Lewandowski przechodzi do historii Bundesligi. Wyrównał osiągnięcie sprzed niemal 40 lat

Robert Lewandowski po bramce z Eintrachtem Frankfurt
Robert Lewandowski po bramce z Eintrachtem Frankfurt

O Polaku nie da się już mówić inaczej niż w samych superlatywach. Wielu zawodników się chwali, docenia, wyróżnia, ale tylko nieliczni potrafią utrzymać równy poziom przez dłuższy okres. Robert Lewandowski to od jakiegoś czasu światowa marka, dobro narodowe. Ale nie tylko Polacy są z niego dumni – cała Bundesliga cieszy się, że ma zawodnika na takim poziomie. Zawodnika, którego chyba już śmiało można nazywać najlepszym w lidze.

Po przejściu Roberta do BVB w 2010 roku tylko nieliczni oczekiwali, że osiągnie obecny poziom. Młody, utalentowany chłopak jadący do zachodniej ligi – takich historii mieliśmy w polskiej piłce wiele. Po trudnych początkach i przegrywaniu rywalizacji z Lucasem Barriosem nadeszły lepsze czasy. Z sezonu na sezon statystyki Polaka się poprawiały, a ten nabierał doświadczenia i pewności siebie. Przygodę z Borussią kończył jako król strzelców Bundesligi i pierwszy zawodnik, który zaaplikował czteropak Realowi Madryt.

W Bayernie początkowo musiał nauczyć się stylu Pepa Guardioli, zgrać z nowymi kolegami. To zadanie również nie było dla Roberta wyzwaniem. Z miesiąca na miesiąc potwierdzał swoją wartość i udowadniał, jak kluczową postacią jest dla drużyny. Do osiągnięć strzeleckich Messiego czy Suareza nadal mu daleko, jednak na tle ligowych rywali kroku dotrzymuje mu jedynie Aubameyang. Nowy klub – nowe rekordy, można by podsumować ścieżkę obraną przez Lewandowskiego. I co kolejny, to coraz bardziej imponujący. Wszyscy mamy w pamięci wspaniałe osiągniecie w meczu z Wolfsburgiem i zdobycie pięciu bramek w ciągu dziewięciu minut. Na dodatek jako zmiennik. Dało to mu nawet kilka wpisów do Księgi Rekordów Guinnessa.

Guardiola

Jednak to, co wielu osobom imponuje najbardziej, to nie rekordy wypracowywane w jednym spotkaniu, ale te, na które trzeba pracować latami. Świadczą one o niesamowitej powtarzalności i klasie zawodnika. Właśnie takim osiągnięciem może pochwalić się Robert Lewandowski. Strzelając dwa gole w niedawnym meczu 24. kolejki Bundesligi z Eintrachtem Frankfurt, Polak osiągnął i przekroczył granicę 20 bramek w sezonie najwyższej niemieckiej ligi. Wskoczył dzięki temu na szesnastą pozycję ligowych strzelców wszech czasów, dodatkowo dołączył do bawarskiego „klubu 100”, strzelając setną bramkę w barwach Bayernu. Jest statystyka, która imponuje jeszcze bardziej.

Wspomnianą granicę 20 bramek w sezonie Lewandowski przekroczył już piąty raz. Do tej pory udało się to tylko dwóm zawodnikom – mitycznemu Gerdowi Muellerowi (jedenaście razy, ostatni raz w sezonie 1977/1978) i Klausowi Fischerowi, legendzie Schalke (sześć razy, ostatni raz w sezonie 1978/1979). Z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że jeśli Polak pogra w Niemczech jeszcze przynajmniej kolejne dwa sezony, pobije wyczyn Fischera. Nie trzeba chyba mówić, że obaj panowie grający przed dekadami to Niemcy. Tym samym nasz polski skarb jest pierwszym w historii zawodnikiem spoza Niemiec, któremu udała się taka sztuka. Chapeau bas!

Na ten moment Lewandowski ma na koncie 21 ligowych trafień i tylko o jedno ustępuje gabońskiemu koledze z BVB. Jeśli udało by mu się zdobyć trzecią koronę króla strzelców (poprzednie w latach 2013/2014 i 2015/2016), wyrównałby osiągnięcie Karla-Heinza Rummenigge i Ulfa Kirstena. Więcej – bo aż siedmiokrotnie – to wyróżnienie otrzymał tylko nie kto inny, jak niedościgniony Gerd Mueller.

Muller