Z Lecha do Legii, z Legii do Lecha. Mało kto zdecydował się na taki ruch!

Lech Poznań - Legia Warszawa
Lech Poznań – Legia Warszawa (Fot. YouTube/Ekstraklasa)

Przed nami kolejne ekstraklasowe emocje. W hicie obecnej kolejki Lech Poznań zmierzy się na własnym stadionie z Legią Warszawa. To dobra okazja do tego, by przypomnieć zawodników, którzy przechodzili z Lecha do Legii i w odwrotnym kierunku.

Teodor Anioła

Legendarny napastnik Lecha Poznań zmarł w 1993 roku, aczkolwiek kibice zespołu wciąż o nim pamiętają. Wraz z Edmundem Białasem i Henrykiem Czapczykiem tworyzł na przełomie lat 40. i 50. „tercet ABC”, który był postrachem dla całej piłkarskiej Polski. Gdyby jednak wybrać najważniejszą z tych trzech postaci, był nią bez wątpienia Teodor Anioła. Napastnik występował w drużynie „Kolejorza” przez blisko 16 lat. Trafił do klubu zaraz po wojnie i grał tam do 1961 roku. W latach 1949-1951 napastnik trzy razy z rzędu sięgnął po koronę króla strzelców, co powtórzyło w późniejszych latach tylko dwóch piłkarzy – Włodzimierz Lubański i Kazimierz Kmiecik.

Teodor Anioła był „one-club manem”, jednak niewiele brakowało do tego, by został zawodnikiem warszawskiej Legii. W 1953 roku napastnik nawet wystąpił w stołecznej drużynie w meczu z Honvedem Budapeszt, co zdradził poznański dziennikarz Jacek Hałasik w rozmowie dla „Przeglądu Sportowego”. Ostatecznie jednak uniknął służby wojskowej i transferu do Legii, gdyż otrzymał zatrudnienie w wydziale wojskowym na kolei w Poznaniu.

Przejścia do Warszawy nie uniknęli jednak inni podstawowi piłkarze „Kolejorza” przełomu lat 40. i 50. Zawodnikami Legii przed sezonem 1951/1952 zostali Florian Wojciechowski, Władysław Sobkowiak, a dwa lata później w tym samym kierunku podążył Janusz Gogolewski. Warto jednak podkreślić, że każdy z tej trójki spędził w Warszawie zaledwie jeden sezon, po czym wrócił do „Kolejorza”.

Mirosław Okoński

Służby wojskowej, a co za tym idzie, transferu do Legii nie uniknął Mirosław Okoński. Piłkarz zdradził jednak w wielu wywiadach, że do Warszawy nie trafił przymusowo. Radosław Nawrot na łamach „Gazety Wyborczej” napisał o nim, że „w grudniu 1979 r. nikt Okońskiego z domu nie porwał. Sam dobrowolnie zdecydował, że przejdzie do Legii. Odrobi wojsko, może dostanie etat wojskowy, będzie grał w mocnym klubie, na dodatek w stolicy, która robiła na nim wrażenie.”

Jego przejście do znienawidzonego rywala spotkało się z dużą krytyką ze strony fanów „Kolejorza”. W 1980 roku piłkarz miał zagrać w finale Pucharu Polski w barwach „Legionistów” przeciwko swojemu byłemu klubowi. Kibice „Kolejorza” nie wypuścili go z hotelu, obrzucając jego okna jajkami.

Koniec końców, po dwóch latach pobytu w Legii, Mirosław Okoński wrócił do Poznania. Przyczynił się do trzech mistrzostw Polski przez Lecha – w latach 1983, 1984, a także po kolejnym powrocie do klubu, w 1993 roku.

Jarosław Araszkiewicz

Z własnej woli do Legii nie trafił jednak Jarosław Araszkiewicz. Piłkarz, który w najwyższej lidze zadebiutował w barwach „Kolejorza”, był jednym z najmłodszych zdobywców mistrzostwa Polski w 1983 roku. Dwa lata później odbył służbę wojskową, przez co został zawodnikiem Legii, w której spędził dwa lata.

Kiedy ja tam poszedłem i w jednostce wojskowej odbierałem mundur, mówiąc że jestem z Poznania, jeden z oficerów zbladł. Powiedział, że kilka lat temu mieli tu takiego jednego z Poznania i obym nie szedł w jego ślady. Byliśmy niby w wojsku, a pewnie żaden z nas nawet karabinu nie zdołałby przeładować. Przed przysięgą czekaliśmy rozwaleni na fotelach z Tomkiem Cebulą i przyszedł jakiś ważniak, który nas od razu postawił do pionu. Nie było potem jednak tak źle, to był jedyny moment, kiedy miałem na sobie mundur. – wyznał w rozmowie dla „Przeglądu Sportowego” były reprezentant Polski.

