Odliczamy już godziny dzielące nas od pojedynku Bayernu z Realem Madryt. Robert Lewandowski robi to wyjątkowo nerwowo, bo wciąż nie wiadomo, czy pojawi się na murawie Allianz Areny. Kontuzja barku, którą odniósł w derbowym starciu z Borussią, może okazać się groźniejsza, niż można było przypuszczać. Zinedine Zidane przy ustalaniu składu także będzie musiał radzić sobie z absencją kilku piłkarzy.
Everything is fine! I will be ready? @FCBayern @bundesliga_de
— Robert Lewandowski (@lewy_official) April 6, 2017
Lewandowski świetny występ przeciwko starym kolegom przypłacił urazem barku, który początkowo wydawał się niegroźny. Sprawę bagatelizował sam zainteresowany, twierdząc, że to tylko stłuczenie, zwykły siniak i na środowy mecz na pewno będzie gotowy. Uspokajał fanów także za pośrednictwem Twittera, a na konferencji prasowej wtórował mu Carlo Ancelotti. Gdy kibice Bayernu zdążyli odetchnąć, okazało się, że sprawa wcale nie jest taka prosta i polski napastnik nie uczestniczył we wczorajszym treningu. Śledzenie sprawy „Lewego” zapewniało wrażenia podobne do przejażdżki rollercoasterem. Najpierw informowano, że Lewandowski bierze udział w ostatnim treningu wraz z pozostałymi zawodnikami. Chwilę później było już wiadomo, że Polak po 20 minutach opuścił boisko i udał się do szatni.
– Widziałem, że Robert po treningu miał nawet problem z rozdawaniem autografów. Potem napisał do mnie SMS: „słabo”. Wiem, że ma najlepszą opiekę medyczną, ale to też nie jest zawodnik, który się nad sobą użala bez powodu. Występ Roberta z Realem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów jest zagrożony. Lekarze będą robili wszystko, żeby Robert zagrał w tym meczu. Z doświadczenia jednak wiem, że kontuzja barku to bardzo poważna sprawa – powiedział Cezary Kucharski portalowi Sportowe Fakty.
Carlo Ancelotti, który uwielbia naszego snajpera, ma twardy orzech do zgryzienia. Na konferencji prasowej, porównując swojego zawodnika do Cristiano Ronaldo, stwierdził, że poza pozycją na boisku nie ma żadnej różnicy. Zastąpienie Polaka będzie praktycznie niemożliwe. Lewandowski nie ma swojego naturalnego zmiennika i jego ewentualny brak wymusza na szkoleniowcu szukanie innych rozwiązań. Prawdopodobnie konieczna będzie zmiana pozycji Thomasa Müllera. Niemiec, który również wraca do pełnej sprawności po kontuzji, może zagrać jako środkowy napastnik. Z pewnością będzie to coś nowego dla pozostałych zawodników „Die Roten”. Kapitan reprezentacji Polski daje zespołowi inne cechy niż Müller, który rozgrywa wyraźnie słabszy sezon od poprzednich. Ancelotti na przedmeczowej konferencji zapewniał, że jeśli tylko Lewandowski nie będzie odczuwał bólu, to zagra od początku. Mówi się też, że lekarze mogą zdecydować o zastosowaniu specjalnych „blokad”, ale wiąże się to z ryzykiem pogłębienia urazu.
Na szczęście dla Włocha, poza wymienionym wyżej Müllerem, do treningów wrócili David Alaba, Javi Martinez i Manuel Neuer. Jedynym nieobecnym jest Mats Hummels. Najprawdopodobniej zastąpi go Martinez. Rok temu, w ćwierćfinale, Guardiola także musiał radzić sobie z absencjami środkowych obrońców. Postawił wówczas na eksperymentalny duet Alaba–Kimmich. Skończyło się na 2:2. Z problemami zmaga się też Zinedine Zidane. Jutro na pewno nie zagrają Pepe i Varane, więc za zabezpieczenie bramki odpowiedzialni będą Ramos i Nacho. Dla nich absencja „Lewego” byłaby świetną wiadomością i przynajmniej pozornie bardzo ułatwiłaby środowy wieczór. Wygląda jednak na to, że na wyjaśnienie sprawy napastnika Bayernu przyjdzie nam poczekać do wieczora, gdy podane zostaną oficjalne składy. Do tego momentu możemy zastanawiać się, na ile jest to prawda, a na ile zasłona dymna i próba zdekoncentrowania sztabu „Królewskich”.