W ostatnim odcinku „Cafe Futbol” prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski, zdradził, że brazylijski piłkarz stołecznego klubu, Guilherme, stara się o uzyskanie polskiego obywatelstwa. Po co? Nietrudno się domyślić, ale czy jest sens nadawania go akurat jemu?
– Mogę zdradzić taką „kuchnię”. Nie wiem, na jakim etapie jest ta sprawa, ale Guilherme postara się o uzyskanie polskiego paszportu. Podoba mu się tutaj w Polsce i po kilku latach zamierza wystąpić o obywatelstwo. Kadrze mógłby się przydać! – mówił Leśnodorski na antenie Polsat Sport.
Dlaczego Brazylijczyk chciałby uzyskać polski paszport? Oczywiście możemy się mylić, ale coś nam się wydaje, że to jeden ze sposobów ominięcia limitu obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. W Legii jest takich trzech (oprócz Guilherme także Kazaiszwili i Chima Chukwu), a jak wiemy, na boiskach ekstraklasy może przebywać maksymalnie dwóch w jednym zespole. Jeśli więc ofensywny pomocnik otrzymałby polskie obywatelstwo, problem zostaje rozwiązany. Nie chce nam się wierzyć, że nagle Brazylijczykowi tak spodobała się Polska, że chciałby tu zostać na lata, skoro jeszcze miesiąc temu na myśl o zainteresowaniu zagranicznych klubów przyznawał, że chętnie spróbowałby sił w innej lidze. Nie było konkretów, a grać jednak trzeba, obywatelstwo byłoby więc jak znalazł. Pewnie część z Was się z tym nie zgodzi, ale to bardzo prawdopodobny scenariusz.
Czy jest więc sens przyznawania paszportu akurat jemu? Z punktu widzenia Legii jak najbardziej, jednak patrząc szerzej – niekoniecznie. Już Roger uzyskał go „na hura”, pojechał na Euro 2008 jako pełnoprawny członek kadry, a kilka miesięcy później pożegnał się z Legią i z Polską i tyle go tu było. Posiadanie polskiego obywatelstwa to powinien być zaszczyt, a w takich przypadkach sprowadzane jest do poziomu zakupienia ekskluzywnego produktu. Guilherme to tylko wyróżniający się zagraniczny ligowiec, nikt więcej. Ani on nie mówi dobrze po polsku, ani nie mieszka tu na tyle długo, żeby czuć silną więź z tym krajem. On tu tylko kopie piłkę i zarabia na życie, a jak będzie okazja zarobić jeszcze więcej i pograć w lepszej lidze, to śmignie zanim zdążymy się zorientować. Oczywiście nic w tym złego, ale czy to wystarczy, aby otrzymać obywatelstwo naszego kraju? To już Radović bardziej na nie zasługiwał, choćby z racji wieloletniego zamieszkiwania na terytorium Polski.
Jak można uzyskać obywatelstwo? Poprzez nadanie obywatelstwa lub uznanie za obywatela. Zarówno dla Rogera, jak i teraz Guilherme tylko pierwsza opcja wchodzi w grę. Prezydent może bowiem nadać je każdemu cudzoziemcowi, w przypadku uznania zaś są surowsze przepisy, których Brazylijczycy nie spełniali (czas zamieszkania, posługiwania się językiem). Guilherme prawdopodobnie złoży więc wniosek do wojewody mazowieckiego i może nawet obywatelstwo otrzyma.
Prezes Legii dodał jeszcze, że brazylijski pomocnik mógłby się przydać kadrze. Brzmi to jak niesmaczny żart, bo o ile Guilherme rzeczywiście w swoich najlepszych momentach wyróżnia się na tle ekstraklasowych zawodników, o tyle do reprezentantów Polski na preferowanej pozycji nie ma startu. Ot, dobry ligowiec, o jakich w naszej ekstraklasie wcale nietrudno. Ale żeby pchać go od razu do kadry… Czasy farbowanych lisów już przeminęły i na ogół nie wspominamy ich za dobrze, a selekcjoner Adam Nawałka udowodnił, że z naszych chłopaków też można stworzyć naprawdę solidną kadrę. Obecnie na pozycjach Guilherme mamy Kubę Błaszczykowskiego, Kamila Grosickiego, Piotrka Zielińskiego, Pawła Wszołka, Sławka Peszkę, Bartka Kapustkę… Zawodnik Legii miałby więc problemy z załapaniem się na ławkę. Nawet jeśli obecnie Peszko jest minimalnie słabszy od Guilherme, to będzie miał pierwszeństwo nawet ze względu na pochodzenie. To przecież reprezentacja i tylko selekcjoner o odwróconych priorytetach postawiłby na Brazylijczyka (inne spojrzenie byłoby, gdyby pomocnik Legii w Polsce się wychował, ale nie wychował, dylematu więc nie ma). Na pytanie, czy przydałby się reprezentacji, odpowiadamy więc stanowcze NIE, bo i po co?
Może i Guilherme zostanie wkrótce obywatelem Polski, ale na tym ta sprawa powinna się zakończyć. Ułatwi to życie i jemu, i Legii, i kolejnym potencjalnym klubom Brazylijczyka, choć przepisy są w tym aspekcie zbyt łagodne. Skoro może, paszport niech ma, ale nie róbmy z niego piłkarza nadającego się do reprezentacji Polski.