Podobnie jak Mirosław Okoński, również Jarosław Araszkiewicz po dwóch latach wrócił do Lecha. Łącznie miał sześć przygód z poznańskim zespołem, łącznie występując w 224 meczach, zdobywając 42 bramki. W barwach „Kolejorza” pięć razy sięgał po mistrzostwo Polski i dwukrotnie po krajowy puchar.

Jerzy Podbrożny

Kolejnym Lechitą, który zasilił „Legionistów”, był Jerzy Podbrożny. Napastnik dwa razy przyczynił się do sięgnięcia po mistrzostwo Polski przez „Poznańską Lokomotywę”, dwukrotnie zdobywając koronę króla strzelców. Piłkarz odszedł z Poznania, gdyż jak sam przyznał w rozmowie z „Super Expressem”, klub chciał się go pozbyć i odmłodzić drużynę. Mimo to, w związku z odejściem do Legii spotkał się z przykrymi incydentami ze strony fanów „Kolejorza”, którzy oblali jego samochód farbą. Poza tym władze klubu nie przyznały mu pamiątkowego medalu po sezonie 1992/1993.

Nie było miło, bo jednak zostawiłem trochę zdrowia dla Lecha, strzeliłem 48 goli w lidze, ważnych, bez nich nie byłoby dwóch tytułów mistrza Polski. Bolał ten brak szacunku ze strony działaczy, kibiców. Nawet po latach nie zostałem zaproszony na rocznicę klubu, aby odebrać pamiątkowy medal. Kapituła wybierająca stwierdziła, że ci którzy poszli do Legii nie zasługują na to, aby ich honorować. – wyznał na łamach „Super Expressu” były napastnik.

Jerzy Podbrożny występował w Legii w latach 1994-1996 i tam również zdobył dwa mistrzostwa Polski. Po dwóch latach w Warszawie trafił do hiszpańskiej Meridy, w późniejszych latach grał również m.in. w Chicago Fire, Zagłębiu Lubin, Pogoni Szczecin i Widzewie.

Maciej Murawski

Lecha na Legię w 1998 roku zamienił również Maciej Murawski. Uczestnik Mundialu 2002, obecnie komentator Canal+Sport i właściciel akademii piłkarskiej występował w drużynie Lecha w sezonie 1997/1998. Dzięki dobrym występom w lidze zwrócił uwagę ówczesnego selekcjonera kadry, Janusza Wójcika, który dał mu szansę debiutu w sierpniu 1998, już po transferze do stołecznego klubu. Decyzję o odejściu podjął w związku z problemami finansowymi Lecha, a koledzy z zespołu nie mieli mu za złe odejścia do znienawidzonego rywala.

W drużynie Legii Maciej Murawski występował przez cztery lata i był jej ważnym elementem składu. W 2002 roku wraz z „Legionistami” zdobył mistrzostwo i Puchar Polski. Po tych sukcesach otrzymał powołanie do kadry na Mundial 2002, podczas którego wystąpił w jednym meczu – wygranym 3:1 z USA. Po turnieju obrońca podpisał kontrakt z Arminią Bielefeld.

Paweł Wojtala

Były obrońca reprezentacji Polski to jedyny piłkarz z tego zestawienia, który zamienił Legię na Lecha. Trzeba jednak podkreślić, że występował w zespole „Kolejorza” już wcześniej. Paweł Wojtala trenował w Lechu od 12. roku życia, a w pierwszym zespole grał w latach 1991-1996. Podobnie jak Jerzy Podbrożny, był ważnym elementem zespołu, który w 1992 i 1993 roku zdobył mistrzostwo Polski. Forma obrońcy zaowocowała powołaniem do reprezentacji, a w 1996 roku odszedł do Widzewa, który wówczas grał w Lidze Mistrzów. W Łodzi spędził pół roku, po czym trafił do Niemiec, gdzie występował kolejno w Hamburger SV oraz Werderze Brema.

Do Polski Paweł Wojtala wrócił w 2000 roku, podpisując kontrakt z Legią Warszawa. Spędził tam półtora roku i wrócił do na jedną rundę „Kolejorza”, który walczył o powrót do najwyższej ligi. Potem odszedł do Niemiec, aczkolwiek nie była to jego ostatnia przygoda z Lechem. Trafił bowiem do zespołu jeszcze na rundę jesienną sezonu 2004/2005. Łącznie podczas swoich wszystkich przygód z Lechem Poznań rozegrał w ekstraklasie 131 meczów, w których zdobył osiem bramek.

