W Starogardzie bez niespodzianki. KP przegrywa z Puszczą i żegna się z krajowym pucharem.

W 1/16 finału Pucharu Polski III – ligowy KP Starogard Gdański przegrał z Puszczą Niepołomice 1:3. Puszcza jest aktualnie czwartą siłą zaplecza Ekstraklasy, co widać było dzisiaj na boisku. Podopieczni Tomasza Tułacza byli faworytem tego pojedynku, hat-tricka ustrzelił Krzysztof Drzazga dając jednocześnie awans Puszczy do kolejnej rundy.

KP w poprzedniej rundzie Pucharu Polski wyeliminowało Górnika Łęczna, natomiast Puszcza łatwo poradziła sobie z KS Paradyż. Zespół z Niepołomic w lidze spisuje się nadspodziewanie dobrze zajmując 4. miejsce, tracąc cztery punkty do drugiego ŁKS-u Łódź. KP występuje w II grupie III ligi. Po znakomitym początku sezonu przyszły ostatnio trzy porażki, co zepchnęło zespół ze Starogardu na 7. pozycję. Wiadomo jednak, że rozgrywki pucharowe, to jeden, jedyny mecz. W Starogardzie wszyscy liczyli na sprawienie niespodzianki, jednocześnie zachowując szacunek do silnego rywala.

– Mieszkam w Gdyni czyli niedaleko. W dalszym ciągu żyję piłką, więc jak zobaczyłem, że jest atrakcyjny mecz w Starogardzie, to nie wahałem się długo. Mam trochę wolnego czasu, bo zakończyłem dwuletnią pracę w Czechach, na dodatek dostałem zaproszenie od Radka Michalskiego, mojego przyjaciela i prezesa Pomorskiego związku. Pierwszy raz jestem na tym stadionie i bardzo mi się podoba. W dodatku jest ładna pogoda, więc zapowiada się ciekawe popołudnie. Myślę, że można oczekiwać niespodzianki, ponieważ Starogard, to jest bardzo solidny zespół. W III lidze spisuje się bardzo dobrze. Z kolei Puszcza zajmuje miejsce w I lidze, dlatego ciekawe czy różnica dwóch klas będzie widoczna na boisku – mówił obecny na meczu Michał Listkiewicz.

– W Puszczy trenerem jest Tomasz Tułacz, myślę, że jeden z bardziej niedocenianych trenerów w lidze. Kiedyś zawodnik kadry olimpijskiej. Obserwuję jego pracę trenerską, dokąd by nie pojechał, to dobrze wykonuje swoją pracę i stawia na mniej znanych zawodnikówMimo wszystko jako mieszkaniec pomorza będę kibicował drużynie gospodarzy. Być może w kolejnej rundzie przyjedzie, tu jeszcze lepsza drużyna, może z Ekstraklasy. Byłoby to prawdziwe święto, w dodatku w mieście, gdzie karierę rozpoczynał Kazio Deyna – dodał przed spotkaniem były prezes PZPN.

Skuteczny Drzazga

Puszcza, a dokładnie Krzysztof Drzazga szybko zdobył bramkę, bo już w 7. minucie spotkania, wykorzystując znakomite dośrodkowanie kolegi. Młody Jakub Knut miał małe szanse na obronę tego strzału. Od tego momentu przeważał zespół gospodarzy. Podopiecznym Łukasza Kowalskiego brakowało jednak szczęścia. Zagrożenie KP stwarzało głównie po stałych fragmentach gry. Warto dodać, że w KP z powodu urazu kostki nie mógł zagrać Wojciech Zyska, strzelec jedynej bramki przeciwko Górnikowi Łęczna. Jego koledzy jednak bardzo ambitnie dążyli do zdobycia bramki wyrównującej, ale do przerwy ta sztuka im się nie udała.

Niezłą sytuację miał Dawid Retlewski po jednym z rzutów rożnych, ale jego strzał nieznacznie minął bramkę Mleczki. Napastnik KP nie miał łatwego zadania, bo ponownie przyszło jemu rywalizować z doświadczonym obrońcą. W meczu z Górnikiem życie uprzykrzał jemu Tomasz Midzierski, dzisiaj 35-letni Piotr Stawarczyk. – Dwójka doświadczonych obrońców, chociaż Stawarczyk z Puszczy ma więcej rozegranych spotkań w Ekstraklasie od Tomka, którego znam. Tomek grał bardzo agresywnie, Stawarczyk bardziej czekał, ale ciężko jest ich ocenić. Są podobnej wielkości, z jednym i drugim ciężko się grało, ale musiałem dać radę, pomagać zespołowi – oceniał Retlewski. Potwierdzeniem dobrej gry gospodarzy był co chwilę zrywający się z ławki trener Tułacz, który miał sporo pretensji do swoich zawodników.

