W idealnym świecie, w którym każdy byłby tak samo ważny, kadry zespołów miałyby po 14 zawodników, a trzech zawsze zmieniałoby się w przerwie. Nie uwzględniamy tu oczywiście kontuzji, więc jest to tak samo nierealne, jak podany przykład. Rzeczywistość jest brutalna i często obserwujemy losy zawodników, których jest nam po prostu szkoda.
Kluby mają zawsze ponad 20 zawodników i wielu z nich musi godzić się z ławką, a nawet trybunami. Co innego, kiedy ktoś wyraźnie odstaje i zdaje sobie z tego sprawę, a co innego, kiedy ktoś wie, że zasługuje na grę, a mimo to przegrywa rywalizację. Często spotykamy się z określeniem „dwunastego zawodnika”. Żelazny zmiennik, który zawsze wchodzi z ławki na końcówki i próbuje coś wnieść. Już to może być nieco dobijające, ale skalę przebił Lisandro Semedo, zawodnik holenderskiej Fortuny Sittard.
23-letni napastnik w trakcie ostatnich dni trzy razy zostawał ściągany z boiska w pierwszej połowie meczów. Można by pomyśleć, że po prostu podpadał trenerowi, nie wywiązywał się ze swoich zadań, bądź był po prostu słaby. Nic z tych rzeczy. Fortuna grała swoje mecze 30 marca, 3 kwietnia oraz 7 kwietnia. W każdym z nich jeden z jej zawodników oglądał czerwoną kartkę w pierwszej połowie – za każdym razem zmienianym w następstwie tego piłkarzem był właśnie Semedo.
? | Van je medespelers moet je het hebben…
30 maart:
41' rood Balic
45+1' Semedo gewisseld3 april:
32' rood Rodríguez
37' Semedo gewisseld7 april:
35' rood Ninaj
39' Semedo gewisseld#pecfor (ruststand 1-0)https://t.co/MGlaJjShd9 pic.twitter.com/83FWsf6cjH— FOX Sports (@FOXSportsnl) April 7, 2019
Dobrze wiemy, że czerwona kartka najczęściej oznacza konieczność przebudowy formacji i co za tym idzie – składu. Jeden zawodnik musi być poszkodowany, ale trudno wyobrazić sobie, by w nieco ponad tydzień mieć aż trzy takie sytuacje i za każdym razem być pierwszym do „odstrzału”. Aż dziwne, że nie wpadł jeszcze na pomysł skopiowania pomysłu Balotellego i założenia koszulki z napisem: „Why always me?” Byłaby jak znalazł.
Jeśli kiedykolwiek będziecie czuli się zbędni, niepotrzebni, mniej ważni, jak „piąte koło u wozu”, pomyślcie o Lisandro Semedo. Zawsze mogło być gorzej…