Lech Poznań w obecnym okienku zbił niemałą fortunę na swoich młodych zawodnikach. Jednym z nich był Dawid Kownacki, który podążył ścieżką swojego (nie)dawnego kolegi z drużyny – Karola Linettego. Patrząc na to, jakiego rozpędu nabrała kariera piętnastokrotnego reprezentanta Polski, wybór Sampdorii jako trampoliny do wielkiej piłki wydawał się świetnym wyborem. Sytuacja zmieniła się jednak o niemal 180 stopni.
18 czerwca, dokładnie miesiąc temu. Niemcy rywalizują z Czechami na Euro U-21, a po stronie naszych południowych sąsiadów genialne sytuacje marnuje Patrik Schick. 21-letni zawodnik, który jako odkrycie sezonu Serie A ma trafić do Juventusu za 30 milionów euro. Wszyscy mówią o tym otwarcie, obie strony się dogadały, a młody Czech był w drużynie mistrza Włoch już nie jedną, ale prawie dwoma nogami. Na poprzednim gruncie stał jedynie małym paluszkiem.
Dziś Juventus wydał zaskakujący komunikat, w którym poinformował, że Schick jednak nie zasili jego szeregów. Powodem miały być problemy zdrowotne, przez które „Stara Dama” najzwyczajniej przestraszyła się wyłożenia takiej sumy. Te informacje zdementowała Sampdoria, twierdząc, że doniesienia o oblanych testach medycznych są wyssane z palca. Takie oświadczenie „Juve” wygląda po prostu ładniej, ale jak nie wiadomo, o co chodzi, to pewnie chodzi o kasę – inne doniesienia wskazują, że to właśnie różnice w ofertach były zbyt duże, a przeciągające się negocjacje spowodowały zerwanie rozmów. Tak czy siak – Schick na tę chwilę zostaje w Sampdorii.
Schick w skrocie: Juve i Samp. umówiły się na 30M euro, po testach medycznych wyszły problemy kardio. Juve chciało zbić cenę, Samp. nie.
— Grzegorz Rudynek (@GRUdynek) July 18, 2017
Nie trzeba za bardzo tłumaczyć, jak ucierpi na tym Dawid Kownacki. Bez Schicka jego największym rywalem byłby starzejący się Quagliarella, a Polak spokojnie mógłby ogrywać się u jego boku, nawet przy braku jakiejś rewelacyjnej formy. Teraz się to zmienia – jeśli były zawodnik Lecha nie trafi z formą, grać będzie Schick. Nawet jeśli „Kownaś” będzie prezentował się nieźle, i tak może ugrzęznąć na ławce i wchodzić jedynie na ostatnie minuty – w końcu niedoszły nabytek „Starej Damy” jest w klubie z Genui taką samą gwiazdą jak wspomniany wcześniej 34-letni Włoch. By wygryźć Czecha ze składu, Kownacki musi „po prostu” zaliczyć podobny progres, co jego dwa lata starszy rodak z drużyny. O minuty będzie walczył również Andres Ponce – niespełna 21-letni napastnik, który wraca z wypożyczenia do FC Lugano. Szwajcarii nie podbił, ale w sezonie 2015/2016 w zespole Primavery Sampdorii zdobył 24 gole i 24 bramki w 24 spotkaniach. To też o czymś świadczy…
Można zgadywać, jak po tej nowinie zrzedła mina 20-letniemu Polakowi. Mimo wszystko mamy nadzieję, że tak mocny rywal w składzie podziała na Dawida mobilizująco i tylko poprawi formę naszego napastnika. Pamiętamy dokładnie, jak na początku przygody w BVB Robert Lewandowski musiał zmagać się z Lucasem Barriosem. Z miesiąca na miesiąc zbliżał się do swojego rywala, a ostatecznie po dwóch latach pożegnano Argentyńczyka z paragwajskim paszportem bez większego żalu. Oby Kownacki pokazał charakter i obrał podobny kurs. Powodzenia!