Bjelica załatwił Lecha. Kownacki na wystawie przy Łazienkowskiej

Od meczu Legii z Lechem minęły dwa dni, ale wciąż słychać echa tego spotkania. Podopieczni Jacka Magiery nie pozostawili złudzeń gościom z Poznania i wygrali 2:0. W zwycięstwie Legii pomógł… Nenad Bjelica. Chorwat zaskoczył wszystkich, wystawiając od pierwszej minuty Dawida Kownackiego, a nie Marcina Robaka. Tym razem taki ruch wywołał sporą burzę medialną. Czy o to chodziło?

Kiedy 9 kwietnia Lech podejmował przy Bułgarskiej Legię, trener Bjelica w wyjściowej jedenastce wystawił Dawida Kownackiego. Marcin Robak musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Wówczas na stadionie w Poznaniu spotkanie z trybun oglądało kilkudziesięciu skautów z całej Europy. Nic więc dziwnego, że Lech chciał wyeksponować swój „towar” w takim meczu. Wiele osób było zdziwionych, natomiast wówczas taką decyzję dało się zrozumieć, bowiem obaj napastnicy prezentowali wysoką formę i przy tym niezłą skuteczność. Jednak na pomeczowej konferencji jeden z dziennikarzy (wtedy wyśmiany) spytał Chorwata, dlaczego postawił na Kownackiego, a nie na Robaka. Nenad Bjelica niczym wytrawny bokser szybko skontrował dziennikarza, który w dodatku został wyśmiany przez resztę kolegów z branży. Przypomnę tylko, że Kownacki odbijał się od obrońców Legii, całkowicie przegrywając bezpośrednią rywalizację. Więcej zrobił Marcin Robak, który zmienił młodego napastnika w 73. minucie.

Gdy tylko zobaczyłem na rozgrzewce 20-latka, przypomniał mi się mecz z Poznania. Komentujący to spotkanie dziennikarze Canal+ również nie ukrywali zaskoczenia. – Muszę rotować składem, bo gramy co trzy dni. Robak nie jest gotowy, żeby grać w takim rytmie. Ostatnio dobrze zagrał w meczu z Lechią, z którą zagramy w niedzielę. Poza tym Kownacki dobrze wyglądał w tym tygodniu na treningach – tłumaczył Chorwat na rozmowie przedmeczowej.

Teraz kilka faktów i brak spójności w wypowiedziach. Tak się składa, że byłem na konferencji poprzedzającej spotkanie w Warszawie. Trener zapewniał, że poza Darko Jevticiem i Elvisem Kokaloviciem reszta zawodników jest do pełnej dyspozycji. Jeśli chodzi o treningi, to przed meczem z Pogonią chorwacki szkoleniowiec zapewniał, że będą one mniej intensywne, aby piłkarze zachowali świeżość. Czyżby zatem Kownacki zdążył pokazać się w ciągu dwóch dni? W niedzielę mecz z Pogonią, w poniedziałek i wtorek trening. Zakładam, że nie były to intensywne treningi, patrząc na częstotliwość spotkań.

Przypomnijmy, że Marcin Robak to napastnik, który zdobył 18 bramek w sezonie, co czyni go najskuteczniejszym strzelcem ligi. Wydawało się, że miejsce w hitowym spotkaniu z Legią ma gwarantowane, zwłaszcza że Dawid Kownacki ostatni raz wyszedł w pierwszym składzie zamiast Marcina Robaka w spotkaniu… z Legią.

Kibice Lecha będą chcieli jak najszybciej zapomnieć to, co działo się w maju. Najpierw niespodziewana (może też nie do końca zasłużona) porażka w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia, a teraz już całkiem zasłużona przegrana z Legią w Warszawie 0:2. „Wojskowi” byli lepsi od Lecha pod każdym względem, znamienna jest statystyka strzałów, zwłaszcza celnych. Goście oddali zaledwie jeden strzał w światło bramki, a dokładniej zrobił to Maciej Makuszewski, ale nie mógł w żaden sposób zagrozić bramce Malarza.

Mieli dzisiaj zawodnika, który nie pasuje do tej ligi. Odidja-Ofoe jest zawodnikiem na inną, mocniejszą ligę. Zrobił różnicę na boisku nie dlatego, że strzelił pierwszą bramkę. Jest bardzo szybki, perfekcyjny technicznie, nie wiedzieliśmy, jak dzisiaj grać przeciwko niemu – komentował po meczu trener Lecha. Ponadto dodał, że Marcin Robak ma swoje lata, nie jest jemu łatwo grać co trzy dni, ale to nie ma znaczenia, bo cały zespół zagrał źle.

