Oficjalnie: transfer uzgodniony, zawodnik w trakcie testów medycznych.
Te słowa słyszymy lub czytamy podczas każdego okienka transferowego, kiedy to kluby mają kilka tygodni na wzmocnienia. Kwoty transferowe zostały już zaakceptowane, pora na uzgodnienie indywidualnych warunków kontraktów. Po tym wszystkim wystarczy pokonać ostatnią prostą – pozytywnie przejść badania. Ale jakim testom są dzisiaj poddawani zawodnicy przed ostatecznym przejściem do danego klubu? I jakie są kryteria ocen ich zdrowia?
Transfer Loica Remy z QPR do Liverpoolu za 8 mln funtów nie doszedł do skutku, gdyż francuski piłkarz najprawdopodobniej oblał testy medyczne w Merseyside. Nie przeszkodziło to jednak Chelsea pozyskać napastnika za 10,5 mln funtów. Jak widać, na Stamford Bridge gotowi byli podjąć ryzyko, którego bali się na Anfield.
Jak to wygląda w Anglii
Jedno jest pewne – nie ma sztywnych i prostych zasad. Testy medyczne, podobnie jak metody treningowe, różnią się w zależności od klubu. Technologia dostępna dla Manchesteru United może być bardziej zaawansowana niż ta używana przez AFC Wimbledon, ale pamiętajmy, że pieniądze wchodzące w skład transferów w przypadku chociażby Man Utd są dużo większe.
Dr Charlotte Cowie była odpowiedzialna za sztab medyczny w klubach Tottenham i Fulham, obecnie służy wiedzą w instytucie piłkarskim Angielskiej Federacji, mieszczącym się w St George’s Park, gdzie wszystkie angielskie kluby mogą przysyłać swoich graczy w celu sprawdzenia ich zdrowia. Dr Cowie wyjaśnia, że jej zespół tak naprawdę nigdy nie wydaje jednoznacznego werdyktu: Jeden człowiek nie przechodzi pozytywnie badań, podczas gdy inny zdaje. To zależy od tego, gdzie jest najbardziej podatny na kontuzje, czego trener i klub oczekują od zawodnika oraz ile wszystko będzie kosztować. To analiza ryzyka i korzyści.
Lekarz wyjaśnia, że jej właściwa rola to zebranie ogólnego wywiadu o piłkarzu i przeprowadzenie badań ciała. Oczywiście mogą zostać podjęte dalsze działania jak skan rezonansem magnetycznym, testy krwi czy badanie serca – zależy to od ilości czasu, jaki mają do dyspozycji. Mój idealny czas badań to ok. 4 godziny. Jeśli jesteś zorganizowany tak jak Jose Mourinho w Chelsea, który wie, kogo chce jeszcze przed otwarciem okna transferowego, możesz załatwić wszystko na długo przed końcem okienka. Ale, jak wiemy, nikt nie jest tak zorganizowany jak „The Special One”.
Trochę szczegółów
Ważne w profesjonalnym sporcie jest prowadzenie i przekazywanie przez kluby kart medycznych. Ale czasami trudno jest nakreślić lub otrzymać dokładną historię medyczną danego zawodnika, zwłaszcza jeśli grał poza Europą, powiedział dr Ian Rollo z Naukowego Instytutu Sportu Gatorade. Dr Cowie dodaje: Bycie szczerym niekoniecznie leży w interesie klubu. Czasami przychodzą ze zdjęciami rentgenowskimi i notatkami, a czasami przychodzą z niczym. Czasami mają masę zapisków, ale w innym języku.
