Marcin Kaczmarek szefem kolejnej przebudowy Bruk-Betu [WYWIAD]

fot. www.termalica.brukbet.com 

Marcin Kaczmarek po ponad roku przerwy od ligowej piłki wrócił na ławkę trenerską. Nie wrócił jednak tam, skąd odchodził czyli do Ekstraklasy. Tym razem byłego trenera m.in. Wisły Płock wywiało na południe kraju, do I – ligowej Termalici Bruk-Bet Nieciecza. Przez 4 lata trener Kaczmarek prowadził Olimpię Grudziądz, a przez następnych 5 lat Wisłę Płock, którą objął w II lidze, a którą wprowadził do Ekstraklasy.

Nazywany specjalistą od awansów szkoleniowiec stanął przed kolejnym niełatwym zadaniem, mianowicie wyprowadzeniem Bruk-Betu na właściwe tory. Zespół z Niecieczy mocno odczuł spadek aktualnie zajmując ostatnie miejsce. Ambitni właściciele chcąc uniknąć podzielenia losu Ruchu Chorzów i Górnika Łęczna do zmian zabrali się już teraz. Kierownikiem kolejnej przebudowy klubu z Gminy Żabno został Marcin Kaczmarek. Rozmawialiśmy z trenerem m.in. o początkach w nowym klubie oraz roku przerwy od piłki. 

****

Gratuluję udanego debiutu i wygranej z Chojniczanką. Potem przyszła porażka z Chrobrym Głogów pomimo prowadzenia i wielu okazji w meczu. Chyba jednak najważniejsze jest to, że zespół stwarza sobie okazje bramkowe po pańskim przyjściu.

Myślę, że stwarzał sobie również wcześniej, natomiast problemem jest to, że w każdym meczu tracimy bramki. Z pewnością nad tym trzeba mocno popracować, bo dom buduje się od fundamentów, a nie od dachu.

Czy po przyjściu do Bruk-Betu rozmawiał pan z trenerem Jackiem Zielińskim?

Tak, rozmawiałem. Mieliśmy godzinną, bardzo sympatyczną rozmowę, także myślę, że tak to powinno wyglądać. Przekazał mi kilka uwag i ważnych myślę elementów, także dziękuje mu za to spotkanie, bo na pewno te uwagi przydadzą mi się w dalszej pracy.

Taka wymiana zdań między trenerami chyba nie jest dość często spotykana w polskiej piłce, a być powinna. Nie ma co się obrażać na następcę, bo to nie jego wina, że klub chce go zatrudnić, tylko należy pomóc w kontynuowaniu dalszej pracy z zespołem.

Na pewno chcielibyśmy żeby środowisko było bardziej zintegrowane i miało do siebie większy szacunek. Natomiast niestety często tak nie jest. Występuje olbrzymia konkurencja i ten wyścig o posadę trwa, także myślę, że w tym temacie jest wiele do zrobienia. Nie zamierzam tego oceniać, jednak jakby ktoś poprosił mnie o takie spotkanie, to na pewno bym nie odmówił.

Brakowało panu emocji związanych z ławką trenerską i ligową piłką?

Miałem ponad roczną przerwę, która była mi bardzo potrzebna, bo na pewno wcześniej pracowałem 12 lat bez przerwy. Zdążyłem już się jednak stęsknić za tym co lubię robić, także na pewno brakowało. Jest to dla mnie nowe wyzwanie, inne niż do tej pory, bo wcześniej nigdy nie obejmowałem klubów w trakcie sezonu. Mam w Niecieczy trudne zadanie do wykonania, ale nie boje się takich wyzwań, dlatego tu jestem.

No właśnie, minął ponad rok, czy zakładał pan tak długą przerwę i rozbrat z piłką? Wiadomo, że jest potrzeba złapania dystansu, natomiast czy ta przerwa nie była zbyt długa? Z pewnością kilka ofert po drodze pan odrzucił.

Tak, ale robiłem to w pełni świadomie. Miałem kilka propozycji po drodze, nie byłem gotowy, aby przyjąć w tamtym momencie te oferty z różnych względów oczywiście. To był jednak mój świadomy wybór i myślę, że teraz nadszedł moment, kiedy dostałem ofertę, którą uważałem, że warto przyjąć. Stąd moja obecność w Niecieczy.

Podobno przed przyjściem trenera Paszulewicza do Katowic, pan też był tam przymierzany.

Nie będę mówił o ofertach, które były, bo to już jest przeszłość. Skupiam się na tym co jest w Niecieczy, natomiast oczywiście było kilka takich propozycji, ciekawych z perspektywy czasu. Świadomie je odrzuciłem, chociaż rozmowy były niekiedy interesujące, ale to już historia i nie chcę do tego wracać.

W takim razie dlaczego zdecydował się pan na Bruk-Bet? Czy to kwestia czasu, w którym już był pan gotowy na objęcie zespołu, czy po prostu klub z Niecieczy był najbardziej konkretny?

To też, Bruk-Bet był bardzo konkretny, przede wszystkim jednak są tu bardzo dobre warunki do pracy. Są dwa świetne boiska, trzecie sztuczne, zaplecze socjalne również, także to też miało jakąś rolę. Przede wszystkim uważam jednak, że jest drużyna, która ma możliwości lepszej gry niż te co prezentuje w tej chwili. Lubię wyzwania, okazuje się, że ta propozycja była na tyle konkretna, że zdecydowałem się ją przyjąć.

Jakie cele w takim razie czy wyzwania postawili panu właściciele na ten sezon? Bo rozumiem, że miał być szybki powrót do Ekstraklasy, praktycznie z tymi samymi piłkarzami i z trenerem Zielińskim, a wiadomo, że to jest trudne do zrealizowania.

