Derby Krakowa skończyły się w sobotni wieczór na boisku, ale poza nim dyskusje trwały, a może nawet trwają, cały czas. Nie chodzi o dublet Carlitosa, lecz o oprawę zaprezentowaną przez kibiców Wisły, która jednoznacznie kojarzyła się ze wszystkimi ofiarami „Świętej Wojny” rozgrywanej na co dzień w Krakowie. Wczoraj komisja ligi ukarała klub z Reymonta za sektorówkę.
Grzywna w wysokości 15 tysięcy złotych dla klubu oraz zakaz dla… wszystkich kibiców zasiadających na trybunie C, czyli na tej, gdzie pojawiła się wspomniana sektorówka.
Wiele było dywagacji na temat tego, jaka powinna być kara, ale wydaje się, że każda odpowiedzialność zbiorowa jest po prostu idiotyczna! Kilka tysięcy osób na tej trybunie zostaje ukaranych nie wiadomo na jakiej podstawie tak naprawdę? Przecież paradoksalnie istnieje możliwość, że twórcy tej oprawy nie zasiadali na tej trybunie. Powodów mogło być co najmniej kilka – zakaz stadionowy, przebywanie na innej trybunie, randka z dziewczyną itd. Mimo tego ukarani są też kibice, którzy po prostu dopingowali swój zespół z tej trybuny, bo lubią siedzieć tam, gdzie jest zorganizowany doping, bo nie stać ich na droższą trybunę…
Tyle się mówi o dyskryminacjach, a jak przyjdzie co do czego, to właśnie sama ekstraklasa dyskryminuje osoby, które mają bilety/karnety na jedną z trybun, tylko dlatego, że kilkadziesiąt innych osób zdecydowało o prezentacji takiej, a nie innej sektorówki.
Oczywiście, nie będziemy bronić w żaden sposób zaprezentowanej oprawy, bo niestety wpisuje się w krakowski klimat derbowy, gdzie nie ma żadnej świętości, ale mimo wszystko sposób karania nie przypadł nam do gustu. Kara finansowa i tak nie uderzy klubu po kieszeni, bo przed chwilą zarobił na pełnym stadionie i wpływach z dnia meczowego. Z drugiej strony, patrzymy na terminarz i widzimy najbliższy mecz Wisły u siebie odbędzie się się 26 sierpnia, a rywalem będzie Lechia Gdańsk, z którą przez wiele lat łączyła kibiców „Białej Gwiazdy” przyjaźń, ale mniej więcej od roku sytuacja zmieniła się o 180 stopni, więc można było oczekiwać „gorącej” atmosfery, a zatem ekstraklasa poniekąd upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu – ukarała Wisłę za derby i zastosowała prewencyjny środek przed kolejnym spotkaniem podwyższonego ryzyka. Pytanie tylko, czy to jest odpowiednia droga? Wydaje się nam jednak, że można było sprawę rozwiązać w lepszy sposób. Ale nie, nie pytajcie, bo dokładnie sami nie wiemy jaki.