Po pierwszym półfinałowym starciu z Realem Madryt Robert Lewandowski otrzymał fatalne noty od niemieckich dzienników. Polak całkowicie przeszedł obok meczu i, co najważniejsze, nie zdołał pomóc bramkowo swojej drużynie w walce z „Królewskimi”. Wobec tego faktu po raz kolejny wytworzyła się narracja, w której to Polak nie za bardzo pomaga Bayernowi Monachium w najważniejszych fazach sezonu i zwykle znika w najważniejszych spotkaniach. Czy jest w tym ziarno prawdy?
Lewandowski trafił do „Bawarczyków” w 2014 roku. Od tego czasu w 191 występach zdobył 149 bramek oraz zaliczył 34 asysty. Taki dorobek pozwolił mu dwukrotnie zdobyć tytuł króla strzelców Bundesligi (sezony 2013/2014 i 2015/2016), a także wraz ze swoim zespołem czterokrotnie wygrać krajowe mistrzostwo. Mimo to na Robercie wciąż ciąży klątwa Ligi Mistrzów, której przez trzy ostatnie sezony nie zdołał wygrać. Czy Robert rzeczywiście może obwiniać siebie za tę sytuację?
Jak widać Robert do tej pory rozegrał siedem „decydujących spotkań” w Lidze Mistrzów. Konkretyzując: pięć w półfinałach oraz jeden w ćwierćfinale (zeszłoroczne pierwsze starcie z „Królewskimi” opuścił z powodu urazu). Od sezonu 2014/2015 były to dwumecze z Barceloną (jedna bramka w dwumeczu), Atletico Madryt (jedna bramka) oraz dwukrotnie Real Madryt, któremu także do tej pory zaaplikował jednego gola w ćwierćfinale zeszłego roku. Wynik jasno pokazuje, że polski napastnik pomaga swoimi trafieniami drużynie w decydujących starciach. Niestety nie przyniosło się to na końcowe rezultaty „Bawarczyków” w Champions League.
Nieco gorzej sytuacja klaruje się w Pucharze Niemiec.
Warto przeanalizować także mecze w Bundeslidze z topowymi rywalami.
Oczywiście trudno uzyskać odpowiedź na pytanie w tytule wyłącznie bazując na suchych statystykach. Jednak dla napastników, to one mają zazwyczaj kluczowe znaczenie w ocenie ich gry. Dobry snajper może przejść całkowicie obok meczu, ale jeżeli chociaż jedną sytuację zamieni na kluczową bramkę, wtedy nikt nie może mieć mu tego za złe. W przypadku Lewandowskiego liczby są jego obrońcą niemal w każdych rozgrywkach oraz we wszystkich fazach.