Karta medyczna w normalnym świecie to podstawa. Dlatego w futbolu także brana jest pod uwagę chociażby historia chorób rodziny i ogólny kwestionariusz zdrowotny – nawyki żywieniowe, ilość snu itp. Rozpatrywane są także poważne choroby, ich przebieg i leczenie. Pozwala to naukowcom uzyskać podstawę do dalszych badań. Na przykład Darren Fletcher mógł przystąpić do testów medycznych po dokładnym zbadaniu swojego jelita. Z kolei Wayne Rooney podpisał kontrakt z Manchesterem United pomimo faktu, że z powodu kontuzji nie mógł grać do końca września. Sir Alex Ferguson na pewno miał ciężki orzech do zgryzienia, gdy stopa Anglika od czasu jego kontuzji do badań nie wykazała żadnego objawu poprawy.
Przed przystąpieniem do właściwych testów, w skład papierkowej roboty wchodzi zmierzenie wagi, wysokości czy rozmiaru mięśni danego zawodnika. Studiując wyniki, nowe kluby mogą zauważyć, że piłkarz ma skłonność do zwiększania wagi w jakimś odcinku sezonu. Może to budzić obawy nie tylko co do jego zdrowia, ale także co do jego podejścia do treningów.
Oczywisty jest fakt, że to pozycja danego gracza determinuje, jakie atrybuty będą brane pod uwagę. Na przykład jeśli chodzi o bramkarzy, bardziej ważne jest to, czy jest np. oburęczny, niż że brakuje mu równowagi mięśniowej w obu nogach. Kiedy lekarz zbada piłkarza, przechodzi on testy sprawnościowe i wydolnościowe pod okiem fizjoterapeutów i naukowców sportowych. Lekki trucht na bieżni z przyczepionym pulsometrem, testy na refleks, na sprawdzenie tzw. wizji gry, badania wydolnościowe, obserwacja zachowania się całego ciała oraz pojedynczych mięśni podczas ćwiczeń – to tylko niektóre rzeczy, którym poddawani są zawodnicy przed transferem. To ciężka praca, określana przez Paula Gallaghera, byłego gracza Leicester, jako „mini pre-season”.
Steve Kemp, fizjoterapeuta reprezentacji Anglii, który podobnie jak dr Cowie działa w St George’s Park, sugeruje, że najlepiej byłoby mieć do dyspozycji 24-48 godzin, co pozwoliłoby na wykonanie pełnego zakresu zdjęć, skanów, testów wydolnościowych i zaangażowanie naukowców sportowych, których obecnie mają do dyspozycji najlepsze kluby.
Niestety, presja czasu daje o sobie znać i to nie tylko w ostatnim dniu okienka transferowego. Dr Cowie opowiada: Jeśli inny klub chce kupić tego samego gracza, to mimo że okienko nie jest jeszcze zamknięte, możesz mieć mało czasu, aby jako pierwszy zakontraktować danego piłkarza.
Jak w takim razie sami zawodnicy podchodzą do badań? Czasami boją się, że znajdziemy coś, o czym nie wiedzieli, lub wiedzieli, ale nie chcieli, żebyśmy to odkryli, mówi dr Cowie. Nie możesz oczekiwać od nich, że zawsze powiedzą ci wszystko o swoich kontuzjach. Wiele razy zdarza się odkryć problem, którego nikt się nie spodziewał. Steve Kemp mówi: Gdybyśmy przebadali każdego gracza Premier League, znaleźlibyśmy rzeczy, o których nie wiedziałaby więcej, jak połowa z nich. Jednak okazuje się, że testy medyczne nie zawsze są przeszkodą, którą trzeba pokonać. Nasza praca polega na tym, aby zgromadzić jak największą ilość informacji i przekazać jak najlepsze rady, przyznaje Steve Kemp. Jeśli trener naprawdę chce danego piłkarza i jest świadomy jego historii kontuzji, to kim my jesteśmy, żeby nie dopuścić do zawarcia umowy?
Dr Cowie podsumowuje: Często wszystko już jest postanowione, a testy są robione tylko dla potwierdzenia wcześniejszych wiadomości. Wtedy już wiadomo, kogo przyjdzie nam trenować w następnym sezonie.
/ Samuel Stępka /