Po meczu jednym z gości magazynu „Liga+ Ekstra” był właśnie Marcin Robak. – Jakbym nie był zdrowy na 100%, tobym do Warszawy nie przyjechał. Byłem gotowy w pełni do meczu i taką decyzję podjął trener, że nie wyjdę w pierwszym składzie. Jego decyzja, ja byłem gotowy od początku. Powiedział mi dzień wcześniej, że w meczu z Legią nie będę grał – nie ukrywał zdziwienia 34- latek.

Eksperci w studio nie dawali za wygraną i zastanawiali się, skąd taka decyzja trenera. Grzegorz Mielcarski powiedział, że Dawid Kownacki jest słabszy fizycznie i jeśli wychodzi w pierwszym składzie w takim meczu, musi udźwignąć ciężar gry. W innym wypadku powinien szukać wypożyczenia czy innego zespołu. Tomasz Smokowski zapytał, czy Robak wierzy w występ w następnym spotkaniu z Lechią. – Trener lubi zaskakiwać. Wierzyłem w to, że wyjdę w meczu w Warszawie, tak więc trudno mi się odnieść do tej sytuacji. To jest decyzja trenera, muszę się z tym pogodzić, ale na pewno nie z taką sytuacją, jaka była w dzisiejszym meczu. Jest to dla mnie na pewno trudna sprawa – dodał rozczarowany napastnik.

Żeby cała sytuacja była ciekawsza, dziennikarka Daria Kabała-Malarz w rozmowie z Arturem Jędrzejczykiem również poruszyła ten temat. – Trudno jest przeciwko niemu grać, bo dobrze utrzymuje się przy piłce, naprawdę dobrze się zastawia, a „Kownaś” jest troszeczkę innym zawodnikiem, dlatego trochę mnie to zdziwiło, ale to już nie moja sprawa, tylko Lecha – wyjaśnił obrońca Legii.

Dawid Kownacki przyznał po spotkaniu, że nie był to jego najlepszy występ, podobnie jak całej drużyny. – W Poznaniu zagraliśmy dobrze, dzisiaj sobie nawet sytuacji nie stworzyliśmy, więc można przyznać, że Legia wygrała zasłużenie. Wydaje mi się, że było dużo lepiej, wyciągnąłem wnioski z poprzedniego meczu i wiedziałem, jak lepiej się zachować w niektórych sytuacjach, a to, że po meczu jestem poobijany, to praktycznie po każdym jestem, bo walka napastnika z obrońcami zawsze jest i nigdy się nie uchroni stykowych sytuacji. Dlatego nie postrzegałbym tego, że znowu mnie zdominowali, pokopali i bardzo od nich odstawałem. Po meczu w Poznaniu może i mógłbym tak powiedzieć, ale dzisiaj tak nie uważam – podsumował 20-letni napastnik Lecha.

Oczywiście prawem właściciela jest chęć sprzedaży swoich zawodników za jak największą sumę, ale to, w jaki sposób wypycha się na Zachód Dawida Kownackiego, robi się irytujące. Marcin Robak przechodzi swoją drugą młodość, nawiązuje do swojego najlepszego sezonu pod względem strzelonych bramek (22), ale jeśli chodzi o liczbę goli w stosunku do spędzonych na boisku minut ten sezon jest rekordowy. 34 lata, to rzeczywiście zaawansowany wiek jak na piłkarza, ale nie w tym wypadku i nie w polskiej ekstraklasie. W Warszawie zabrakło Lechowi doświadczenia. Średnia wieku pierwszej jedenastki „Kolejorza” wyniosła 26,9 lat. Dla porównania, jedenastka legionistów 29,45. W obronie Lecha najstarszy Wilusz ma 29 lat, tyle samo, ile najmłodszy w linii obrony Legii, Hlousek, pozostała trójka obrońców skończyła 30 lat. Może Lech musi przegrać walkę o tytuł, aby właściciele nieco zmienili podejście. Bo wina i krytyka spada na trenera, a można podejrzewać, że nie była to suwerenna decyzja Chorwata.

 

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!