jedenastu dorosłych mężczyznach. Zniesmaczeni półtoragodzinnym seansem, zszokowani i załamani wierzymy, że dzisiaj będziemy mieli okazję obejrzeć piłkarskie widowisko, w dodatku zgodne z naszą prognozą. Po raz kolejny Liga Mistrzów nas zaskoczyła. I chyba nie tylko nas, bo kto wierzył w taki scenariusz i pogrom Barcelony w paryskim Parku Książąt? Chyba nawet sami piłkarze PSG nie sądzili, że tak łatwo przyjdzie im to zwycięstwo i po prostu stłamszą „Dumę Katalonii”. Dzisiaj spróbujemy odrobić wczorajszą stratę i choć kursy ewidentnie wskazują faworytów w obu spotkaniach, to nie poddamy się w pełni tej manipulacji.

Możecie także dołączyć do naszej grupy na FB >KLIK< 

oraz profilu GRAM GRUBO >KLIK<

Zacznijmy od meczu, w którym jednak pokusimy się o przyznanie racji bukmacherom i postawimy na zwycięstwo Bayernu mierzącego się na Allianz Arenie z Arsenalem. Ostatnio przed meczem „Bawarczyków” pisaliśmy, że wracają na dobre tory i wreszcie wygrają przynajmniej jedną bramką. Z zadania się wywiązali, ale by podgrzać atmosferę, postanowili zrobić to w samej końcówce. Dziś losu kusić nie będą i naszym zdaniem od pierwszych minut ruszą z impetem na podopiecznych Arsene’a Wengera. Według bramkarza Michaela Neuera styl „Kanonierów” pozwala na granie ich najlepszego futbolu, co przyczyni się do zwycięstwa dzisiejszego wieczoru. Bayern to również drużyna, która gdy trzeba, wchodzi na najwyższe obroty, co pokazała między innymi w tym sezonie w meczu z RB Lipsk, w którym gładko wygrała 3:0, dominując ówczesnego lidera Bundesligi. Ostatnie dziesięć starć „Die Roten” to dziewięć zwycięstw (w tym jedno po rzutach karnych) oraz jeden remis. Arsenal natomiast, biorąc pod uwagę taką samą liczbę spotkań, siedmiokrotnie wygrywał, raz remisował i dwukrotnie musiał uznać wyższość przeciwników. Porażki te zdarzyły się zresztą relatywnie niedawno – 31 stycznia oraz 4 lutego. Monachijczycy nie będą mogli sobie pozwolić na wpadkę przed własną publicznością, jeśli chcą w pozytywnych nastrojach jechać na mecz rewanżowy w Londynie. Zaznaczmy, że Bayern to drużyna, która regularnie od pięciu edycji Champions League melduje się w półfinałach. Obie ekipy spotykały się ze sobą dziesięć razy. „Bawarczycy” wygrali pięciokrotnie, dwa razy remisowali oraz trzy razy musieli schodzić z boiska pokonani przez „Kanonierów”. Dzisiaj chcemy zobaczyć szóste zwycięstwo klubu Roberta Lewandowskiego.

Bayern Monachium – Arsenal Londyn |Bayern Monachium, 1,40 Forbet

Równolegle mecz swój rozgrywać będzie klub z Madrytu, w którym chyba najhuczniej świętowano wczorajszą przegraną Barcelony. Nie jesteśmy pewni, czy owa radość z wpadki największego rywala o tytuł mistrza na krajowym podwórku nie wpłynie negatywnie na postawę w spotkaniu z Napoli. Nie życzymy tego „Królewskim”, jednak na wszelki wypadek postawimy na to, że obie drużyny strzelą bramkę. Dlaczego? Real u siebie zawsze strzela bramkę, ale też bardzo często ją traci. Na dziesięć ostatnich spotkań przed własną publicznością, sześć razy dał sobie wbić piłkę do własnej siatki, a były to często drużyny o wiele gorszym potencjale ofensywnym niż dzisiejszy rywal. Z kolei Napoli jest w wyśmienitej formie. I mamy tu powód do dumy, ponieważ wielki udział w większości akcji bramkowych ma nasz rodak, Piotr Zieliński, który asystuje, strzela przez co łączony jest z większymi europejskimi klubami. Ostatnie pięć meczów na wyjeździe w wykonaniu neapolitańczyków to cztery zwycięstwa i jeden remis w wyjątkowo silnej w tym sezonie Serie A, a w ostatnich dziewięciu spotkaniach na stadionach rywali udało im się strzelić przynajmniej jednego gola. Wniosek? Na Santiago Bernabeu zobaczymy widowisko, w którym z bramek cieszyć będą się obie ekipy.

Real Madryt – Napoli | Obie drużyny strzelą bramkę, 1,65 Forbet

Zrzut ekranu 2017-02-15 o 18.31.03

Komentarze

komentarzy