Lech Poznań jest już prawie pewny zdobycia mistrzowskiego tytułu. W tegorocznym wyścigu żółwi poznaniacy postanowili uzbroić swojego gada w podtlenek azotu na finiszu. Czy aby jednak na pewno? Przypomnijmy sobie najbardziej spektakularne wygrane na ostatniej prostej, albo, co bardziej odpowiada ewentualnej sytuacji – najbardziej frajersko przegrane tytuły w historii…
2011/12 – mistrzostwo: Śląsk Wrocław
Tracący na ostatniej prostej: Legia Warszawa (3.)
Tego chyba nikomu nie trzeba przypominać – tamten sezon Legii będzie się jeszcze nieraz przypominał… Szczególnie, że jest bliźniaczo podobny do obecnego. Świetna przygoda z Ligą Europy, zdobycie trofeum Pucharu Polski i… tragiczna gra w lidze w końcówce sezonu. Legia wygrywała najważniejsze mecze (4:0 ze Śląskiem, 2:0 z Ruchem, 3:0 z Ruchem w Pucharze Polski), a zawodziła w meczach ze słabiakami, gdy nie znajdowała żadnego pomysłu na przebicie defensywnego muru rywali… W ostatnich ośmiu meczach na pozycji lidera, Legia zdobyła… osiem punktów, odnosząc zaledwie jedno zwycięstwo. Kolejna wygrana przyszła w dziewiątym meczu, jednak wtedy już było za późno… Po porażce w Gdańsku, Legia spadła z pierwszego na trzecie miejsce i zaprzepaściła szanse na mistrzostwo. Na królewskim tronie zasiadł z kolei Śląsk… mimo, że również w końcówce sezonu nie błyszczał.
2009/10 – mistrzostwo: Lech Poznań
Tracący na ostatniej prostej: Wisła Kraków (2.)
2010 rok, przedostatnia kolejka, Lech ma na koncie 59 punktów, a o jedno oczko więcej ma zmierzająca po trzeci tytuł z rzędu krakowska Wisła. Do 90 minuty w derbach Krakowa Wisła prowadzi po golu Rafała Boguskiego, a Lech zaledwie remisuje z chorzowskim Ruchem. W obozie poznaniaków wiara w „majstra” już coraz mniejsza, a w Krakowie kibice „Białej Gwiazdy” już powoli zaczynali się cieszyć z prawie pewnego mistrzostwa… Wtedy, niemal równocześnie, w Chorzowie trafił Krivets, a w Krakowie piłkę do własnej siatki w kuriozalny sposób skierował Mariusz Jop. Oglądający Multiligę kibice mogli doprawdy zdębieć… Wisła mistrzostwo przegrała na własne życzenie. Z tej drużyny zeszło już wtedy powietrze – mimo, że przed ostatnią kolejką Wiślacy do Lecha tracili zaledwie jeden punkt, to dziewięćdziesiąta minuta z Suchych Stawów ciągle siedziała im w pamięci. „Biała Gwiazda” ostatnie spotkanie również zremisowała, zaś „Kolejorz” wygrał i został mistrzem Polski z trzypunktową przewagą nad rywalem z Krakowa.
1996/97 – mistrzostwo: Widzew Łódź
Tracący na ostatniej prostej: Legia Warszawa (2.)
Historia, którą zna prawie każdy kibic. Bardzo podobna do historii Wisły i Lecha z 2010 roku, z tym, że pojedynek nie był korespondencyjny, a bezpośredni. Historia polskiej piłki, historia mistrzostwa, które Franciszek Smuda zdobył z Widzewem w doprawdy kuriozalnych okolicznościach. Przed 29. kolejką, Legia traciła do Widzewa punkt. Tego punktu już nie odrobiła, więc teoretycznie nie ma mowy o wypuszczeniu z rąk mistrzostwa… Teoretycznie. W przedostatniej kolejce podejmowała bowiem Widzew przy Łazienkowskiej… Kucharski w 11. minucie, Czereszewski godzinę zegarową później… 2:0 dla Legii i w Warszawie święto. Taki wynik oznaczał bowiem wyprzedzenie wielkiego rywala i komfortową sytuację przed ostatnią kolejką… Wtedy jednak stało się coś, co wszyscy kibice będą pamiętali na długo –najpierw w 88. minucie trafił Majak, potem w 90, minucie Gęsior i Mychalczuk i Widzew odjechał na cztery punkty, zapewniając sobie mistrzostwo w Warszawie.
1981/82 – mistrzostwo: Widzew Łódź
Tracący na ostatniej prostej: Śląsk Wrocław (2.)
Śląsk, choć niezbyt pewnie, kroczył po mistrzowski tytuł. Przed przedostatnią kolejką miał trzy punkty przewagi (w starym systemie) nad drugim w tabeli Widzewem. Wrocławianie przegrali jednak ze Stalą, a zespół z Łodzi pokonał gdyńską Arkę. Nie była to wielka sensacja, ale Śląsk nadal miał zachowany punkt przewagi przed ostatnią kolejką. Można powiedzieć, że zespół z Łodzi nie wytrzymał presji i zaledwie zremisował z walczącym o utrzymanie zespołem chorzowskiego Ruchu… Problem w tym, że Śląsk nie wytrzymał jeszcze bardziej i swoje spotkanie przegrał. Jako, że zespół z Łodzi miał lepszy bilans bezpośredni, to on został koronowany na mistrza kraju. Frajerstwo – poziom kosmiczny.