Spodziewałem się, że Starogard się postawi i tak było, zwłaszcza do przerwy. Liczna ilość rzutów z autu, stałych fragmentów była momentami niebezpieczna. Dobrze, że szybko wyszliśmy na prowadzenie, potrafiliśmy to wykorzystać. W drugiej połowie zwłaszcza w końcowych minutach zagraliśmy naprawdę nieźle i byliśmy przy tym skuteczni. Chcę pochwalić zespół przeciwnika, bo zostawili na boisku dużo zdrowia, dali tyle ile dzisiaj mogli. To był trudny dla nas rywal – tłumaczył szkoleniowiec Puszczy.

Rzeczywiście przerwa podziałała na gości dobrze, bo przede wszystkim Puszczy udało się uspokoić grę w środku pola dłużej utrzymując się przy piłce. Z każdą kolejną minutą meczu widać było zmęczenie gospodarzy. W 73. minucie spotkania prosty błąd popełnił wprowadzony kwadrans wcześniej na boisko Paweł Szołtys. Rywal to wykorzystał. Dobre podanie na bramkę ponownie zamienił Drzazga. Gospodarze do końca walczyli o korzystny rezultat. W 77. minucie na placu gry pojawił się rosły Maksym Adamenko. Jego wzrost przydał się niespełna 10 minut później, kiedy Adamenko zdobył bramkę kontaktową po zgraniu Sosnowskiego, ku uciesze niespełna pół tysięcznej liczby widzów. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo. Minutę później Marcin Stefanik dokładnie zagrał do Drzazgi, który nie dał szans bramkarzowi, tym samym zaliczając hat-tricka.

Szkoda tej bramki, ale pomyślałem właśnie, że musimy przetrzymać te 2-3 minuty. Niestety zdarza się nam, że w momencie, gdy strzelamy bramkę, to też szybko ją tracimy. Miałem nadzieję, że przetrzymamy ten okres i będziemy mieli jeszcze przynajmniej jedną okazję do wyrównania. I liga nie wybacza takich błędów. Niedosyt na pewno zostanie z nami do końca tej edycji, będziemy myśleć, że mieliśmy szansę awansować chociaż szczebel wyżej. Jeśli chodzi o pretensje, to nie bo graliśmy z drużyną pierwszoligową, my gramy w III. Fajnie, że było dzisiaj widać, że cześć naszych chłopaków mogłaby się sprawdzić w I lidze. Napsuliśmy trochę krwi rywalom, szkoda, że nie wyrównaliśmy – nie ukrywał niedosytu Retlewski.

Na dzisiejszy mecz mieliśmy sporą analizę, byliśmy gotowi na 8 czy 10 typów rozwiązań stałych fragmentów gry. Oczywiście nie na wszystkie, bo w każdym meczu mają jakieś nowe rozwiązania, natomiast na wszystko byliśmy gotowi, dlatego nie zaskoczyli nas w żadnym elemencie. Pierwsza bramka padła po dośrodkowaniu, które nie wiem do końca kto mógł przeciąć, piłka wysokiej klasy. Nie wiadomo było z mojej perspektywy kto ma tą piłkę wybić, czy bramkarz, czy obrońcy. Przy drugiej mamy prostą piłkę z autu do wyprowadzenia, a dajemy prostopadłą dla przeciwnika, stąd ta bramka. Zdobyliśmy bramkę kontaktową, ale musiałoby być naprawdę dużo szczęścia, żebyśmy doprowadzili do remisu – realnie ocenił przebieg meczu Łukasz Kowalski.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

W innych humorach byli goście. – Ogólnie dzisiaj dostałem takie asysty, że żal by było tego nie wykorzystać. Na pewno byliśmy przygotowani na taki przebieg spotkania, bo mecze pucharowe jak wiadomo rządzą się swoimi prawami. Jak przyjeżdża zespół z Ekstraklasy czy z I ligi do drużyn z niższych lig, to gra się ciężko. Byliśmy również przygotowani na dobrze wykonywane przez gospodarzy stałe fragmenty. Myślę, że dobrze wykonaliśmy swoje zadanie i to jest najważniejsze. Atmosfera mobilizacji panowała już po meczu z Garbarnią Kraków. Trener nas uczulał, żeby w nawet najmniejszym procencie nikt nie zlekceważył naszego rywala, bo w takich meczach to jest kluczowe – mówił zadowolony strzelec trzech bramek Krzysztof Drzazga.

