Prze wiele lat obcowania z polską piłką raczej przywykliśmy do wydarzeń, które nijak na pierwszy rzut oka mają wspólnego z rzeczywistością. Mimo to życie nadal nas zaskakuje nowymi sytuacjami. Tym razem bohaterem tej opowieści został Lech Poznań.
Polskie kluby od kilku lat regularnie wybierają Turcję jako kraj, w którym przygotowują się do drugiej części sezonu. Powodem są oczywiście finanse, dobra pogoda oraz stosunkowo bliska odległość od Polski. Podczas takich zgrupowań jak widać dochodzi jednak do pewnych sytuacji, nad którymi nie da się zapanować.
Dobitnie przekonał się o tym Lech Poznań. Dariusz Żuraw na jutro zaplanował dwa sparingi swojej drużyny. Trener nie przewidział jednak, że kadra jego zespołu jest na tyle wąska, że wyklucza rozegranie dwóch meczów w tracie jednego dnia. Z informacji „Przeglądu Sportowego” wynika, że o 10 polskiego czasu miało odbyć się spotkanie z FK Vozdovac Belgrad, zaś kilka godzin później z Mariborem.
Powodem wąska kadra
Ostatecznie odwołano spotkanie ze słoweńskim zespołem, choć pod znakiem zapytania znajduje się także to pierwsze starcie. Obecnie Żuraw ma do dyspozycji 25 piłkarzy, z czego aż czterech bramkarzy. Daje to łącznie 21 graczy zdolnych do gry
– Nie chcemy, żeby jakikolwiek z zawodników musiał zagrać w obu spotkaniach. Mają za sobą jednak okres ciężkiej pracy, nogi mają zmęczone. Jeżeli sytuacja będzie korzystna, a wszyscy dostępni zawodnicy będą zdrowi i nikt nie zgłosi żadnych dolegliwości, to może zagramy ten pierwszy mecz, ale w krótszym wymiarze czasowym – stwierdził dla „PS” Żuraw.
Możemy jedynie pomyśleć, w jakiej trudnej sytuacji byłby Lech, gdyby udało się jeszcze sprzedaż Kamila Jóźwiaka oraz przykładowo Roberta Gumnego. Cóż, fani „Kolejorza” z pewnością czekają na transfery, ale żeby kupić trzeba będzie także i sprzedać. Najlepiej tego pierwszego, za którego władze ekipy z Poznania oczekują kilku milionów euro.