No i minęła nam połowa tego nietypowego sezonu. Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was najlepszą jedenastkę dziewiętnastu kolejek Premier League. Wybór do najprostszych nie należał, jednak po wielu długich i burzliwych rozmowach udało nam się dojść do porozumienia. Oto owa jedenastka:
Jack Butland
Jedno z największych zaskoczeń całej ligi. Jak to w ogóle możliwe, ze młody chłopaczek, który niedawno był w cieniu Asmira Begovicia, teraz jest bramkarzem kompletnym? Jednym z najlepszych golkiperów w lidze? Szok. Nie mniej jednak Butland cały czas udowadnia swoją wartość, w wielu meczach ratując skórę swojemu Stoke City. Dość powiedzieć, że jeśli chce się Anglika pokonać trzeba oddać ponad 3 strzały. To dużo więcej niż w przypadku Davida de Gei, Joe Harta, Petra Cecha, Hugo Llorisa, czy Heurelho Gomesa, a o duecie bramkarzy w Chelsea nie wspominając. Drodzy państwo, najlepszy bramkarz rundy jesiennej, a być może najlepszy bramkarz Premier League w całym sezonie – Jack Butland!
Hector Bellerin
Mieliśmy spory problem z wyborem prawego obrońcy, ale w redakcyjnym głosowaniu Hiszpan pokonał Allana Nyoma z Watford. Wychowanek Barcelony zdecydowanie wygrał walkę o swoją pozycję z Mathieu Debuchym i Wenger regularnie na niego stawiał. Bellerin oprócz solidnej gry w defensywie, starał się jak najczęściej włączać w akcje ofensywne. W pewnym momencie sezonu miał nawet najwięcej wykreowanych stuprocentowych sytuacji w całej lidze. W drużynie „Kanonierów” w lidze od Bellerina więcej grali tylko Petr Cech, Nacho Monreal i Mesut Özil. To pokazuje jak duży wpływ miał Hiszpan na miejsce Arsenalu w tabeli oraz jakim zaufaniem obdarzył go Arsene Wenger.
Chris Smalling
Kto mógłby pomyśleć, że po fatalnym dla defensywy Manchesteru United poprzednim sezonie, w tegorocznych rozgrywkach będzie to ich najmocniejsza formacja, a Chris Smalling wyrośnie na jednego z najlepszych obrońców ligi. Anglik został skreślony przez wielu fanów Manchesteru United po czerwonej kartce w derbach Manchesteru, ale kiedy powrócił do składu, przeszedł całkowitą metamorfozę, a w tym sezonie wskoczył na najwyższy poziom. Jak sam przyznał, kluczowym aspektem była praca z psychologiem. Czerwone Diabły mają w tym sezonie drugą najlepszą obronę w lidze, a rywale trafiali do ich siatki zaledwie 16 razy. Anglik miał w tym wszystkim niebagatelny udział, zwłaszcza przed kontuzją z meczu Ligi Mistrzów. Doskonałą formę Smallinga najlepiej obrazuje chyba fakt, że parę stoperów przez większą część sezonu tworzył z Daleyem Blindem, przyzwyczajonym do gry na innych pozycjach. Chris nie tylko zapewnił sobie miejsce w naszej jedenastce, ale najprawdopodobniej także wyjazd na Euro do Francji.
Toby Alderweireld
Latem stanął przed trudnym wyborem, który miał zadecydować o jego przyszłości. Opcje były trzy – pozostanie w Southampton, powrót do Atletico, a także transfer do mocniejszego, angielskiego klubu. Oprócz Tottenhamu, zainteresowanie Belgiem wykazywała także Chelsea, która szukała prawego obrońcy. Patrząc z perspektywy, Toby wybrał najlepiej jak mógł i dziś jest pewnym punktem defensywy „Kogutów”, tworząc solidne centrum defensywy z byłym kolegą z Ajaxu – Janem Vertonghenem. Do tej pory defensywa „Spurs” straciła zaledwie 15 bramek (0,78 bramki traconej na spotkanie), co porównując do 53 z zeszłego sezonu na koniec rozgrywek (1,4) daje niesamowity progres, do którego Belg znacznie się przyczynił. Oprócz dobrej gry obronnej, potrafi także świetnie odnaleźć się w polu karnym, czego dowodem są dwie bramki w tej kampanii Premier League.
