Lechia ponownie walczy o tytuł największego przegranego sezonu?

dziennikbaltycki.pl

Przed rokiem Lechia Gdańsk wreszcie zaczęła grać na miarę swojego potencjału i oczekiwań kibiców, czego efektem był jeden z najlepszych sezonów gdańszczan. Oczywiście nie chodzi jedynie o czwarte miejsce na koniec sezonu, bo to „Biało-zieloni” zajmowali chociażby w sezonie 2013/2014, ale o liczbę zwycięstw i porażek. Tak naprawdę Lechii zabrakło jednej bramki do mistrzostwa Polski, bowiem wygrana w ostatniej kolejce przy Łazienkowskiej przy tym układzie tabeli gwarantowałaby tytuł drużynie Piotra Nowaka. Bezbramkowy remis z Legią wyrzucił Lechię na czwarte miejsce, które nie pozwalało na start w europejskich pucharach. Jak to wpłynęło na obecny zespół?

Poprzedni sezon był niezwykle szalony, bo walka o tytuł mistrzowski rozgrywała się do ostatnich minut 37. kolejki. Jeszcze przed jej rozpoczęciem obstawiano, kto zajmie czwarte miejsce i zgarnie tytuł frajera roku. Życie, jak wiadomo, nie jest sprawiedliwe i ostatecznie padło na Lechię, która w rundzie finałowej nie straciła ani jednej bramki. Pamiętam, jak po bezbramkowym remisie w Poznaniu trener Nowak mówił, że widać, że w Gdańsku rodzi się coś ciekawego i powstaje dobra drużyna, która gra rozważnie, co może zaowocować w przyszłości. Niewątpliwie szkoleniowiec Lechii miał z tyłu głowy obecny sezon i walkę o tytuł. Lechia była liderem przez dużą część sezonu, w której wygrała aż 20 spotkań, a na PGE Arenie powstała trudna do zdobycia twierdza (tylko dwie porażki). Ostatnie cztery sezony Lechii wyglądały następująco:

– 2016/2017 – 4. miejsce, 20 zwycięstw, 9 remisów, 13 porażek;
– 2015/2016 – 5. miejsce, 14 zwycięstw, 10 remisów, 13 porażek;
– 2014/2015 – 5. miejsce, 13 zwycięstw, 10 remisów, 14 porażek;
– 2013/2014 – 4. miejsce, 13 zwycięstw, 13 remisów, 11 porażek.

Lechia w ostatnich latach to była drużyna, która do końca rundy zasadniczej walczyła o awans do grupy mistrzowskiej, a następnie dzięki niezłej grze finiszowała w pierwszej piątce tabeli. Tak naprawdę oprócz Legii nie było zespołu, który na przestrzeni czterech sezonów plasuje się przynajmniej na 5. miejscu. Trzeba przyznać, że gdańszczanie mają pecha, bowiem co roku brakuje do pucharów bardzo niewiele. Wydaje się, że Lechia ma wszystko. Kibice są, stadion – wymieniany w gronie najpiękniejszych w Europie, miasto samo w sobie również należy do przyjemnych. Jeśli do klubu przychodzi zawodnik z południa Europy, to w sezonie letnim może wybrać plażę, która najbardziej przypomni mu rodzinne strony. A mimo wszystko zawsze czegoś brakuje. Nawet jeśli Lechia tak jak w minionym sezonie rozgrywa rewelacyjną kampanię, to na przeszkodzie staje rywal zza między, który zdobywa Puchar Polski i zabiera miejsce w europejskich pucharach.

Obecnie Lechia po pięciu kolejkach zajmuje 10. miejsce z pięcioma punktami na koncie. Przed rokiem na tym samym etapie „Biało-zieloni” mieli dwukrotnie większy dorobek. Czy trener Nowak może obawiać się o swoją posadę, a drużynę czeka wielka przebudowa? Prezes Adam Mandziara publicznie powiedział, że ma zaufanie do Piotra Nowaka i zmieni trenera, jeśli zadzwoni prezes Zbigniew Boniek z ofertą posady selekcjonera, w innym wypadku nie. – Takich śmiałych wniosków jeszcze bym nie wyciągał. W Lechii zaszły duże zmiany, szczególnie jeśli chodzi o defensywę. Był taki mecz, w którym jedynym piłkarzem z czwórki obrońców poprzedniego sezonu był Wawrzyniak. Odejście Malocy i Janickiego też ma duże odzwierciedlenie i wpływ na obecną sytuację, natomiast mecz z Pogonią pokazał, że Lechia może się odbić i wyjść z tego impasu. Ten remis może okazać się dla Lechii punktem zwrotnym – uspokaja Bogusław Kaczmarek.

