Legła i poległa. Beka z Ekstraklasy #2

Za nami kolejne mecze Ekstraklasy. Nie zabrało emocji no i oczywiście niespodzianek. Największą sensację zagwarantowali zawodnicy Arki Gdynia, którzy wygrali pierwsze spotkanie od… końcówki listopada!

Zacznijmy jednak standardowo, od spotkań grupy mistrzowskiej. Już we wtorek o godzinie 18, Piast podejmował na swoim obiekcie Zagłębie Lubin. Tutaj bez żadnych uszczypliwości, trzeba skierować spore ukłony do podopiecznych Waldermara Fornalika. Zespół z Gliwic mimo gry w osłabieniu praktycznie przez cały mecz (Jorge Felix otrzymał czerwony kartonik w 19. minucie), zdołał zdobyć cenne trzy oczka.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Tym samym, Piast zanotował trzecie zwycięstwo z rzędu w Ekstraklasie, zachowując przy tym czyste konto. Klub zajmuje trzecie miejsce w tabeli z przewagą aż ośmiu punktów nad czwartą Jagiellonią. Nie brzmi „Ekstraklasowo”, a jednak!

Dla równowagi, dość niespodziewanie Cracovia przegrała pierwszy mecz w lidze na własnym stadionie od początku października. Drużyną, która wywiozła trzy punkty z Krakowa jest Jagiellonia. Trzeba przyznać, że ekipa z Białegostoku po serii kilku słabych spotkań, zaczyna szaleć w naszej pięknej lidze.

Strzelanina w Szczecinie

Wtorkowe rywalizacje przy środowych starciach to prawdziwy pikuś. Prawdziwe meczycho zobaczyliśmy na stadionie Pogoni Szczecin. Naprawdę, obrońcy Ekstraklasy mają prawdziwy kaliber, w sytuacji, gdy ktoś oskarży polską ligę na brak emocji.

Nieprzeciętny comeback wykonali zawodnicy Lechii Gdańsk. Kiedy wydawało się, że Lechiści ponownie będą musieli uznać wyższość rywali, rozkładając wręcz powoli Legii dywan do mistrzostwa, podopieczni Stokowca pokazali prawdziwy charakter, odwracając losy spotkania w ostatnich minutach meczu. Potwierdziła się zatem teza, że kluby w Ekstraklasie zdecydowanie lepiej czują się w momencie, gdy atakują fotel lidera, aniżeli bronią tego miejsca.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

W szczególności, że swój mecz oczywiście przegrała Legia Warszawa. Legioniści wybrali się do Poznania, by rozegrać mecz z Lechem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że spotkanie z kategorii tych trudnych. No niekoniecznie. Lech przed rywalizacją z Legią miał na swoim koncie trzy rywalizacje z rzędu bez zwycięstwa. Sumując siedem ostatnich spotkań, Kolejorz wygrał zaledwie jedno starcie.

Patrzy człowiek na dyspozycję obu drużyn, ostatnie mecze i miejsce w tabeli. No kurcze, ta Legia powinna chociaż w obecnej sytuacji wywieźć jeden punkt. Nic z tych rzeczy. Po golu Filipa Marchwińskiego (rocznik 2002), Lech mógł cieszyć się z cennego zwycięstwa 1-0. Niestety dla samego chłopaka, jego gol został nieco przyćmiony przez idiotyczne zachowanie jednego z kibiców Legii.

Ów sympatyk warszawskiego klubu wpadł na bardzo nieroztropny pomysł, by umieścić w mediach społecznościowych zdjęcie w koszulce Legionistów, będąc w sektorze Lecha. Na efekty takiej postawy długo nie musieliśmy czekać. Szybko zlokalizowano kibica, odebrano mu koszulkę oraz ujawniono adres zamieszkania. Nauczka na całe życie.

Panie i Panowie, Arka wstaje!

Kto by się spodziewał, że tytuł największej sensacji 32. kolejki powędruje do Arki Gdynia. Klub z północy Polski postanowił zaskoczyć nie tylko swoich kibiców, ale sympatyków całej Ekstraklasy. Po wielu miesiącach wstydliwych występów, Arka w końcu wygrała mecz w lidze. Widok niecodzienny, gdyż wcześniej taka sytuacja miała miejsce 26 listopada 2018 roku. Dla samego zespołu trzy punkty w starciu z Miedzią Legnica mogą okazać się bardzo istotne w kontekście utrzymania w Ekstraklasie.

W szczególności, że ponownie zawiedli zawodnicy Śląska Wrocław. Klub z Dolnego Śląska nie poradził sobie na własnym obiekcie z Górnikiem Zabrze, przegrywając 1-2. Czwarta porażka z rzędu zepchnęła Śląsk na przedostatnie miejsce w grupie spadkowej. Perspektywy dla klubu nie są najlepsze.

Zupełnie inne nastroje panują w Płocku. Wisła pod wodzą Ojrzyńskiego wygrywa kolejny mecz. Jest to czwarte zwycięstwo z rzędu. Oddala się tym samym widmo spadku. Wyższość zespołu musieli uznać zawodnicy Korony Kielce.

Całą zabawę kończymy w jedynym, niepowtarzalnym Sosnowcu. Pierwsza połowa meczu Zagłębie-Wisła zapowiadała kolejny mecz z kategorii tych, które ciężko wytłumaczyć. Biała Gwiazda wygrywała bowiem po bramce Drzazgi. Piłkarze z Sosnowca w porę się jednak ogarnęli, odwracając losy spotkania. Trzy punkty przywracają wiarę kibiców na utrzymanie.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że w składzie Wisły na mecz wybiegł… piętnastoletni Daniel Hoyo-Kowalski. Młody zawodnik jest defensorem krakowskiego klubu. Taką postawę Wisły trzeba pochwalić.

Na sam koniec przygody z 32. kolejką, pozostawiamy Wam piękny fragment z meczu Zagłębie-Wisła.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy