Jesteś smutny? Rzuciła cię dziewczyna? Straciłeś połowę wypłaty na ostatniej imprezie? Masz depresję, ponieważ nikt cię nie lubi w szkole/pracy? A jesteś przy okazji zakochany w piłce nożnej? Jeżeli tak, to mam dla ciebie rozwiązanie, które od razu wywoła „banana” na twojej twarzy i przez resztę dnia, a nawet tygodnia będziesz zarażał pozytywnym myśleniem. Sposób ten jest darmowy i ogólnodostępny. Jedynie czego potrzebujesz to komputera, tabletu bądź komórki oraz podłączenia do internetu. Następnie pozostaje tylko wstukać odpowiedni adres pierwszej lepszej strony informacyjnej i odszukać dział „sport”. W nim znajdziesz tony plotek o zawodnikach, trenerach i prezesach. Niektóre z nich są na tyle durne, że nawet najbardziej ponury człowiek będzie śmiał się wniebogłosy.
Plotki są w świecie dziennikarstwa rzeczą powszechną i najczęściej towarzyszą celebrytom. Pechowo dla sportu również i samych sportowców dotyczy „problem” (nie wiem jak to inaczej nazwać) nieprzemyślanych, bezsensownych i wręcz idiotycznych notek na ich temat.
Najlepiej sprzedają się plotki piłkarskie, które mówią głównie o transferach, ale coraz częściej i śmielej tabloidy wchodzą z butami w prywatne życie piłkarzy. Z drugiej strony nie tylko żurnaliści zachowują się w ten sposób. Zazwyczaj to zwykli ludzie psują opinię i robią niepotrzebną nagonkę na daną osobę. Przykład. Przychodzisz w piątkowy wieczór do jednego z londyńskich klubów. Tańczysz sobie, gdy w pewnej chwili widzisz Aarona Ramseya. Piłkarz Arsenalu Londyn za pozwoleniem Arsena Wengera bawi się tak samo jak ty. Nie unika alkoholu, ale również nie przesadza z nim. Ty z samej ciekawości oraz chęci pochwalenia się kumplom robisz mu zdjęcie. Rano na kacu oglądasz je i widzisz, że uchwyciłeś Ramseya, gdy ten sięgał po swoje piwo. Nagle do głowy wpada ci pomysł, by wysłać to zdjęcie do jakieś redakcji. Robisz tak, potem dziennikarze wszystko udostępniają, oczywiście pisząc przy tym jakąś bajkę, inne serwisy podłapują gorący temat i nagle cały świat wie, że Ramsey wymyka się nocami, aby chlać i tańczyć z prostytutkami.
Pokazałem, że plotka jest czymś złym i nie powinna w ogóle istnieć, lecz nie jestem po to, żeby umoralniać ludzi. Chcę tylko nawiązać do głupoty jaką posiadają ci, którzy takie coś piszą i ci, którzy takie coś pozwalają pisać.
Próbuję unikać czytania ich, ale czasami wystarczy jedno kliknięcie za dużo i przez przypadek wpycham do swojego mózgu puste oraz fałszywe informacje. Jedyna korzyść z tego wszystkiego jest taka, że się pośmieję. Aczkolwiek nie wszyscy widzą w tym żart oraz totalne kłamstwo i wierzą w przeróżne pogłoski. Takim osobom mogę poradzić tylko jedno: zacznijcie omijać pewne strony i czytać pewne gazety (z samej kultury osobistej nie wymienię ich nazw, ale bardziej kumaci wiedzą o które chodzi).
W celu wyśmiania plotek, weźmy parę nowych za przykład. Na pierwszy ogień idzie Messi, jego tata oraz Barcelona. Ekspresowym tempem rozpowszechniła się wiadomość, która głosiła wszem i wobec, że tata Argentyńczyka odrzucił propozycję nowego kontraktu, ponieważ chce większych zarobków dla syna. Być może jest to prawda, ale czemu wszyscy robią z tego takie wielkie halo?
No i co, że tatuś odrzucił propozycję? Przecież na tym polegają negocjacje! Jedna ze stron proponuje, druga odrzuca i informuje o swoich priorytetach, potem pierwsza strona wykłada korzystniejszą ofertę, druga strona się nagina i wreszcie zawiera się porozumienie, albo i nie. Tak samo jest w przypadku Messiego. Nie widzę żadnego sensu w tym, by informować o najmniejszej zmianie podczas tych ustaleń dot. nowej umowy. Głównie z tego powodu, iż na razie nikt nie wyłoży 200 milionów euro na transfer oraz ponadto Leo jest przywiązany nie tylko portfelem, lecz również sercem do Barcy.
Normalnie zignorowałbym ten news, ale nie mogłem przejść obok niego obojętnie, bowiem nawet poważne serwisy sportowe zaczęły rozpisywać się na ten temat. Przy widmie nie przedłużenia kontraktu, pojawiły się odgrzane w mikrofalówce możliwe warianty dla Messiego: PSG, Manchester City, może i sam Real. Czasami aż boli głowa, gdy co poranek widzę te same tytuły: „Messi w PSG? Messi stworzy nowe trio z Ronaldo i Bale’em? Messi i Aguero razem?”
Inna plotka mówi nam o pewnym trenerze. Miałem nieprzyjemność przeczytać następującą informację: „Seedorf może stracić pracę”. Po prostu się uśmiałem. Ani krzty prawdy! No chyba, że szefowie Milanu są idiotami. Jak Holender może stracić pracę, jak niedawno ją dostał oraz przejął klub w kryzysie i jego zadaniem jest właśnie powolne wyciąganie go z dna?
Plotki chętnie trzymają się też Moyesa i Martino. Codziennie dowiaduję się o nowym szkoleniowcu, który ma ich zastąpić. Manchester United i FC Barcelona będą musiały rozbudować szatnie i ławki rezerwowe, aby pomieścić tylu trenerów!
Jednakże najpopularniejsze plotki nawiązują, podobnie jak moja wymyślona (żeby nie było) historyjka o Walijczyku, do imprezowania przez sportowców. Podniecenia na tym punkcie w ogóle nie rozumiem. Bo co dziwnego w tym, że jakiś piłkarz jest w barze. On nie jest człowiekiem? On nie może się napić piwa i zrelaksować się? Nie piszę o skrajnych przypadkach, czyli zawodnik X upija się i rozbija auto. Rozchodzi mi się o zwykłą małą i kulturalną imprezkę. Naprawdę nie wiem co w tym wszystkim jest ciekawego, by trafiło na pierwsze strony sportowych gazet. A nawet jeśli lekko przesadzi? Przecież wielu osobom zdarza się wypić za dużo.
Dopuszczam jeszcze pojedyncze domniemania o jakimś transferze itp., ale przegięciem jest pisanie co godzinę o tym samym. Dlatego mam nadzieję, że kiedyś plotki pod każdą postacią zostaną przynajmniej w większości zneutralizowane. Chociaż w rzeczywistością są małe szanse na powodzenie moich marzeń, ponieważ to my – czytelnicy – sami nakręcamy całą machinę i z śliną cieknącą z ust czytamy kolejne głupie informacje.
/Szymon Kastelik/