Trudno jest się nie zgodzić z byłym trenerem Lechii. Nie można winić tylko i wyłącznie trenera za obecne wyniki, bo przyszło mu pracować z przebudowaną drużyną, która znacząco różni się od kadry z poprzedniego sezonu.

Oto lista piłkarzy, którzy odeszli oraz ich poprzedni sezon w liczbach. Wzięliśmy pod uwagę również kontuzjowanego Lukasa Haraslina.

– Ariel Borysiuk (QPR – koniec wypożyczenia): 26 lat, 14 meczów, 1 gol, 1 203 minuty na boisku;
– Mario Maloca (Greuther Furth): 28 lat, 32 mecze, gol i asysta, 2 901 minut na boisku;
– Rafał Janicki (Lech Poznań – wypożyczenie na 2 lata): 30 meczów, gol, 2 541 minut na boisku;
– Lukas Haraslin (kontuzja): 21 lat, 27 meczów, 3 gole i 4 asysty, 1 318 minut na boisku;
– Simeon Sławchew (Sporting Lizbona – koniec wypożyczenia): 23 mecze, 3 asysty, 1 532 minut na boisku.

Jakby nie patrzeć, byli to zawodnicy, którzy mieli znaczący wpływ na dobrą grę Lechii w poprzednim sezonie. W momencie gdy, jak słusznie zauważył trener Nowak, drużyna zaczęła odpowiednio funkcjonować, odchodzą z niej główni reżyserzy gry. Lada moment – to znaczy pewnie szybciej niż później – grę w Lechii zakończą Mila (35 lat) z Krasiciem (32 lata). Serb już w poprzednim sezonie dawał sygnały, że wiek trudno oszukać i tym samym nie jest gotowy na grę na pełnych obrotach przez 90 minut. Odpowiedzialni za grę ofensywną bracia Paixao skończą w przyszłym roku 33 lata, a ich następców ciągle w Gdańsku na próżno szukać. Wawrzyniak (34 lata) również nie jest melodią przyszłości, ale akurat jego doświadczenie jest niezbędne dla młodszych zawodników.

Lechia zgodnie z filozofią obecnego zarządu w miarę możliwości stara się kontraktować polskich piłkarzy. Tego lata jest podobnie. Warto zwrócić uwagę na Joao Oliveirę. 21-latek nigdy nie wyjechał grać poza Szwajcarię. Ostatnio występował w FC Luzern, dlatego jak sam mówi, gra w Lechii jest jego kolejnym krokiem w karierze, który ma pomóc wejść na jeszcze wyższy poziom. Oliveira łącznie w młodzieżowych kadrach Szwajcarii rozegrał 31 spotkań. Jeśli okaże się równie skuteczny dla Lechii jak jego rodak (Oliveira ma obywatelstwo portugalskie i szwajcarskie), to z pewnością jest to ciekawy ruch Lechii. Nawet jeśli po końcu wypożyczenia nie udałoby się zatrzymać napastnika w Gdańsku.

Tak prezentują się nowi zawodnicy Lechii w liczbach z poprzedniego sezonu:

– Patryk Lipski (ostatnio Ruch Chorzów); 23 lata, 30 meczów, 5 goli, 7 asyst, 2 294 minut na boisku;
– Błażej Augustyn (Ascoli – Serie B); 29 lat, 31 meczów, 1 asysta, 2 738 minut na boisku;
– Mateusz Matras (Pogoń Szczecin); 26 lat, 38 meczów, 5 goli, 4 asysty, 3 268 minut na boisku;
– Michał Nalepa (Ferencvaros Budapeszt); 24 lata, 30 meczów, 2 gole, 2 433 minuty na boisku;
– Joao Oliveira (FC Luzern – wypożyczenie); 21 lat, 21 meczów, 8 goli, 4 asysty, 982 minuty na boisku.

Zagadką może być obecna forma Patryka Lipskiego. Przed przyjściem do Lechii długo szukał nowego klubu, a ostatnie spotkanie dla Ruchu Chorzów rozegrał 5 maja. Później Marcin Dorna dał szansę gry pomocnikowi na Euro U-21, ale podobnie jak Bartosz Kapustka więcej już nie zagrał, co mogło wówczas oznaczać braki związane z rytmem meczowym. Złośliwi mówią o problemach finansowych Lechii i zaległościach wobec piłkarzy, czyli: „nie ma siana, nie ma grania”. Nic jednak nie poprawia bardziej nastrojów w drużynie jak wyniki sportowe. Pierwsza szansa na wyjście z impasu już dzisiaj. Lechia podejmuje u siebie Sandecję Nowy Sącz.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy