Choć mamy dopiero końcówkę listopada, to czołowe kluby w Europie starannie przygotowują swoją listę transferową na letnie okno. Można przypuszczać, iż w wielu zespołach celem numerem jeden jest Jadon Sancho. 19-latek szturmem wkroczył do Bundesligi, stając się jednym z lepszych piłkarzy w Niemczech. Obecna sytuacja zawodnika w Borussii powoduje, iż przeprowadzka do nowego klubu wydaje się już tylko kwestią czasu. Pozostaje jednak pytanie, która drużyna będzie kolejnym przystankiem w karierze Anglika.
Według doniesień wielu niemieckich mediów, ogromny przełom w sprawie przyszłości zawodnika nastąpił po dotkliwej, wyjazdowej porażce z Bayernem. Ekipa z Dortmundu przegrała mecz 0-4, natomiast Jadon Sancho opuścił murawę w 36. minucie rywalizacji, gdy na tablicy wyników widniał rezultat 0-1. Kibice BVB przypuszczali, iż zmiana jednego z najlepszych piłkarzy zespołu wywołana jest kontuzją 19-latka. Lucien Favre wyznał jednak w pomeczowej wypowiedzi, że Sancho zszedł z boiska nie ze względu na problemy zdrowotne, a dyspozycję, jaką prezentował w opisywanym spotkaniu.
Sancho poczuł się kozłem ofiarnym wysokiej porażki z mistrzem Niemiec. Piłkarz odniósł także wrażenie, że nie otrzymał odpowiedniego wsparcia od klubu w trudnym dla niego momencie. W kwestii uspokojenia relacji z piłkarzem nie pomagają ostatnie wyniki drużyny. Borussia zdobyła zaledwie jeden punkt w domowej rywalizacji z Paderborn. Wynik 3-3 można określić mianem kompromitacji, gdyż beniaminek Bundesligi zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli.
Jadon Sancho we wspomnianej rywalizacji starał się pomóc swojej drużynie w zdobyciu trzech oczek. Strzelony gol oraz zdobyta asysta przez Anglika pozwoliły tylko cieszyć się z jednego punktu. W głowie Sancho mogą zatem rozpocząć się rozważania, czy dalsza przygoda w Borussii ma sens, jeżeli klub najwidoczniej nie jest w stanie włączyć się na dobre w walkę o tytuł mistrzowski.
Cała śmietanka
W szczególności, że Jadon może liczyć na mnóstwo ofert. Jak informuje bowiem David Ornstein, sytuację angielskiego zawodnika monitorują uważnie takie kluby jak Barcelona, Liverpool, Manchester United oraz Real Madryt. Dodatkowo wszelkie wiadomości chcą także otrzymywać przedstawiciele Manchesteru City. Patrząc na ogromne zainteresowanie 19-latkiem, toczy się już dyskusja nie „czy”, ale „gdzie” Jadon Sancho trafi w trakcie letniego okna transferowego.
Pierwsza opcja, czyli Barcelona wydaje się mimo wszystko mało prawdopodobna. Do ekipy z Camp Nou dołączył niedawno Antoine Griezmann. Co prawda pojawiają się już pierwsze plotki w kontekście niezadowolenia Francuza, jednakże trudno wyobrazić sobie, by 28-latek po zaledwie rocznym pobycie w Barcelonie opuścił ten klub.
Jeżeli weźmiemy zatem pod uwagę, iż w drużynie Ernesto Valverde prócz wspomnianego Griezmanna mamy w ofensywie jeszcze Messiego, Suareza oraz Dembele, nie ma do końca miejsca dla 19-letniego Sancho. Co prawda regularnie porusza się w mediach kwestię przyszłości Dembele, lecz na ten moment nie ma klubu, który chciałby spełnić wymagania Barcelony w sprawie sprzedaży tego zawodnika.
Sam Sancho zapewne chciałby przenieść się do zespołu, w którym miałby zapewnioną odpowiednią liczbę występów. Na Camp Nou takiej deklaracji Anglik może nie usłyszeć.
Praca pod okiem Kloppa?
W swoim zespole utalentowanego prawego napastnika chętnie widziałby Juergen Klopp. W przypadku Liverpoolu sytuacja wydaje się nieco podobna, co w Barcelonie. Ofensywne trio Mane-Firmino-Salah jest nie do ruszenia. Jadon miałby zatem problem z „automatycznym” wejściem do wyjściowej jedenastki.
Chyba, że ktoś ze wspomnianych zawodników opuści Anfield. Przyszłość Salaha czy Mane poruszała media niejednokrotnie w trakcie ostatnich dwóch lat. W obu przypadkach najczęściej łączono piłkarzy z przenosinami do Realu. Oczywiście nie można także wykluczyć, iż Jadon zdecydowałby się na przenosiny do Liverpoolu w myśl wywalczenia sobie miejsca w wyjściowym składzie czy po usłyszeniu odpowiedniej gwarancji od Kloppa w sprawie liczby rozegranych spotkań. Juergen miałby w końcu zawodnika, który wprowadzałby odpowiednią jakość na boisko w przypadku kontuzji lub spadku formy zabójczego trio.