Na pewno Krzysiek był dzisiaj bardzo skuteczny i widać, że jest w formie, ale chciałbym powiedzieć, że cały zespół zapracował. To utrzymanie przy piłce czy sytuacje stwarzał jemu zespół, sam do nich nie dochodził. Widzieliśmy dobrą współpracę jego z pozostałymi zawodnikami, która zaowocowała zdobyciem trzech bramek. Mógł się pokusić jeszcze o przynajmniej jedną bramkę, ale gratuluję z tego miejsca jemu i całemu zespołowi – gratulował Tomasz Tułacz.

Trener Kowalski mimo niekorzystnego wyniku był zadowolony z postawy swoich zawodników. – Myślę, że szybko stracona bramka wyzwoliła pozytywne cechy w drużynie. Uważam, że do momentu utraty drugiej bramki z pewnością nie odbiegaliśmy od Puszczy, natomiast różnica między III, II, a I ligą jest taka, że w I lidze się nie wybacza takich błędów jak przy drugiej bramce. Tak naprawdę ta bramka zamknęła mecz, owszem trafiliśmy jeszcze w końcówce na 1:2, ale ta bramka była kluczowa. Szkoda, bo w 1 połowie mieliśmy dużo sytuacji do zdobycia bramki, ale niestety bramka nie padła.

Jest to jednak dobry materiał dla nas, w kontekście najbliższych meczów ligowych. Fajna przygoda była, myślę, że gdybyśmy trafili na rywala mniej skutecznego w wykorzystywaniu naszych błędów, to mogłaby trwać dłużej. Myślę, że nie jest to przypadek, że Puszcza tak dobrze sobie radzi w I lidze. Mają swój styl gry, grają agresywnie, wykorzystują stałe fragmenty gry i patrząc na tabelę mają szansę awansować do Ekstraklasy. Myślę, że możemy być zadowoleni z postawy drużyny przez większość meczu, czyli do momentu utraty drugiej bramki.

– Nie chcę nikogo wyróżniać, choć oczywiście jeden czy drugi zawodnik się w jakiś sposób wyróżnił. Ogólnie gospodarze imponowali twardą grą, konsekwencją w swoich działaniach i dopóki nie skruszyliśmy dobrze zorganizowanego zespołu, to było nam ciężko. Zwłaszcza do przerwy, ale myślę, że w drugiej połowie dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce co było naszym założeniem. Nasza wyższość dzisiaj polegała na tym, że potrafiliśmy strzelać bramki i to wykorzystać – zakończył trener gości.

Skupić się na lidze

W Starogardzie zatem nie doszło do niespodzianki. Różnica widoczna była zwłaszcza w końcówce spotkania, kiedy piłkarze Puszczy długo utrzymywali się przy piłce. KP Starogard, to bardzo młody zespół, średnia pierwszej jedenastki wyniosła 23 lata, natomiast Puszczy 26,5 roku. Podopiecznym Łukasza Kowalskiego pozostała walka o awans do II ligi, wówczas jest szansa na częstsze rozgrywanie emocjonujących spotkań. Najważniejsze dla KP, to odwrócić złą serię, w której zawodnicy mieli sporo pecha.

Pech, to dobre określenieZaczynając tą gorszą serię w Kołobrzegu przegraliśmy 1:0 po błędzie indywidualnym, z Radunią mając dwusetkę i karnego w 85 minucie przegrywamy 1:0, na Bałtyku dwa indywidualne błędy, które wykorzystał przeciwnik. Stąd ta nasza seria, natomiast w każdym meczu staramy się straszyć najlepszych i jak na razie się to nam udaje. Trochę straciliśmy teraz punktów z rzędu. Gdybyśmy przeplatali zwycięstwa z porażkami, to bilans byłby podobny, ale nikt by nie mówił o kryzysie. Oglądałem dzisiaj zespół, tak samo w Gdyni czy z Radunią. Nie widziałem w żadnym z nich drużyny, która jest w kryzysie. Brak zwycięstw nie oznacza, że brakuje świeżości, że zawodnicy są zmęczeni, przynajmniej ja to tak oceniam z perspektywy ławki. Absolutnie nie mogę powiedzieć złego słowa na chłopaków, oprócz tych indywidualnych błędów, bo jeden z nich kosztował nas dzisiaj utratę drugiej bramki. 

– Wiadomo, że II liga na dzień dzisiejszy ma ciekawe marki jak Widzew, Elana, Ruch, Górnik Łęczna i kilka innych. My skupiamy się na Bałtyku Koszalin, bo każdy mecz jest za trzy punkty. Zostały trzy spotkania, jeśli je wygramy, to sytuacja nie będzie zła do tego żeby zaatakować wiosną. Tak naprawdę ta liga jest podzielona na tych co grają o awans i na tych co się bronią. Jeżeli jesteśmy w takiej sytuacji, to chcąc nie chcąc musimy walczyć do końca o awans – przekonuje Dawid Retlewski.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy