Pierwszego kwietnia w Polsce wiele firm prześciga się w różnego typu żartach. Trzeba jednak uważać, aby nie przesadzić. Jedna z niemieckich firm może długo żałować swojego dowcipu o Philipie Lahmie.
Jak to zwykle bywa, 1 kwietnia w sieci zaroiło się od wielu nieprawdziwych informacji. Niektóre z nich są niesamowicie oderwane od rzeczywistości, na inne można się nawet nabrać. Co jakiś czas trafią się też takie, które swój żywot kończą w sądzie. Tak najprawdopodobniej będzie z nieprawdziwą informacją niemieckiej firmy FITrate, która kosztem piłkarza Bayernu postanowiła wkręcić swoich klientów w niezłe maliny.
FITrate to firma, która posiada sieć klubów fitness zlokalizowanych na terenie Niemiec. W narodowy dzień dowcipu postanowiła wkręcić swoich klientów w to, że Philip Lahm został inwestorem w FITrate. Mało? Pewnie, że tak! W wiadomości, jaką otrzymała prasa, można było również przeczytać, że piłkarz zamierza zainwestować we wszystkie kluby siedmiocyfrową kwotę.
Gdy wiadomość wyciekła do mediów, wiele agencji prasowych nawet przez chwilę nie pomyślało, że to może być żart primaaprilisowy. Nawet największa agencja prasowa (SID) w Niemczech uwierzyła w zapewnienia FITrate. Jak łatwo się domyślić, po paru godzinach o tym, że Lahm będzie inwestował w kluby fitness, wiedzieli już niemal wszyscy.
Cały żart oburzył Lahma, który zgłosił sprawę do swoich prawników. Jeden z przedstawicieli piłkarza publicznie stwierdził, że był to tani chwyt marketingowy, a nie żart. Sprawa prawdopodobnie zakończy się w sądzie, ponieważ został nadszarpnięty wizerunek piłkarza. Bardzo możliwe, że firma zajmująca się fitnessem będzie musiała wypłacić wielokrotnemu reprezentantowi Niemiec bardzo wysokie odszkodowanie.