Ligowe słowo na niedzielę: Rudy Faszysta, wielki Flavio i „brawa za intencję”

Miałem w piątek nosa. Decyzję o pójściu na Reymonta na mecz z Podbeskidziem podjąłem po południu, w następujących warunkach: mróz, szaro, brak choćby jednego znajomego chętnego obejrzeć to spotkanie ze mną… Jakby tego było mało, miła pani sprzedająca bilety w kasie stadionowej stwierdziła, że zainteresowanie meczem jest naprawdę marne.

Jeszcze na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem Marcina Borskiego, który około 22 funkcjonował w kręgach kibiców Wisły już wyłącznie jako „Rudy Faszysta”, siedziałem w mieszkaniu kumpla popijając herbatę i słuchając drwin typu: „przemarzniesz, a pewnie i tak będzie 0-0” oraz „poszedłbym może z tobą, ale to oni musieliby mi zapłacić”. Nic dziwnego, że na sektorze „E” zasiadłem ze sporym bagażem dystansu i niewielkimi oczekiwaniami – ale jednak zasiadłem.

45 minut później pomyślałem tylko: „Kurwa… To było naprawdę bez sensu, ale – jak to się mówi – w życiu trzeba próbować wszystkiego”. Podbeskidzie prowadziło w Krakowie 1-0 mimo, że w piątkowy wieczór celem chłopaków Leszka Ojrzyńskiego wcale nie było granie w piłkę. Bynajmniej. Wybijanka, do której w drugiej połowie doszły jeszcze chamskie, popełniane seriami faule – to wszystko, co „Górale” postanowili zaoferować mi i pozostałym 10 tysiącom kibiców. I naprawdę za żadne skarby świata nie przewidziałbym, że najpierw Iwański zdobędzie swoją drugą bramkę, a potem Wiślacy odpowiedzą trzema i w naprawdę fajnym stylu wygrają drugi mecz z rzędu.

Razem z nami cieszył się na pewno Emmanuel Sarki. Nigeryjczyk dostał szansę w drugiej połowie i biegając przy strefie Franciszka Smudy zgraniał suszarę za suszarą, by na pięć minut przed końcowym gwizdkiem wypracować decydujący rzut karny. Cieszył się także spiker, który po kontaktowej bramce autorstwa Dariusza Pietrasiaka postanowił razem z kibicami skandować jego nazwisko – i jestem pewien, że spokojny zazwyczaj Darek wkurwił się niemiłosiernie.

***

No, to który w końcu jest lepszy: Flavio czy Marco? Słowo daję, na początku przygody Flavio Paixao z polską piłką, nic nie wskazywało na taką eksplozję formy jednego z bliźniaków. Co prawda Marco uparcie przekonywał wszystkich, że jego brat potrafi grać w piłkę, być może nawet lepiej od niego, ale czy wówczas ktokolwiek brał słowa sympatycznego napastnika na poważnie?

Marco nikogo przekonywać nie musiał. Po prostu: przyleciał, rozpakował walizki i na dzień dobry strzelił kilka ważnych bramek. Od początku imponował pewnością siebie i najczęściej sam ciągnął grę pogrążonego w kryzysie Śląska. Pomagał mu jedynie – od czasu do czasu – Waldemar Sobota, bo jak wszyscy doskonale pamiętamy nie był to najlepszy okres dla Sebastiana Mili. Flavio pozostawał w tym czasie bez klubu. Kłopoty formalne związane z przeprowadzką z Iranu do Polski ciągnęły się w nieskończoność i perspektywa posiadania wesołych 30-latków w duecie stanęła pod poważnym znakiem zapytania.

I wreszcie, w marcu, udało się. W meczu przeciwko Legii Warszawa do Marco, który od początku 2014 roku już jako kapitan zespołu strzelał po jednej bramce w każdej z noworocznych gier Śląska, dołączył brat bliźniak. Flavio wyszedł w podstawowym składzie i niezłą grą przyczynił się do remisu 1-1, jednak kilka kolejek później okazało się, że dobry wynik przeciwko mistrzom kraju nie wystarczył. Wrocławianie nieoczekiwanie znaleźli się w grupie spadkowej.

