Ivica Vrdoljak: Czerczesow to cwaniak i kłamca

vr

Ivica Vrdoljak w lutym zakończył zawodową karierę ze względu na problemy zdrowotne. Od momentu ogłoszenia tej decyzji udzielił pierwszego wywiadu, który został opublikowany dzisiaj na łamach „Super Expressu”. Chorwat bez owijania w bawełnę stwierdził w nim, że rosyjski szkoleniowiec to kłamca i cwaniak. 

O problemach zdrowotnych 33-letniego byłego piłkarza Legii Warszawa było wiadomo od dawna. Chorwat przez długi czas leczył kontuzję kolana i więcej czasu spędzał w gabinetach lekarskich niż na boisku. Ostatecznie wszelkie nadzieje na powrót do sportu rozwiał znany ortopeda z Chorwacji. Nie ma mowy, by Vrdoljak mógł jeszcze zawodowo grać w piłkę. Problemy z kolanem zaczęły się jeszcze, gdy trenerem warszawskiego klubu był obecny szkoleniowiec reprezentacji Rosji.

Wszystko zaczęło się na zgrupowaniu na Malcie. Przed jednym z treningów zgłosiłem ból naszemu lekarzowi Maciejowi Tabiszewskiemu. Zakomunikowałem, że nie wezmę udziału w zajęciach, choćby i kazał mi to sam Jose Mourinho. Wiedziałem, że inaczej narażę się na całkowite rozwalenie swojej nogi.

Siedząc w autokarze widziałem, jak Czerczesow rozmawia z lekarzem. Po chwili wszedł do autobusu i kazał mi się z niego wynosić.

Dojrzały i doświadczony piłkarz zna doskonale swoje ciało i w pierwszej chwili to właśnie on potrafi najlepiej stwierdzić, czy będzie jeszcze w stanie powrócić do gry. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że dochodzą jeszcze ambicje, zaciętość, ale to wcale nie jest dobre. Może poza finałem mundialu czy Ligi Mistrzów takie poświęcenie jest zrozumiałe, ale czasami trzeba wiedzieć, kiedy należy przystopować, by nie skrzywdzić klubu na zdecydowanie dłużej. Kontuzja, która może trwać dwa tygodnie, często przez głupotę wydłuża się do dwóch miesięcy. Nawet Leo Messi, który chce grać zawsze, rozumie to już od paru lat. Gdy dozna kontuzji mięśniowej, siada na murawie i pokazuje, że musi zejść. Co prawda ze łzami w oczach, bo wie, jak długo potrwa przerwa, ale ma świadomość tego, że należy tak zrobić dla swojego dobra i klubu. Dlatego nic nie usprawiedliwia zachowania Czerczesowa w tej sytuacji.

Ivica Vrdoljak ma przede wszystkim żal do Czerczesowa o to, że ten oskarżył go o symulowanie kontuzji. Na dodatek kłamał w mediach, że zrobił to dla dobra piłkarza. Jedno mówił w oczy, a zupełnie inaczej komentował sytuację na łamach prasy. Piłkarz podkreśla jednak, że ocenia go jako człowieka, a nie trenera, ponieważ nie zna jego warsztatu i w tym aspekcie nie może się wypowiadać.

To najgorszy trener, z jakim współpracowałem, chociaż mam na myśli bardziej człowieka niż szkoleniowca. Jego warsztatu nie mogę ocenić… Zawsze mi powtarzał, że to nie kolano jest moim problemem, ale głowa. Cwaniak i kłamca. Na łach prasy potrafił stwierdzić, że zesłał mnie do rezerw dla mojego dobra. Że mam wrócić do pełni sił i on na mnie czeka. To były bzdury. Pamiętam doskonale, jak w obecności tłumacza i Aleksandara Vukovicia powiedział mi, że nie mam wstępu do szatni pierwszej drużyny, dopóki on będzie trenerem.

Żadną tajemnicą nie jest, że od początku stosunki między trenerem i Chorwatem były bardzo napięte, ale trudno było stwierdzić, że aż do tego stopnia. Faktem jest na pewno to, że piłkarz nie symulował swojego urazu. Natomiast rosyjski trener to stara szkoła i odmówienie udziału w treningu z powodu urwania nogi również mogłoby nie przejść. Sytuacja patowa, ale pokazuje, że nie zawsze trener, który „weźmie tych patałachów za ryj” jest dobra opcją. Tacy szkoleniowcy również mają swoje wady.

Komentarze

komentarzy