W sobotni wieczór na Stadio Olimpico, po przegranym przez Lazio 0:1 meczu z Chievo, doszło do niedopuszczalnego incydentu – jeden z tifosich opluł kapitana stołecznego klubu, Lucasa Biglię. Argentyński pomocnik, który jest właśnie w trakcie negocjacji nowego kontraktu, wpadł w szał i próbował dostać się na trybuny, został jednak powstrzymany. Traf jednak chciał, że wśród opuszczającej stadion publiki znajdował się gracz Primavery Lazio, Mamadou Tounkara. 21-latek postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość, co nie wyszło mu na dobre. W Rzymie wszyscy jednak zastanawiają się, jak to feralne wydarzenie wpłynie na przyszłość Biglii w zespole.
W ostatnich dniach wszystko zdawało się być na dobrej drodze – Argentyńczyk miał zgodzić się na proponowane warunki (2,8 miliona euro za sezon plus bonusy) i być o krok od parafowania nowej umowy wiążącej go z Lazio do 2021 roku. Dotychczasowa umowa wygasa latem przyszłego roku, dlatego Claudio Lotito bardzo zależy na przedłużeniu kontraktu jednego z najważniejszych piłkarzy.
Sobotnie wydarzenia mogły wiele zmienić w sytuacji zawodnika. Znieważony, opluty przez „kibica” drużyny opuścił Stadio Olimpico wściekły. Od ponad trzech lat broni błękitnych barw, z dumą nosi kapitańską opaskę, a latem odrzucił oferty większych klubów, by pozostać w Rzymie. Tymczasem jakiś frustrat tak po prostu pluje mu w twarz. Nie najlepszy sposób na okazanie wdzięczności.
Ironicznie wybrzmiewać w uszach 31-latka musiało chóralne „Sei il nostro capitano!”, które słyszał dzień wcześniej podczas treningu. W niedzielę piłkarz wciąż miał być wściekły, a cała drużyna wraz z trenerem Inzaghim skupiła się wokół kapitana, by wspierać go w ciężkich chwilach. Tym trudniejszych, że w poniedziałek Argentyńczyk obchodził urodziny. Ponownie – piękny prezent od jednego z kibiców.
Doniesienia z Rzymu są jednak pozytywne – jeden incydent nie przekreśli przyszłości reprezentanta „Albicelestes” w drużynie „Orłów”. Wkrótce mamy oczekiwać podpisania nowej umowy i kolejne lata Biglii w stolicy Włoch.
Jednakże wydarzenia sobotniej nocy nie zakończyły się wraz z powstrzymaniem kapitana Lazio przed przedarciem się do prowodyra całej awantury. Traf bowiem chciał, że na trybunie obok mecz oglądał 21-letni zawodnik klubu Primavera, Mamadou Tounkara. Młody Hiszpan senegalskiego pochodzenia to wychowanek FC Barcelona (podobnie jak Balde Keita), który dołączył do „Biancocelestich” jeszcze w 2012 roku. Mimo to zdążył w pierwszej drużynie rozegrać ledwie 10 minut, a i na wypożyczeniach w Crotone oraz Salernitanie kompletnie zawiódł.
Nie zawiódł natomiast swojego kapitana w sobotę, postanowił bowiem samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość i dobrać się do skóry krewkiego „kibica”. Skończyło się na szarpaninie, panowie zostali szybko rozdzieleni, a widza wyprowadzono ze stadionu.
I na tym mogłaby się zakończyć cała historia – Tounkara przeprosił za swoje zachowanie niemal od razu na Instagramie i Twitterze: – Nie powinienem się tak zachować, ale zawsze na pierwszym miejscu wśród moich priorytetów jest wspieranie drużyny. W dodatku nie mogłem po prostu uwierzyć, że kibic klubu mógł posunąć się tak daleko i splunąć na Kapitana. Niemniej przepraszam w pierwszej kolejności właśnie prowodyra i całą społeczność Lazio.
Okazuje się jednak, że sprawą nie tylko zajmie się prokurator federalny, który orzeknie o winie 21-latka, ale przede wszystkim zostały już przedsięwzięte pierwsze kroki w celu ukarania uczestników szarpaniny. Obaj panowie otrzymali ROCZNY zakaz wstępu na jakiekolwiek imprezy sportowe. Dura lex, sed lex, choć chyba każdy rozumie pobudki, jakimi kierował się piłkarz Lazio i każdy z nas stanąłby w obronie „swoich”.
W Rzymie liczy się jednak tylko to, by Biglia podpisał kontrakt. By jeden idiota nie zniweczył trudu negocjacji i kapitan pozostał w drużynie, z którą być może w przyszłym sezonie zagra w europejskich pucharach.