Właściciele mają pełne prawo do tego, aby myśleć, żeby Termalica grała w Ekstraklasie. Włożyli w ten klub mnóstwo swoich ciężko zarobionych pieniędzy, energii i pracy u podstaw. Zbudowali stadion, zbudowali bazę, ponadto zasmakowali już Ekstraklasy i wiedzą już jak to smakuje, dlatego chcą tam wrócić. Natomiast rzeczywistość jest taka, że jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli i podstawowa sprawa, to jak najszybciej wygrzebać się z dołka i zacząć regularnie punktować.

Tak do tego podchodzimy, że każdy następny mecz jest najistotniejszy, nie zastanawiam się co będzie za miesiąc, dwa czy za pół roku. Zależy mi żeby jak najszybciej wyciągnąć Termalicę z tego dołka i marazmu, to jest najważniejsze. Mam umowę do końca sezonu, myślę, że jest to uczciwie postawiona sprawa z dwóch stron i zobaczymy co z tej pracy wyniknie. Nie wykluczam, że będę pracował w Niecieczy dłużej, ale na dzisiaj trudno to jednoznacznie stwierdzić. Mamy trochę czasu, mam nadzieję, że moja praca spowoduje to, że Termalica będzie szła w górę, a nie będzie tkwiła w marazmie.

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Zna pan I ligę jak mało kto. Wiadomo, że w tej lidze, która jest bardzo nieobliczalna wszystko się może zdarzyć. Teoretycznie nie zdziwiłbym się wcale, gdyby Termalica na koniec sezonu zajęła jedno z dwóch pierwszych miejsc i awansowała do Ekstraklasy. Natomiast na ten moment chyba największym mankamentem zespołu jest defensywa, która straciła najwięcej bramek w lidze. Od tego musiał pan zacząć pracę z zespołem?

Tak, to prawda, to jest na pewno element nad którym będziemy musieli sporo pracować. Nie zawsze będzie tak, że będziemy stwarzali bardzo dużo sytuacji, wykorzystywali i strzelali po kilka bramek w meczu. Także podstawową sprawą jest ustabilizować tą grę w defensywie, bo Termalica praktycznie w każdym meczu strzela bramki. Niestety też bardzo dużo traci, dlatego też jeśli wyeliminujemy te mankamenty, to myślę, że spokojnie będziemy punktować. Nie jest to prosta sprawa i sytuacja w której się wszyscy znaleźliśmy, bo przecież Termalica od wielu miesięcy niestety jest na równi pochyłej. Zaczęło się od nie najlepszych wyników w Ekstraklasie, potem spadek, potem ambitne plany, z których jednak do tej pory nic nie wynika.

Dołek się pogłębia, dlatego aspekt psychologiczny jest szalenie istotny, trzeba wiedzieć jak rozmawiać z zawodnikami i do nich dotrzeć. Jestem tutaj bardzo krótko, bo dopiero tydzień, poznaję zespół, poznaję realia panujące w Niecieczy. Staram się przekazać swoją wizję pracy, a tego czasu właśnie na pracę u podstaw nie ma zbyt wiele. Gramy teraz cały czas co trzy dni, w tym tygodniu najpierw gramy w Pucharze Polski, następnie w lidze z Katowicami, także czas na pracę będzie pewnie w momencie przerwy na reprezentację. Prawdopodobnie od nas będzie powołanych dwóch zawodników, a przepis mówi, że wówczas można ubiegać się o przełożenie meczu. Jeśli będzie taka możliwość, to na pewno z tego skorzystamy. Do tego jednak momentu są jeszcze dwa mecze mistrzowskie i trzeba zrobić wszystko żeby w tych meczach zapunktować, bo sytuacja rzeczywiście jest bardzo trudna i punktów brakuje.

Chyba w tym momencie najbardziej może pan wpłynąć na sferę mentalną zawodników, a nie na sportową. Jak zareagowali piłkarze na pańskie przyjście?

To się dopiero okażę, myślę, że każdy zawodnik w momencie, gdy przychodzi nowy trener, to chce się pokazać z jak najlepszej strony, bo pierwsze wrażenie jak wiemy jest istotne. Nie ma jednak czegoś takiego, że przyjdzie nowy człowiek, weźmie czarodziejską różdżkę, zaczaruje i nagle się wszystko odwróci. Trzeba zdiagnozować problem, wierzę, że piłkarze przyjmą moje metody i będą chcieli realizować to o czym mówimy i ta współpraca będzie udana. Poznajemy się, choć jest to naprawdę krótki czas, a ludzi tak naprawdę poznaje się w boju, w pracy organicznej. Mam nadzieję, że się dotrzemy wzajemnie ze skutkiem pozytywnym dla całego klubu.

Co się działo w pańskim życiu przez ten ostatni rok? Był czas na staże, na odpoczynek?

Był czas przede wszystkim na rodzinę i uważam, że ten rok był mi bardzo potrzebny. Mam wspaniałą rodzinę, żonę, dwójkę dzieciaków, także myślę, że ten czas wykorzystaliśmy dobrze. Potrzebowałem odpoczynku od piłki, oczywiście śledziłem to co się dzieje w polskiej piłce.

Komentował pan wiele spotkań.

Tak, komentowałem, śledziłem mecze, czytałem literaturę, także mam nadzieję, że z pożytkiem dla dalszego funkcjonowania w tej niewątpliwie ciężkiej pracy.

Rozmawiał Jakub Treć

Komentarze

komentarzy