Tradycji stało się zadość, najpierw zawodnicy z klubów zagranicznych, a teraz pora na piłkarzy polskiej Ekstraklasy. Powołania Adama Nawałki nie dość, że mają swój określony scenariusz, to zazwyczaj przebiegają bez większych nowości i zaskoczeń. Tym razem mamy jednak kilku potencjalnych debiutantów, dla których będzie to pierwsza i, być może, ostatnia szansa na przekonanie selekcjonera do siebie. Wśród nich znalazł się świeżo upieczony obywatel Polski Taras Romanczuk, a że dopiero odebrał paszport, więc pojawiają się przy nim wątpliwości.
Debiutantów jest trzech, bo wśród bramkarzy swoją szansę otrzymał Bartosz Białkowski i w jego przypadku wiadomym jest, że chodzi o walkę o bluzę z numerem trzy. Z jednej strony Łukasz Skorupski ma w CV mocniejszy klub, ale to Białkowski gra w każdy weekend, a Skorupski musi się przyglądać wyczynom Alissona.
Swoje pierwsze powołania przyjęli również Paweł Jaroszyński, a także Taras Romanczuk. Ten pierwszy coraz lepiej radzi sobie w Chievo i wobec totalnej posuchy na lewej stronie defensywy ma duże szansę na wyjazd do Rosji. Zwłaszcza, że kłopoty ze skrzydłowymi oznaczają również, że Maciej Rybus może wrócić na swoją nominalną pozycję. Taras Romanczuk na początku marca odebrał polski paszport i stało się to, o czym była mowa od kilku dni, a więc powołanie do kadry. O tej sprawie i związanych z nią kontrowersjach napiszemy później.
Kolejną szansę otrzymali ligowcy, którzy w ostatnich tygodniach zostali poddani ogromnej krytyce. Przede wszystkim chodzi o Artura Jędrzejczyka będącego od dłuższego czasu pod formą, a także Sławomira Peszko, który również nie grzeszy dyspozycją, a kilka tygodni temu był „bohaterem” w radiowej audycji WeszłoFM.