„Kiedy nie szło, zawsze narzekał na nas”, czyli Klopp vs. Polacy

Kiedy w Polsce myślimy o Juergenie Kloppie, mamy przed oczami przede wszystkim jego Borussię z Piszczkiem, Błaszczykowskim i Lewandowskim. Właśnie dzięki niemu przez kilka lat mogliśmy cieszyć się z faktu, że topowa europejska drużyna opiera swoją siłę m.in. na „naszych”. Okazuje się, że ci wcale nie mieli z Niemcem łatwo.

W książce Pawła Wilkowicza o Robercie Lewandowskim, zatytułowanej „Nienasycony”, znajdziemy mnóstwo historii o etapie w Dortmundzie. Zresztą, nic dziwnego – w końcu to właśnie tam Lewandowski stał się jednym z najbardziej pożądanych napastników w Europie. Początki nie były jednak łatwe – Polak strzelał mało, grał nieprzekonująco, a wiele zastrzeżeń do jego postawy miał właśnie Klopp. Sytuacja zmieniła się po długiej rozmowie obu panów, w której każdy powiedział, czego nie rozumie i czego oczekuje. Poskutkowało – i to nie tylko w grze „Lewego”, który wskoczył na wyższy poziom.

– Jak drużynie nie szło, to Klopp miał najczęściej pretensje do Polaków. W jednym z meczów krzyczał przy linii: „Kuba! Kuba!”. Z nerwów zapomniał, że Błaszczykowski siedział na ławce rezerwowych. Takie reakcje pokazywały myślenie trenera, jego pierwsze odczucie, że jak jest problem, to trzeba ochrzanić kogoś z nas. Po naszej rozmowie Klopp coś zrozumiał. Że nie tylko do nas należy mieć pretensje, że to nie my musimy być wszystkiemu winni – wyznał Robert.

Po latach można to podsumować słowami: „złe dobrego początki”. Klopp zdążył już powiedzieć, jak niesamowitą satysfakcję sprawia kupienie zawodnika takiego jak Lewandowski, z małego klubu i późniejsze bycie świadkiem tego, jak daleko zaszedł. Również kapitan reprezentacji Polski przyznał, że współpraca z Kloppem procentuje. – Jako piłkarz wiesz, że zawsze możesz na niego liczyć. Jest niczym ojciec, ponieważ możesz mu w pełni zaufać. Jeśli otworzysz się na jego metody i pomysły, to w dłuższej perspektywie staniesz się lepszym piłkarzem.

Przypominając sobie tamtą Borussię, trochę szkoda, że obecnie Niemiec nie ma w składzie żadnego Polaka. Jak bumerang wraca temat Piotra Zielińskiego, który dwa lata temu był bardzo blisko przenosin na Anfield. Kto wie, może mimo mocniejszej konkurencji Klopp zrobiłby z niego światowej klasy zawodnika…

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy