Maracana w ruinie. Co dalej ze stadionową legendą?

Maracana
Fot. © Guito Moreto, Globo

Ponad miliard reali brazylijskich (w złotówkach jeszcze więcej) wydano, aby Maracana była gotowa na przyjęcie mundialu w 2014 roku. Po tym, co zobaczyliśmy, zgodnie stwierdziliśmy, że pieniądze nie poszły w błoto, a arena wyglądała tak pięknie, jak za czasów swojej świetności. Po dwóch latach przyjęła kolejną imprezę, a teraz służy kilku miejscowym klubom. Jednak ważniejsze, w jakim jest stanie, a ten można określić jednym słowem: ruina. Jak mogło do tego dojść?

Kilka dni temu jedna z największych stacji telewizyjnych w kraju kawy „Globo” zrobiła reportaż o słynnym stadionie, sprawdzając, w jakim jest stanie po organizacji letnich igrzysk olimpijskich. Materiał szybko zyskał popularność, z czego autorzy mogą się cieszyć, ale operator obiektu już niekoniecznie, bo po tamtej wizycie dziennikarzy już nikomu więcej bram nie otworzył.

Co miejscowi żurnaliści zastali, zwiedzając Maracanę? Chwasty wokół stadionu, sterty śmieci składowane wewnątrz, powyrywane krzesełka i wiele podobnych obrazków raniących duszę nie tylko fanów piłki, lecz także przeciętnych obywateli. Przecież to z ich pieniędzy, czyli podatków, sfinansowano ostatnią modernizację.

Na najsławniejszym obiekcie sportowym w Brazylii gra na co dzień kilka miejscowych drużyn, m.in. Flamengo. Już po zakończeniu igrzysk wymieniono tam więc murawę. Po kilku miesiącach gry wygląda ona tak…

Maracana
© Guito Moreto, Globo

Skąd taki stan? Najwyraźniej nie działa tam system nawadniania, a to dlatego, że aktualnie Maracana pozostaje bez prądu! Jeśli wciąż na nikim nie robi to wrażenia, to warto wspomnieć o wszech panującej wilgoci, smrodzie, pozrywanych sufitach, skradzionych meblach. Nic nam nie wiadomo o kibicowskich awanturach i rozboju akurat w piłkarskim sercu Rio de Janeiro, więc skąd ten stan? Postanowiliśmy zapytać ekspertów w temacie stadionów, kolegów po fachu ze Stadiony.net:

– Według wielu krytyków zaczęło się od źle przeprowadzonej przebudowy i prywatyzacji. Oba argumenty mają swoje znaczenie, ponieważ efektem przebudowy wcale nie jest czołowy światowy stadion – ratowano nie te elementy Maracany, które trzeba było ratować. Później oddano go bez mrugnięcia okiem wielkiemu konsorcjum, które nie znalazło dla areny odpowiedniego modelu funkcjonowania. Zbudowany z pieniędzy podatników, i formalnie wciąż należący do nich, stadion został doprowadzony do stanu meliny przez wielkie międzynarodowe firmy, których nikt nie rozlicza należycie z ich działań. Możemy spodziewać się powrotu do luźno rozumianej normalności przed latem, gdy kontrolę przejmie nowy zarządca obiektu, ale trudno o gwarancję, że problemy tego rodzaju nie będą się powtarzać.

Problem jest więc niemały i dobrze by było, gdyby udało się go skutecznie rozwiązać. Nasi rozmówcy uspokajają jednak, że większość zniszczeń można naprawić stosunkowo niskim kosztem. Zaznaczają też, że aby uniknąć tego rodzaju przypadków w przyszłości, więcej trzeba wymagać od administracji publicznej, która obecnie nie radzi sobie z egzekwowaniem odpowiedzialności od zarządcy stadionu.

Maracana
© Guito Moreto, Globo

Kogo więc winić za zrujnowanie stadionu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo nikt do tego nie chce się przyznać. Spółka będąca operatorem Maracany całą winę zrzuca na komitet organizacyjny IO, a ci odwrotnie. Sprawa jednak wygląda tak, że winne są oba podmioty. Komitet Rio 2016 zapowiada jednak, że jeszcze dokona niezbędnego remontu, a co z głównym operatorem, który na co dzień zaniedbywał obiekt? Umywa ręce i wygląda na to, że zwyczajnie nie poradził sobie z prowadzeniem stadionu piłkarskiego (wczoraj pisaliśmy o przykładzie dobrego zarządzania stadionem). Jak zapowiedzieli nasi eksperci, wkrótce arenę przejmie nowy zarządca. O wszystkim przekonamy się w lutym tego roku. Póki co musimy uzbroić się w cierpliwość i liczyć, że nowy operator należycie zadba o legendę.