Lech Poznań i Jagiellonia Białystok bez problemów przeszły pierwsze przeszkody w drodze do fazy grupowej Ligi Europy. Byłoby jednak dziwne, gdyby stało się inaczej. Przed polskimi drużynami jednak jeszcze kilka kroków, a już najbliżsi rywale mogą sprawić problemy.
Lech 7:0, Jagiellonia 5:0 – to wyniki starć polskich zespołów w pierwszej rundzie eliminacyjnej do Ligi Europy. W dwumeczach rywalami były jednak o kilka klas słabsze macedoński FK Pelister i gruzińskie Dinamo Batumi. Tu problemów być nie mogło, choć poprzednie lata pokazały, że niczego nie można być pewnym.
„Kolejorz” losy awansu wyjaśnił już w pierwszym spotkaniu, wygrywając u siebie 4:0. Wczoraj, w Strumicy na stadionie wytypowanym jako zastępczy, podopieczni Nenada Bjelicy dobili rywala, strzelając kolejne trzy gole. Nie było w tych meczach momentów kryzysowych czy zagrożeń, choć wczoraj na początku spotkania ryzykownie przed własną bramką zareagował bramkarz, Jasmin Burić, w opinii niektórych faulując na czerwoną kartkę. Lech jednak zdecydowanie dominował i już może myśleć o kolejnej fazie eliminacji.
Tam naprzeciw poznaniaków stanie norweski FK Haugesund, czyli czwarty zespół ligi norweskiej. On, podobnie jak drużyna Bjelicy, był pewny awansu już po pierwszym spotkaniu, w którym rozgromił Coleraine z Irlandii Północnej aż 7:0. W rewanżu zagrał na spokojny, bezbramkowy remis. W Haugesund był na tyle pewny awansu, że sprzedaż biletów na kolejną rundę eliminacji LE ruszyła jeszcze przed rewanżem z Coleraine.
Mecz z zespołem z Norwegii będzie okazją do spotkania z byłymi kolegami dla nowego nabytku „Kolejorza”, Christiana Gytkjaera, który grał tam przez trzy lata. Będzie to też okazja do porozmawiania z bratem Frederikiem, który w Haugesund pełni rolę rezerwowego. Pierwszy mecz już 13 lipca w Norwegii, rewanż tydzień później w Poznaniu. W tym przypadku Lech już nie będzie miał tak łatwej przeprawy.
Podobnie będzie w przypadku „Jagi”, która w pierwszym spotkaniu z Dinamem męczyła się przez całą pierwszą połowę i wygrała tamten mecz skromnie, 1:0. W rewanżu szybko jednak pokazała, kto jest bardziej klasowym zespołem i wygrywając 4:0, zameldowała się w kolejnej rundzie. Tam czeka już FK Qabala i zapowiada się kolejny daleki wyjazd. Daleki i trudny, bo Azerowie to drużyna z doświadczeniem z fazy grupowej Ligi Europy. I choć zwykle dostawała tam srogie baty, to jednak jest stawiana wyżej niż białostoczanie. W Qabali gra znany z polskich boisk – a konkretnie z Górnika Łęczna – Javi Hernandez, a do niedawna rezerwowym bramkarzem był Dawid Pietrzkiewicz. Oba mecze również 13 i 20 lipca.
Dzień przed Lechem i Jagiellonią swoją przygodę z europejskimi pucharami rozpocznie Legia, która w drugiej rundzie eliminacji podejmie fińskie IFK Mariehamn. Mistrz Finlandii nie powinien stanowić jednak szczególnie trudnej przeszkody, choć na pewno na jego korzyść zadziała rytm meczowy, gdyż tam właśnie trwa ligowy sezon rozgrywany systemem wiosna–jesień. Na rywala w trzeciej rundzie eliminacji LE wciąż czeka zdobywca Pucharu Polski, Arka Gdynia.
Pierwsza runda nie przyniosła przykrych niespodzianek, ale tak właśnie powinno być. Choć polska piłka klubowa wciąż nie stoi na przyzwoitym europejskim poziomie, to pieniądze, które przewijają się przez ekstraklasowe kluby, są znacznie większe niż w przypadku ich eliminacyjnych rywali. Niby pieniądze nie grają, ale już piłkarze za nie kupowani i z nich opłacani już tak.
Totolotek bonus powitalny 700 zł + 20 zł za darmo na start