Aleksandar Kolarov
Mimo, że co sezon rozgrywał dosyć pokaźną liczbę spotkań w lidze, to zawsze był w cieniu Gaela Clichy’ego. Doświadczony serbski lewy obrońca tym razem skorzystał na kontuzji Francuza i na pewno nie zawodzi. Kolarov znany jest ze swojego mocnego uderzenia na bramkę i kilka razy to pokazał; strzelił już dwa gole i zaliczył asystę. Ale to nie o gole i asysty chodzi będąc obrońcą – Serb dawał radę także w defensywie, był jej mocnym punktem i nie oddał miejsca Clichy’emu nawet gdy ten był już zdrowy. Kolarov bez wątpienia rozgrywa udany sezon i temat jego transferu (w lecie mówiło się o Interze) na razie jest nieaktualny.
N’Golo Kanté
Żadne Mahrezy, żadne Vardie, proszę państwa – N’Golo Kanté. Oto prawdziwa przyczyna sukcesu Leicester. Przyczyna, która jak to w takich wypadkach bywa, jest zupełnie niespodziewana. Kanté miał trafić do zupełnie innego zespołu, bo zarówno on, jak i Maryslia spoglądali na siebie znacząco. Poszło o pieniądze. OM zaoferowało tylko 5 milionów euro, na co „Lisy” odpowiedziały kontrofertą o 3 „bańki” większą. Zrobili na tym genialny interes. Niewielki Francuz od początku podbił serca fanów nie tylko zespołu Wasyla, ale całej ligi. Doskonale odbiera piłkę (52 udane wślizgi!), świetnie asekuruje, mądrze podaje (82% celności). Drugi Makelele? Nie wiem. Póki co jeden z najlepszych zawodników rundy jesiennej Premier League.
Riyad Mahrez
W poprzednim sezonie Algierczyk miał pojedyncze zrywy (jak np. dwa gole w spotkaniu z Southampton w końcowej fazie sezonu), ale teraz do jego gry doszła niesamowita regularność. Mahrez jest głównym napędowym całej ofensywy Leicester, a fakty są takie, że po zaledwie połowie sezonu praktycznie wyrównał dorobek najlepszego piłkarza ligi w sezonie 14/15, Edena Hazarda (Mahrez ma już 13 goli i 7 asyst, Hazard miał 14 goli i 8 asyst). Skutkiem jego niesamowitego wystrzału formy od razu są spekulacje transferowe, ale piłkarz tonuje nastroje i zapowiada, że pozostanie w Leicester przynajmniej do końca sezonu. Każdego fana Premier League powinno to cieszyć, bo oglądanie jego dryblingu i umiejętności technicznych jest samą przyjemnością.
Kevin de Bruyne
Mało kto dawał mu jakiekolwiek szanse na Wyspach. Ot, kolejny chuderlawy pomocnik, bez odpowiednich warunków fizycznych, czy szybkości. W dodatku facet był rudy! Jose Mourinho pozbył się go więc bez skrupułów. I tak rozpoczyna się jeden z największych koszmarów Portugalczyka. De Bruyne postanowił wrócić do Anglii i udowodnić, że nadaje się do gry w tutejszej lidze. Pierwsze kroki stawiał dość nieśmiało. Debiut z Crystal Palace zaliczył bez większego animuszu. Na fajerwerki nie trzeba było jednak długo czekać. Belg już od drugiego ligowego spotkania zaczął zachwycać tym, do czego zdążył nas przyzwyczaić w barwach Wolfsburga. Momentalnie przejął schedę po kontuzjowanym Silvie i zaczął asystować jak na zawołanie. Aż 8 podań otwierających kolegom drogę do bramki spowodowało, że w tej klasyfikacji nad de Bruyne’m jest jedynie Mesut Özil. A jeśli dorzucimy do tego 5 bramek, okaże się, że cena 63 mln funtów, jakie Manchester City wydał na Belga, wcale nie była aż tak oderwana od rzeczywistości. Kevin znakomicie odnalazł się w nowym domu, a gdy do pełni sprawności wrócą Aguero i Silva, to ten kreatywny rudzielec z pewnością nie zostanie tam sam.
