Myślicie, że widzieliście już wszystko? Cieszcie się, bo jesteście w błędzie – człowiek uczy się i poznaje przez całe życie, a taka wisienka na torcie jak dzisiaj to prawdziwy ewenement. Można śmiało powiedzieć, że historia napisała się na naszych oczach. Wszystko za sprawą bramkarza MSV Duisburg – Marka Flekkena.
W 24. kolejce zaplecza niemieckiej ekstraklasy, „Zebry” podejmowały na swoim obiekcie gości z Ingolstadt. Zaczęli dobrze, bo już w 13. minucie Ahmet Engin zapewnił gospodarzom prowadzenie. Nieco inne nastroje panowały na trybunach pięć minut później – Duisburg zdobył drugiego gola, jednak świętowanie przerwał arbiter, odgwizdując spalonego. Grę wznowili przyjezdni, jednak Flekken tego już nie odnotował. W spokoju popijał sobie wodę, odwrócony do placu gry, z czego skrzętnie skorzystał Stefan Kutschke. Zresztą – zobaczcie sami:
Nie mamy pojęcia, jak smaczna musiała być ta woda, ale sądząc po długości degustacji – u nas takiej nie ma. Przy okazji kuriozalnej bramki na stadionie Duisburga ustanowiono nieoficjalny rekord Mannequin Challenge, w końcu zamarli wszyscy – piłkarze, sam bramkarz i cała trybuna za nim. Niebywałe gapiostwo Flekkena na jego szczęście nie kosztowało drużyny utraty punktów – Duisburg wygrał po bramce Borisa Tashchiego w 66. minucie. Trzeba jednak przyznać, że 24-letni Holender lubi dostarczać swoim kolegom emocji. Czasem nawet drybluje i… strzela gole piętką.
Trzeba przyznać, że Mark Flekken ma w sobie „to coś” i zdecydowanie jest niepodrabialny. Tym razem jednak pobił wszystko. Istnieje wiele konkursów: na bramkę roku, paradę roku, pudło roku i tym podobne. Na pewno można już sobie darować konkurs na gapiostwo roku – ta nagroda od teraz powinna nosić nazwisko Holendra i zostać mu zarezerwowana na to stulecie. Doprawdy niebywała sytuacja…