Leszek Ojrzyński: Każdy wiedział, że jak przegramy drugi raz w ciągu tygodnia, to będzie to klapa na całego

 

fot.arkowcy.pl

Dla trenera Ojrzyńskiego pobyt w Arce był niewątpliwie najlepszym okresem w jego trenerskiej karierze. Puchar Polski, Finał Pucharu Polski, Superpuchar Polski, emocjonujący dwumecz w Lidze Europy z FC Midtjylland. To wszystko pozostanie w pamięci kibiców i piłkarzy na zawsze, a i do gabloty trafiły dwa trofea. Jednak nie zawsze było kolorowo. Zdarzyły się bowiem cztery spotkania, które szkoleniowiec z pewnością chciałby wymazać z pamięci. To cztery porażki w derbach Trójmiasta z Lechią. Bolały zwłaszcza trzy porażki w poprzednim sezonie. Rozmawialiśmy z trenerem o przyczynach porażek, oraz o zbliżających się derbach.

*******

Jako trener przeżył pan 4 mecze derbowe pomiędzy Arką i Lechią. Niestety dla pana i Arki wszystkie przegrane. Dlaczego jest to inne spotkanie, różniące się od pozostałych? Na czym polega ich wyjątkowość?

Można powiedzieć, że są to inne spotkania. Zawsze mecze derbowe takie są, każdy z nich ma inną historię. Pierwszy mecz z czterech, które pan wymienił były moim debiutem jako trenera Arki. Tam było ciężko cokolwiek zdziałać, bo przypominam, że jak obejmowałem zespół, to w pięciu meczach Arka straciła aż 20 bramek. Był problem w drużynie, dlatego nastąpiła zmiana trenera. Później był ten mecz u siebie, gdzie praktycznie w ostatniej akcji straciliśmy bramkę. Był to anty futbol w wykonaniu jednej i drugiej drużyny. Później to trzecie spotkanie i lanie w pierwszej połowie. Trzeba było odrabiać z 0:4, ale rzadko się zdarza żeby taka sztuka się udała.

A ostatnie spotkanie, to też przegraliśmy 1:2 przez własne gapiostwo. Dobrze zaczęliśmy, a skończyliśmy słabo. Wiem, że większość spotkań derbowych kończy się wygranymi Lechii jedną bramką i w trzech z czterech przypadków tak właśnie było. Na pewno lechiści mieli swoje problemy w poprzednim sezonie, gdzie przyszło nam się mierzyć aż trzykrotnie. Można było pokusić się o zwycięstwo, bo Lechia miała dołek, ale derby jak wiemy rządzą się swoimi prawami. Lechia rozegrała z nami swoje najlepsze spotkania w sezonie.

Można powiedzieć, że dzięki wygranych z Arką Lechia się utrzymała.

Może nie bezpośrednio, ale z nami zdobyli 9 punktów, co jest dużym bagażem. Gdyby tego zabrakło, to mieli by problem z grą w Ekstraklasie teraz. Tam jednak byli dobrzy zawodnicy, zresztą nadal są. Był Peszko, Wolski, Wawrzyniak, Wojtkowiak. Oczywiście część z nich już nie gra, albo jest przesunięta do rezerw jak Wojtkowiak, ale to są byli i obecni reprezentanci Polski. Do tego grał jeszcze Krasić, którego teraz rzadko widzimy. Jeśli oni zagrają na 110%, to trudno jest ich pokonać. Zresztą z tym składem dwa sezony temu grali o mistrza kraju, ale różne zawirowania w klubie sprawiły, że zespół uwikłał się w walkę w dolnych rejonach tabeli. Tam jest całkiem inna gra, inna presja. Nie gra się tak przyjemnie jak będąc w czołówce, trudniej o polot w grze.

Walcząc w grupie spadkowej czasem noga zadrży, ale egzaminy, czyli te mecze derbowe zdali na piątkę. Kibice od nich oczekiwali zwycięstwa z Arką i wygrali, co nas strasznie bolało. Wiemy jakie towarzyszyły tym meczom emocje. Tak jak wspomniałem krótko, każde z tych spotkań miało swoją historię. Niewątpliwie można było więcej w nich ugrać, ale to już jest historia. Teraz Arka jest na dobrej drodze żeby ten niekorzystny bilans przełamać, bo gra ostatnio wygląda nieźle. Jakość Arki się poprawiła, bo nowi zawodnicy są w stanie decydować o obliczu meczu.

Czy porażki w meczach derbowych, to coś czego żałuje pan najbardziej w przygodzie z Arką?

Wie pan, generalnie ja w życiu mało czego żałuję.

Oczywiście, często pan podkreślał, że przyjmuje w życiu to co jest.

Przyjmuję to co jest, wyciągam wnioski. Być może będzie mi dane w przyszłości grać przeciwko Lechii jako trener Arki czy innej drużyny. Nie zawsze można być zwycięzcą, takie jest życie. Nie zawsze trafia się na pierwsze strony gazet, czasem trzeba przełknąć gorzką pigułkę. Na pewno szkoda, że nie udało mi się tej sztuki dokonać. Czas spędzony w Arce był fantastyczny dla nas, zdobywaliśmy trofea. Gdybyśmy do tego dorzucili zwycięstwo w derbach, to z pewnością były jeszcze większy szacunek do tej drużyny, a tak to derby odbijały się nam czkawką. Nie zawsze było tak jak tego chcieliśmy, ale trzeba z tym żyć. A żałować? Nie ma czego, to jest życie, to jest sport i porażki są wkalkulowane. W tamtym momencie, to my byliśmy słabszą drużyną, która się nie popisała i tyle.