Paweł Kaczorowski

Niewielu jest w Polsce piłkarzy, którzy mogą się pochwalić grą dla Legii, Lecha, Wisły Kraków, Śląska i Polonii Warszawa. Oczywiście duży wpływ na blokadę przed takimi decyzjami u wielu zawodników miało środowisko kibicowskie. Transfery z jednego znienawidzonego klubu do drugiego nigdy w Polsce nie były obojętne, a co dopiero takie kilkukrotne zmiany.

Paweł Kaczorowski najbardziej zaryzykował w 2005 roku, przechodząc z Lecha do Legii. Kibice tych drugich nie zapomnieli bowiem po jego przyjeździe do Warszawy, jak niegdyś piłkarz śpiewał piosenki obrażające stołeczny klub. Fani „Legionistów” nie polubili go nawet wtedy, gdy zdobył gola przeciwko swojemu byłemu klubowi na Łazienkowskiej. Wówczas zaintonowali na trybunach „Nic się nie stało”. Ta przygoda nie mogła się skończyć dobrze i po roku w Warszawie piłkarz przeszedł do… Wisły Kraków.

Łukasz Fabiański

Mniej więcej w tym samym czasie, co Paweł Kaczorowski, do Legii trafił inny piłkarz Lecha, Łukasz Fabiański. Raczej niewielu fanów mogło kojarzyć bramkarza z występów dla „Kolejorza” i w sumie do tej pory reprezentant Polski pojawia się obok nazwy klubu w zestawieniach typu „On tutaj grał?”. Piłkarz West Hamu nigdy bowiem nie zagrał w oficjalnym meczu w drużynie z Poznania.

W 2005 roku Fabiański trafił do Legii jako zmiennik Artura Boruca. Po odejściu bramkarza do Celticu, wówczas 20-latek szybko wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce. W 2006 roku zdobył z „Wojskowymi” mistrzostwo Polski, a dzięki dobrym występom Paweł Janas powołał go do kadry na Mundial 2006, kosztem Jerzego Dudka. Rok później golkiper wzmocnił Arsenal za 4,35 mln euro.

Bartosz Bereszyński

Piłkarz, który obecnie gra w Sampdorii jest rodowitym Poznaniakiem. Jego ojciec Przemysław trzykrotnie zdobywał ze Lechem mistrzostwo Polski i on również miał pójść w jego ślady, przychodząc w wieku 16. lat do juniorów Lecha. Nic dziwnego, że kibice „Kolejorza” wciąż nie zapomnieli o jego transferze, choć minęło od tamtej pory siedem lat.

O decyzji piłkarza było wówczas bardzo głośno mimo, że pełnił marginalną rolę w poznańskim zespole. Ówczesny napastnik Lecha zdecydował się nie przedłużać umowy z klubem wygasającej w 2013 roku i jeszcze pół roku przed końcem kontraktu zdecydował się przejść do Legii. Piłkarz otrzymał wtedy kilkaset pogróżek od fanów, którzy nie powstrzymali się również przed tym, by obrzucić jego dom jajkami.

Okazało się jednak, że przejście Bereszyńskiego do Legii było dobrą decyzją. Piłkarz szybko zaczął otrzymywać szanse gry, ale został przekwalifikowany z napastnika na prawego obrońcę.  Z warszawskim klubem zdobył cztery mistrzostwa, trzy puchary i zagrał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W 2017 roku trafił do Sampdorii za blisko dwa miliony euro i występuje tam do dziś.

Kasper Hamalainen

W 2015 roku Kasper Hamalainen, który był kluczową postacią Lecha, wyznał że chciałby odejść z końcem kontraktu. Decyzję motywował sprawami osobistymi – podkreślał, że pragnie odejść do któregoś ze skandynawskich zespołów po to, by być bliżej rodziny. Gdy wyszło jednak na jaw, że Fin zdecydował się na transfer do Legii, fani „Kolejorza” wpadli w szał. Jeden z nich napisał na mercedesie należącym do zawodnika napis „MASZTYK***O”. Poza tym, w samochodzie wybito szyby, a także odpalono w nim petardę. Nic dziwnego, że Hamalainen również musiał ewakuować się z klubu przed końcem kontraktu.

Piłkarz „odwdzięczył” się kibicom swojego byłego klubu postawą na boisku. W sezonie 2016/2017 Hamalainen dwukrotnie pokonał golkipera Lecha, za każdym razem wchodząc na boisko w ostatnich minutach i ustalając wynik spotkania. Fin w barwach Legii zdobył cztery mistrzostwa i dwa Puchary Polski. Po zakończeniu ubiegłego sezonu opuścił Polskę i podpisał kontrakt z czeskim Jabloncem.

Komentarze

komentarzy