Robert Lewandowski nie gryzie się w język. Po wypowiedziach dotyczących polskich piłkarzy powoływanych na młodzieżowe mistrzostwa Europy, napastnik Bayernu postanowił zabrać głos w sprawach związanych ze swoim klubem. Nie były to okrągłe zdania, lecz mocne tezy, które nie bardzo spodobały się szefostwu mistrzów Niemiec.
Kapitan reprezentacji Polski w ostatnich dniach udzielił wywiadu w „Der Spiegel”. Lewandowski odniósł się do kwestii azjatyckich wyjazdów klubu w trakcie przedsezonowych przygotowań oraz motywacji w tym okresie. Oto kilka wypowiedzi „Lewego”, które pokazują, że okres przygotowawczy z jego perspektywy nie był tym, czego potrzebował.
– To odnosiło się przede wszystkim do meczów w czasie naszego tournee po Azji. Możliwe, że ta krytyka była nawet uzasadniona. Muszę przyznać, że tego lata motywacja przychodziła mi naprawdę z wielkim trudem.
– Od lat gram właściwie co trzy dni, bez wielkich przerw. To ogromne obciążenie, przede wszystkim dla głowy. Dlatego dobrze przepracowany okres przygotowawczy jest dla mnie bardzo istotny. Tam kładę fundamenty pod moją dobrą grę w sezonie. Pracuję nad moim ciałem, by funkcjonowało w trakcie sezonu także wtedy, gdy głowa jest zmęczona.
– A jestem w stosunku do nich sceptyczny. Nie tylko dlatego, że obciążenie w okresie przygotowawczym jest wtedy zbyt wielkie, ale też dlatego, że według mnie korzyści marketingowe z takich wyjazdów nie są wcale takie duże. Głównie ze względu na język.
Lewandowski został także zapytany o słowa Uliego Hoenessa, który stwierdził, że Bayern nie będzie brał udziału w transferowym szaleństwie. Piłkarz odpowiedział, że jeżeli chce się osiągnąć sukces, należy wydać pieniądze. W tym wypadku można zauważyć, że Bayern rzeczywiście nie przepłaca za graczy, a najwyższa jak do tej pory kwota przeznaczona na piłkarza to 41,5 miliona euro (Tolisso w tym okienku transferowym).
Wywiad napastnika Bayernu nie przeszedł bez echa. Do całej sprawy odniósł się Karl-Heinz Rummenigge – prezes rady nadzorczej klubu z Monachium. Były piłkarz, a obecnie jedna z najważniejszych postaci w niemieckim futbolu na łamach „Bilda” odpowiedział na „zarzuty” Lewandowskiego. Kilka fragmentów wywiadu, które pokazują, że słowa napastnika Bayernu nie zostały odebrane z entuzjazmem.
– Robert prawdopodobnie dał się omamić transferami PSG. Tymczasem jest zatrudniony przez nas i zarabia bardzo dobre pieniądze. Żałuję, że udzielił takich wypowiedzi. Już w rundzie wiosennej, po meczu z Freiburgiem, wystosował chybione zarzuty pod adresem swoich kolegów, jakoby go nie wystarczająco wspierali.
– Niech się Robert o to nie martwi. Także i w tym sezonie mamy bardzo silną kadrę. Kierujemy się od dawna poważną i co najważniejsze skuteczną filozofią. Bądź co bądź w ciągu ostatnich 5 lat sięgnęliśmy po każde trofeum, czy to w Niemczech czy w Europie. Poczekajmy, czy ten Paryż rzeczywiście wygra LM. No bo teraz przecież powinni to zrobić.
– A jeśli Lewandowski uskarża się na wyprawę do Azji, to powinien wiedzieć, że jego rzekomo wymarzony Real Madryt latem przez 24 dni podróżował w upale. Czyli dwa razy tyle, co my.
Po takich słowach rozpoczęła się na nowo dyskusja dotycząca rzekomego transferu Roberta Lewandowskiego. W tym momencie wydaje się to niemożliwe do zrobienia. Po pierwsze – Lewandowski ma kontrakt do 2021 roku bez żadnej klauzuli odstępnego. Po drugie – Bayern, sprzedając „Lewego”, nie ma żadnej gwarancji kupna równie dobrego piłkarza w „rozsądnej”, jak na standardy mistrza Niemiec, cenie. Cała sytuacja nie powinna mieć żadnego skutku pod względem sportowym – Lewandowski dalej jest jednym z najważniejszych graczy Bayernu i obecnie jego pozycja w zespole jest niepodważalna.