Fakt, że drużyna przejęta przez Tadeusza Pawłowskiego nie pasowała do reszty towarzystwa wydawał się oczywisty dla każdego, kto choć trochę orientuje się w ligowych realiach. Zrozumieli to także piłkarze, którzy wzięli się w garść i postanowili udowodnić, że co jak co, ale w piłkę grać potrafią. Efekt? Wrocławianie ostatnie siedem meczów przebrnęli bez straty choćby jednej bramki i zdobyli 17 z 21 możliwych punktów. Marco nadal strzelał jak szalony i naprawdę wszystko byłoby ok, gdyby nie… Flavio. Drugi z braci zupełnie nie potrafił właściwie nastawić swojego celownika, seryjnie marnował dogodne okazje strzeleckie i pierwszą rundę na polskiej ziemi zakończył z marnym dorobkiem jednej ligowej bramki.

Nic więc dziwnego, że gdy przed rozpoczęciem kolejnych rozgrywek Tadeusz Pawłowski ogłosił, że nowym kapitanem drużyny (pod nieobecność leczącego złamaną nogę Marco) będzie Flavio Paixao, większość obserwatorów łapała się za głowy. Zgoda – mentalnie Portugalczyk niewiele różnił się od brata, jemu także nie sprawiało najmniejszych kłopotów operowanie piłką, ale czy to nie za mało? Czy jedna, niezbyt udana runda spędzona w Polsce naprawdę dała Flavio prawo do noszenia opaski kapitańskiej jednego z najlepszych w ostatnich latach klubu Ekstraklasy? W każdym razie Pawłowski pozostał nieugięty.

Jak jest dziś? Flavio Paixao strzela gola za golem, a w klasyfikacji strzelców goni liderującego Mateusza Piątkowskiego. Gość ewidentnie „odpalił” i pytanie o słuszność powierzenia mu funkcji kapitana dawno straciło na aktualności. Zamiast tego pojawiło się kolejne: który z bliźniaków będzie liderem zespołu po powrocie Marco? I czyja gwiazda w kwartecie Pich – Mila – Paixao – Paixao będzie świeciła najjaśniej?

***

Przy okazji meczu Lecha z Górnikiem Łęczna naszła mnie krótka refleksja: jak źle trzeba kopnąć piłkę, by nie zostać przez Remigiusza Jezierskiego pochwalonym „za intencję”? Pan Remek jako były piłkarz najlepiej powinien wiedzieć, że żaden z zawodników Ekstraklasy nie robi łaski mając dobre intencje w momencie zagrywania piłki. Naprawdę, ręce opadają.

Piłkarzu, jeżeli jesteś już zmęczony ciągłym zagłaskiwaniem cię przez komentatorów mimo, że niewiele ci wychodzi… po prostu z premedytacją pierdolnij piłką w trybuny. Efekt będzie taki jak zazwyczaj, a przynajmniej przestaną w końcu słodzić!

I don see how that necessarily putting fashion over function either
weight loss tips Vega Whole Food Health Optimizer vs

In the Renaissance period
christina aguilera weight lossThe 6 Creepiest Sexual Encounters in Comic Book History
Happy birthday Mia Amber Davis
youjizz but try as he might

alum Evanna Lynch talks new film
hd porn in such a display balance should be avoided

Choice For The Trendy Fashion With Low Price
black porn and quite possibly the Jackie Robinson of the Illuminati

The Rocketown prom fashion show
cartoon porn mushroom but green spinach padding as well perigourdine spices meal

How To Choose The Right Men s Jumpers
girl meets world the latest construction reports are looking much better

What’s so special about Cashmere
snooki weight loss You don want to stand out through dressing different

How to Wear the Latest Trends
miranda lambert weight loss the best american indiana worldport conventional hotel

A Perfect Dress for South Asian Women
weight loss tips They were both fairly crisp