W takim razie jak wyglądały przygotowania do meczów derbowych? Załóżmy, że staje pan do piątych derbów, czy wiele by pan zmienił w przygotowaniach?

Nie lubie gdybania, bo teraz też Arka wygląda trochę inaczej. Nie mówię, że zupełnie inaczej, bo mimo sporych zmian, w ostatnim domowym meczu z Zagłębiem zagrało 9 zawodników z Arki, którą prowadziłem. A razem 10, bo w drugiej połowie wszedł Dawid Sołdecki. Więcej zmian można się doszukać w Lechii gdybyśmy mieli porównać składy z ostatnich albo przedostatnich derbów. Nie chciałbym gdybać jakby te przygotowania wyglądały. Trzeba być z drużyną, trzeba wiedzieć w jakiej formie jest jeden czy drugi zawodnik. Do tego dochodzi analiza gry przeciwnika, czyli Lechii. Tak jak wspomniałem w Arce w wysokiej formie jest Janota, Zarandia, gdy tylko jest zdrowy, to przesądza o losach spotkania. Mogliśmy to zauważyć w meczu z Lechem i Zagłębiem. Z tymi zawodnikami można pokusić się dobry wynik.

Uważa pan, że specjalna motywacja zespołu przed meczem derbowym, to coś dobrego, czy jednak może lepiej jest podejść jak do każdego innego? Chociaż pewnie trudno o takie podejście.

Trudno o takie podejście, bo cały czas kibice cię poklepują, czekają, liczą. Tak jak wspominam te mecze rozegrane w przeciągu tygodnia, to w tym pierwszym zespół był przemotywowany. Problem był widoczny, bo graliśmy jak zaczarowani. To co wyrabialiśmy przez pierwsze 45 minut, to czegoś takiego wcześniej nie przeżyłem, zwłaszcza w meczu derbowym. Dobrze, że to się nie skończyło większą kompromitacją, bo powalczyliśmy w drugiej połowie, choć niewiele to zmienia. W kolejnym meczu też mogliśmy podejść spokojnie, ale nie było nam dane.

W pierwszym meczu wyraźnie przegraliśmy, spadła na nas spora krytyka. Automatycznie znowu drużyna była pod wielką presją żeby się zrewanżować. Każdy wiedział, że jak przegramy drugi raz w ciągu tygodnia, to będzie to klapa na całego. Ciężko było się od tego odizolować żeby ochłonąć. Cały czas się słyszało o blamażu w Gdańsku i trzeba było stanąć na wysokości zadania. Niestety znowu się zagapiliśmy i pewnych rzeczy nie wykonaliśmy według założeń. Przegraliśmy, Lechia to wykorzystała.

Mimo tego, że pański zespół miał w tym spotkaniu swoje okazje.

No tak mieliśmy, Lechia również. Można było z tego meczu więcej ugrać, ale niestety daliśmy się skontrować. Trzeba powiedzieć, że Lechia umiejętnie zagrała, bo wiemy jak Luka został poturbowany w kilku kontrowersyjnych sytuacjach. Zresztą w pierwszych moich derbach w Gdyni nam należał się rzut karny. Szkoda, że VAR nie funkcjonował odpowiednio.

Mówi pan o faulu Błażeja Augustyna na Patryku Kunie?

Tak, mecz mógłby się ułożyć inaczej. Teraz możemy gdybać, albo żałować. Z tym się trzeba pogodzić, choć wiemy, że można było lepiej zagrać, zresztą jak w prawie każdej konfrontacji.

W takim razie czy będzie trener oglądał to spotkanie na stadionie albo w telewizji?

Nie, na stadionie nie, ale myślę, że w telewizji będę. Teraz, że tak powiem żyję spotkaniami syna.

Chodzi o mecze w młodzieżówce?

Tak w młodzieżówce, a później również jak wróci do Legii. Jak on gra, to jest to dla mnie najważniejsze i zawsze obserwuję. Myślę, że powinienem spokojnie zdążyć na derby.

Patrząc na historię derbów Trójmiasta, to zazwyczaj jeden zespół był w lepszej dyspozycji od drugiego. Obydwie drużyny przystępowały do tych spotkań w odmiennych nastrojach. Arka, albo Lechia znajdowały się w gorszej bądź lepszej formie. Teraz wydaje się, że jedni i drudzy są w dobrej dyspozycji. Czy może być to zapowiedź dobrego widowiska i poziomu meczu, czy znowu będzie to jedynie mecz walki?

Myślę, że raczej będzie to dobre widowisko. Tak jak wspomniałem chociażby o Arce, jeśli Luka Zarandia będzie grał, to wiadomo, że lubi i potrafi grać w piłkę. Do tego Michał Janota, czyli zawodnicy dobrzy technicznie, wyróżniający się nie tylko na tle Arki, ale całej ligi. Oni gwarantują pewną jakość piłkarską, do tego pozostali zawodnicy, którzy nabrali pewności po dobrych wynikach. Arka odżyła, bo Lechia od początku sezonu dobrze funkcjonowała i punktowała. Jedna i druga drużyna jest w górnej ósemce, bez ciśnienia, dlatego można się spodziewać dobrego widowiska. Zobaczymy jak to poukładają trenerzy, ale pewnie będą chcieli stworzyć dobre spotkanie. W Lechii również dobrych zawodników nie brakuje, zresztą tabela też nie kłamie. Oby pogoda również dopisała, żeby się obyło bez wichur, bo to też jest istotne. Teraz pozostaje czekać.

Rozmawiał Jakub Treć

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy