2479 dni – tyle trwa już era Jurgena Kloppa w Dortmundzie. Gdy Niemiec odejdzie po sezonie z klubu, minie dokładnie 2555 dni, odkąd zawitał na SignalIdunaPark. W życiu – parę lat. W futbolu czas płynie jednak szybciej. W momencie, gdy Klopp obejmował BVB, Pep Guardiola rozpoczynał pracę z Barceloną, a Maciej Skorża prowadził Wisłę Kraków. Z kolei Manchester City, szykowany dopiero do przejęcia przez szejków, był średniakiem Premier League. Wystarczy wspomnieć, że przez cały ten czas Lechię Gdańsk prowadziło 11 trenerów, a Polonię Warszawa, tylko do czasu jej upadku, aż dwunastu! Z kolei tego samego dnia, w którym Klopp został zatrudniony w Dortmundzie, w Bayernie Monachium pracę podejmował… Jurgen Klinsmann. Tak, tak, siedem lat to w futbolu nie epoka, a kilka epok.
Klopp przychodził do BVB w trudnej sytuacji – zespół w poprzednim sezonie zajął zaledwie trzynaste miejsce w tabeli. Nowy trener już przed pierwszym sezonem przemeblował mocno szatnię. Do klubu trafili choćby Neven Subotić, Patrick Owomoyela czy Mohamed Zidan, a z wypożyczenia wrócił Nuri Sahin. Dortmund musieli jednak opuścić choćby Mladen Petrić, czy Steven Pienaar. Podziałało – na koniec sezonu drużyna z Zagłębia Ruhry była szósta.
Rok po roku, Borussiia zaliczała progres – najpierw szóste miejsce, potem piąte, a następnie 2 mistrzostwa z rzędu. Jednak Bayern, jak to Bayern, w końcu odzyskał swoją wielkość i mistrzostwo ekipie z Dortmundu odebrał. „Bawarczycy” ligę rozjechali, ale Borussiia trzymała się mocno, dwukrotnie zostając vice-mistrzem Niemiec. Trzeba do tego dodać pucharowe przygody dortmundzkiej ekipy – finał Ligi Mistrzów w 2013 roku, a także ćwierćfinał rok temu i 1/8 finału osiągnięta w tym roku.
Era Kloppa kończy się jednak od pewnego czasu, jego gwiazda nie świeci już tak mocno jak niegdyś. Borussiia złapała wyraźny dołek, w tym sezonie miała nawet taki okres, gdzie w ciągu 16 ligowych spotkań, odniosła zaledwie dwa zwycięstwa. Przez wiele tygodni, gracze z Dortmundu byli w strefie spadkowej, nieraz będąc czerwoną latarnią ligi. W końcu zespół odżył – wydawało się, że zarząd czerpie korzyści ze swojej cierpliwości – cztery zwycięstwa z rzędu pozwoliły BVB nie tylko na wydostanie się ze strefy zagrożonej relegacją, ale i na rozbudzenie marzeń kibiców, którzy zaczynali juz myśleć o europucharach.
Dziś jednak, na specjalnej konferencji, Jurgen Klopp ogłosił, że kończy swoją przygodę z Borussią. Nie jestem już idealnym trenerem dla Dortmundu. Odchodzę dla dobra klubu – stwierdził trener. Można mu wierzyć, przecież pracował w Borussii przez parę dobrych lat, wprowadził klub na szczyt. Na pewno miał również inne, atrakcyjniejsze finansowo oferty pracy – szczególnie po sukcesach w Lidze Mistrzów- a mimo to, nie odszedł.
Mnie coś tu jednak razi. Mam wrażenie, że Klopp ucieka z „tonącego okrętu”. Jasne, klubowi widmo spadku nie zagląda już w oczy, on sam wyprowadził drużynę na prostą, i zamierza ją prowadzić do końca sezonu. To nie jest taki oczywiste uciekinierstwo, dezercja, tylko takie trochę bardziej wyrachowane zachowanie. Klub, w najbliższym czasie nie ma raczej perspektyw na sukcesy – mniej pieniędzy, no i brak Ligi Mistrzów. Odejdzie zapewne do bogatszego klubu, z szansami na zaistnienie w Europie. W Dortmundzie już mu tego nikt nie zaoferuje. Być może trochę też boi się wyzwania, jakie przed nim stoi – wyprowadzenie klubu z dołka. Albo raczej z niziny. W dołku już byli, a trener sprostał zadaniu. Jak najbardziej. Mając jednak na myśli „nizinę”, mówię o dłuższej perspektywie -czyli ponowne wprowadzenie zespołu na salony. Czyli tak streszczając – gwałtowny, krótki kryzys został zażegnany, ten dłuższy, ale mniej narwany, nadal trwa.
Z drugiej strony, czy gdyby Klopp odszedł z klubu po finale Ligi Mistrzów, czy nie uznano by tego za mało honorowe? Albo, gdyby odszedł właśnie podczas tego krótkiego kryzysu, gdy Borussiia znajdowała się w strefie spadkowej? Wszyscy by grzmieli, że nie wytrzymał, gdy drużyna złapała kryzys. W tym związku każdy moment na odejście byłby zły. Wiem jednak, że dla Niemca to tylko praca i jak najbardziej rozumiem jego decyzję, a jego osobę, jako trenera, nadal bardzo szanuję.
To na koniec małe „typowanko”:
1. Kto zastąpi Kloppa w Dortmundzie?
2. Gdzie pójdzie sam szkoleniowiec BVB w lato?
Gabriel Hawryluk