Jasmin Burić z polskim obywatelstwem. Ułatwia życie i Lechowi, i sobie, ale zasłużenie

Jasmin Burić
(Zdjęcie dzięki uprzejmości Olgi Kwik)

Mija osiem lat, od kiedy po raz pierwszy założył koszulkę poznańskiego Lecha. Pamięta mecze z Manchesterem City czy Juventusem, ma na koncie dwa mistrzostwa Polski i przez te wszystkie lata rozegrał ponad 100 meczów w ekstraklasie. W Polsce jest mu po prostu dobrze i to do tego stopnia, że bardzo dobrze posługuje się naszym językiem. Wczoraj Jasmin Burić nareszcie otrzymał polskie obywatelstwo.

Chyba żaden zagraniczny piłkarz w ostatnich latach nie zapracował na polskie obywatelstwo tak, jak Burić. Emmanuelowi Olisadebe przyznano w pośpiechu, żeby tylko mógł pomóc reprezentacji, z Rogerem było podobnie. Żaden z nich nie mieszkał wcześniej w Polsce choćby połowę tego, co bramkarz Lecha. Dwukrotny reprezentant Bośni i Hercegowiny o polski paszport starał się od grudnia 2014 r., ale wówczas przyznania odmówiono. Teraz się udało, a towarzyszyły temu opinie ekspertów, którzy zgadzali się ze stwierdzeniem, że należy przyznać Buriciowi obywatelstwo. Na początku tego roku powstała nawet akcja „Paszport dla Jasia”, którą poparli lokalni politycy.

Ten fakt znacznie ułatwi życie „Kolejorzowi”. W kadrze poznaniaków znajduje się już tylko dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej (Ukrainiec Wołodymyr Kostewycz oraz Abdul Aziz Tetteh z Ghany), a jak wiadomo, taki jest właśnie limit obowiązujący w LOTTO Ekstraklasie. Choć na ten moment Jasmin Burić częściej zasiada na ławce, to w przypadku niedyspozycji Matusa Putnocky’ego lub zwyczajnych preferencji trenera Bjelicy sytuacja będzie znacznie prostsza, bo dwóch wspomnianych wcześniej zawodników spoza UE większość spotkań rozgrywa w pierwszym składzie „Kolejorza”.

Czy Jasmin Burić słusznie otrzymał to obywatelstwo? Jak najbardziej, jest jednym z najbardziej zasymilowanych z Polską zagranicznych piłkarzy grających obecnie w ekstraklasie – jest też Radović, ale on już paszport posiada. Burić to też zawodnik z najdłuższym stażem w Lechu, bo przychodził na początku 2009 roku. Od tego czasu „Kolejorz” dwukrotnie sięgał po mistrzostwo, rozgrywał przygodę w Lidze Europy w grupie z Manchesterem City, Juventusem i Red Bullem Salzburg. Oczywiście, gdyby Burić był kilka klas lepszym bramkarzem, być może już dawno z Polski by wyjechał, ale też jest na tyle dobrym, aby nieprzerwanie się w niej utrzymywać. Nie ma więc czego umniejszać.

Kiedy tylko wiadomość wypłynęła do mediów, Zbigniew Boniek na Twitterze zakomunikował, że nie ma szans, aby Burić za jego kadencji zagrał w reprezentacji Polski, choćby był najlepszy.

I w sumie racja, raz, że Burić ma już 30 lat, a dwa, że nasze doświadczenia z farbowanymi lisami są co najmniej średnie. Na ten moment golkiper jest jednak numerem dwa w Lechu, a w kolejce do gry między słupkami w meczach reprezentacji stoją tacy jak Łukasz Skorupski. Ale czy Jasmin w ogóle ma parcie na grę z orzełkiem na piersi? Nie, a przynajmniej na głos takich aspiracji nie zgłaszał.

Doczekał się. Po ponad dwóch latach starań, Jasmin Burić otrzymał polskie obywatelstwo, czym ułatwi życie drużynie, której tyle zawdzięcza i która zawdzięcza mu nie mniej. Dobrze, że to się stało i dobrze, że jest powszechnie akceptowane. Komu jak komu, ale Buriciowi polski paszport się należał.

Komentarze

komentarzy