Trzeba bowiem pamiętać, że w przypadku ekipy „The Reds” mówimy o triumfatorze Ligi Mistrzów i obecnym liderze Premier League, który pewnie kroczy po upragniony triumf w lidze. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Liverpool to obecnie najmocniejsza ekipa w Europie, co potwierdza zresztą zdobyty puchar LM. Występy w takim klubie są zapewne marzeniem wielu zawodników.
„Łatwy” kierunek?
Jadon Sancho zawsze może wybrać Manchester United. Co prawda ekipie „Czerwonych Diabłów” daleko na tę chwilę do miana topowego zespołu na świecie pod względem sportowym, lecz w aspekcie marketingowym, klub z Old Trafford to nadal ścisła czołówka.
Dodatkowo, 19-latek mógłby żyć w Manchesterze jak pączek w maśle. Pewne miejsce w wyjściowym składzie, imponujące zarobki. Te dwa czynniki zarząd klubu z pewnością zapewniłby piłkarzowi na starcie. Pozostaje jednak pytanie, czy Sancho chce dołączyć do ekipy, która jest renomowanym zespołem na świecie, jednakże od kilku dobrych sezonów ma spore problemy, by wrócić na szczyt Premier League.
Większych problemów z grą w pierwszym składzie Jadon nie powinien mieć także w Realu Madryt. Zespół ze stolicy Hiszpanii wydał w letnim oknie ogromne pieniądze. Nie można jednak jasno stwierdzić, że były to trafione inwestycje. Powoli rozkręca się Eden Hazard, który zanotował przeciętny start w ekipie „Królewskich”. Luka Jovic musi żyć w cieniu Karima Benzemy. Ostatnio zabłysnął młodziutki Rodrygo. Brazylijczyka nie można jednak określać jeszcze jako kluczowego zawodnika zespołu.
Patrząc zatem na ofensywę ekipy Zidane’a, miejsce w wyjściowym składzie wręcz czeka na Jadona Sancho. Decyzja leży zatem w rękach samego zawodnika, który najprawdopodobniej wybierze między grą w LaLiga, a powrotem do ojczyzny.
Wejście do tej samej rzeki?
Co więcej, możemy mówić nie tylko o powrocie do ojczyzny, ale również do tego samego klubu. Sytuację 19-latka według informacji Ornsteina monitorują przedstawiciele Manchesteru City. Sancho opuścił ekipę z Etihad w 2017 roku. Jadon w tamtym momencie zaryzykował, zrobił jeden duży krok w karierze, zamiast dwóch mniejszych. Taka taktyka opłaciła się jednak zawodnikowi, co potwierdza chociażby sezon 2018/2019.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że z „The Citizens” Jadon nie pożegnał się w złej atmosferze. Piłkarz miał świadomość, iż na tym etapie swojej przygody z piłką szanse na regularną grę w Manchesterze City są nikłe. Nie oznacza to jednak, że 19-latek nie może wrócić do klubu będąc na zupełnie innej pozycji, niż dwa lata wcześniej.
Klub z dzieciństwa
Prócz wszystkich kandydatów pozostaje drużyna, o której David Ornstein co prawda wspomniał, jednakże zaznaczył, że na ten moment nie ma żadnego kontaktu. Mowa bowiem o Chelsea. Jadon Sancho nie ukrywał w wywiadach, iż kibicował londyńskiej ekipie w dzieciństwie. Można zatem przypuszczać, że gra w zespole Franka Lamparda byłaby pewnego rodzaju spełnieniem marzeń.
W szczególności, że obecna atmosfera w szeregach „The Blues” sprzyja temu transferowi. Klub ze Stamford Bridge wróci na rynek z wielkim budżetem, dlatego kwestie finansowe przeprowadzki Jadona nie wydają się problemem. Dodatkowo w Chelsea wielu młodych Anglików dostało ostatnio szansę. Jadon miałby zatem kilku dobrych znajomych w drużynie.
Pozostaje jednak jedno, dość duże „ale”. Drużyna z Londynu nie wydaje się teraz ekipą na miarę Barcelony, Liverpoolu czy Realu Madryt. Transfer do Chelsea nie byłby wielkim krokiem w karierze, a bardziej bezpiecznym rozwojem. Patrząc na decyzję Jadona w kontekście przenosin do Borussii, piłkarz woli raczej wskoczyć na głęboką wodę.
Dlatego też, bardziej prawdopodobne wydają się kierunki do zespołów z samego topu. Nawet jeśli Sancho musiałby powalczyć o wyjściowy skład. Anglik udowodnił w Dortmundzie, że potrafi podjąć się każdego wyzwania. Jaki będzie kolejny krok Sancho? Na odpowiedź musimy najprawdopodobniej poczekać do końca sezonu.