Mesut Özil
Na tej pozycji po prostu nie mogliśmy wybrać nikogo innego. Były zawodnik Realu Madryt w końcu zaczął w Londynie grać na swoim najwyższym poziomie. Każdy jego kontakt z piłką ma w sobie odrobinę magii, a efektem tego są trzy strzelone gole oraz szesnaście (!) asyst. Özil jest na dobrej drodze by pobić rekord Thierry’ego Henry’ego w liczbie ostatnich podań na przestrzeni całego sezonu. Do wyrównania wyniku Franucza zostały mu tylko cztery asysty, a przecież do rozegrania jest jeszcze dziewiętnaście spotkań. Niemiec zaliczał do tej pory niemal jedną asystę na mecz, do tego dokładał cztery kluczowe podania oraz pięć wykreowanych sytuacji. Absolutnie rekordowe było spotkanie z Bournemouth, w którym Özil wykreował partnerom aż dziewięć szans na zdobycie gola. Był on zdecydowanie najważniejszym zawodnikiem „Kanonierów” i ciężko sobie wyobrazić jak wyglądałaby gra Arsenalu bez niego. Miał on udział przy 19 bramkach strzelonych przez swój zespół, a przypomnijmy, że do tej pory drużyna z Emirates wbiła rywalom 33 gole.
Odion Ighalo
Z burzliwego getta w Lagos na piedestał angielskiej ekstraklasy. Historia Odiona Ighalo nadawać by się mogła na film. Tylko kto mógłby go zagrać tak, jak on gra w tym sezonie? Nigeryjczyk miał być giermkiem lokalnego bohatera – Troy’a Deeney’a. Taka rola mu jednak nie odpowiadała. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczął strzelać bramkę za bramką i nie miało dla niego znaczenia, czy grał przeciwko Aston Villi, czy Liverpoolowi. Niemal 60% goli Watfordu jest jego autorstwa i nawet nie chcę sobie wyobrazić, gdzie byłby ten zespół, gdyby nie nigeryjski napastnik. Poza 14. golami, Ighalo wyróżnił się jeszcze jedną rzeczą. Jak na swoją pozycję, jest niezwykle pracowity w obronie. Zalicza średnio 0,53 przechwytu i 0,79 odbioru na grę! A jeśli to do Was nie przemawia, to dla porównania Romelu Lukaku w tych samych statystykach ma odpowiednio 0 i 0,26 na grę. To właśnie ten aspekt zadecydował o tym, że w jedenastce rundy znalazł się właśnie Ighalo kosztem Belga z Evertonu.
Jamie Vardy
Jeżeli historia Ighalo mogłaby posłużyć jako scenariusz filmowy, to co powiecie na temat Jamiego Vardyego? Piłkarz który jeszcze niedawno zostawał królem strzelców Conference Premier w barwach Fletwood Town, dzisiaj pobija rekordy w Premier League i walczy o ten sam tytuł, ale w najwyższej klasie rozgrywkowej. Cały piłkarski świat żył niesamowitą serią Anglika, który trafiał bramki w kolejnych meczach z rzędu i z każdą kolejką zbliżał się do rekordu legendarnego Ruuda van Nistelrooya, który ostatecznie pobił, jak na ironię strzelając bramkę w meczu z Manchesterem United. Był to jedenasty mecz z rzędu z golem Anglika, co walnie przyczyniło się do przyznania mu nagrody piłkarza listopada w Premier League. Rundę Vardy zakończył z dorobkiem 15 trafień i 7 asyst, dzięki którym Leicester City coraz realniej może myśleć o europejskich pucharach w przyszłym sezonie.
Claudio Ranieri
Życie menedżera czasami bywa przewrotne. W listopadzie 2014 roku wyrzucony z roli selekcjonera reprezentacji Grecji po kompromitującej porażce z Wyspami Owczymi. Nic więc dziwnego, że gdy w lipcu przejmował Leicester większość angielskich ekspertów nie wróżyła mu długieo pobytu na King Power Stadium. Dziś Włoch może zaśmiać się im prosto w twarz. Jego „Lisy” są rewelacją całego piłkarskiego sezonu, nie tylko tego w Anglii. Można jednak zastanawiać się ile w tym wyjątkowości Ranieriego, a ile życiowej formy najważniejszych piłkarzy, głównie Mahreza i Vardy’ego. Mimo to trzeba oddać Włochowi, że idealnie przepracował transferowe okienko, kupując tanio, ale za to jakościowo. N’Golo Kante jest tego doskonałym przykładem.
A czy Wy zgadzacie się z naszym wyborem? A może kogoś Wam tu szczególnie brakuje? Piszcie śmiało!
W wyborze jedenastki i opisie zawodników udział brali Mateusz Musik, Jan Piekutowski, Krystian Dorota, Przemek Franasowicz, Krzysiek Bielecki i Hubert Nowicki.