W meczu ze Śląskiem nic nie wychodziło. Co zrobi Bjelica?

Nenad Bjelica
Nenad Bjelica (Zdjęcie: Lech Poznań)

W 10. kolejce LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań opuścił fotel lidera. Porażka ze Śląskiem zdecydowanie obnażyła formę zespołu Nenada Bjelicy. W czym tkwi problem „Kolejorza”?

Od razu należy jednak wspomnieć, że już w poprzednich spotkaniach gra podopiecznych chorwackiego szkoleniowca pozostawiała wiele do życzenia. Dyspozycja piłkarzy Lecha Poznań jest daleka od tej, którą prezentowali jeszcze choćby w poprzednim miesiącu. Najpierw zespół zremisował na wyjeździe z Pogonią Szczecin, która od początku sezonu okupuje dolną część tabeli. Minimalne zwycięstwo przeciwko Koronie Kielce również nie powinno napawać optymizmem piłkarzy „Kolejorza”. Drużyna pod wodzą Gino Letteriego miała bowiem więcej dogodnych sytuacji aniżeli lechici. Bramka Łukasza Trałki była dla zespołu Nenada Bjelicy łutem szczęścia pośród słabej postawy większości zawodników. W dwóch poprzednich spotkaniach Lech Poznań zdołał jednak zdobyć cztery punkty i utrzymać się na czele ligowej tabeli. Mecz ze Śląskiem jednak brutalnie zweryfikował obecną formę zawodników.

Jedynym plusem „Kolejorza” w piątkowym meczu był dłuższy czas spędzony przy piłce niż Śląska. Ta niewielka różnica (51–49%) jest jednak jedynym faktem, który przemawia za zespołem Bjelicy. Zespół pod wodzą Jana Urbana zdecydowanie lepiej rozgrywał piłkę. Duet Michał Chrapek–Sito Riera na tle dwójki Abdul Aziz Tetteh–Łukasz Trałka spisywał się znakomicie. Piłkarze środka pola Lecha Poznań nie są jednak jedynymi winowajcami przegranej w ostatniej kolejce. Winę za nią ponoszą bowiem wszyscy – od trenera po rezerwowych.

Nenad Bjelica bardzo często rotuje strefą obronną. Jej gra w meczu ze Śląskiem mogłaby być prezentowana jako film instruktażowy pod tytułem „Jak nie grać w obronie”. Defensorzy od początku spotkania byli najzwyczajniej w świecie źle ustawieni. Ofensywny tercet Kosecki–Piech–Pich, gdy tylko zauważył mankamenty w defensywie rywala, od razu ruszył do ataku. Szczególnie Słowak ogrywał lechitów, jak chciał. Bramkę w 24. minucie, zdobytą właśnie przez Picha, można zaliczyć na konto obrony „Kolejorza”. Najpierw Lasse Nielsen przewrócił się we własnym polu karnym, próbując zmienić tor lotu piłki, następnie Emil Dilaver nie przyjął piłki zmierzającej wprost pod jego nogi. Gdyby Słowak nie strzelił gola w tej sytuacji, graniczyłoby to z cudem.

Może wpływ na słabą postawę defensywy ma brak Wołodymira Kostewycza, który doznał kontuzji w pierwszej połowie spotkania z Pogonią. Od tego czasu na lewej stronie obrony Lecha Poznań występował Vernon. W meczu ze Ślaskiem Hiszpan spędził jednak cały mecz na ławce, a jego miejsce zajął Mario Situm. Chorwat dobrze spisywał się jako wahadłowy, aczkolwiek jego gra obronna pozostawiała wiele do życzenia. To właśnie on wywalczył rzut karny w doliczonym czasie pierwszej połowy, który pewnie wykorzystał Marcin Robak…

Atak Lecha Poznań również nie spisywał się dobrze w piątkowym spotkaniu. Zarówno Christian Gytkjaer, jak i Nicki Bille Nielsen, wprowadzony w drugiej połowie, byli nieskuteczni, a momentami nawet niewidoczni. Skrzydła ożywiły się nieco w drugiej połowie. Akcje z udziałem głównie Macieja Makuszewskiego i Nickiego Bille’a Nielsena w końcówce spotkania wyglądały jednak bardziej na akty desperacji niż na dogodne sytuacje bramkowe. Negatywnie na zespół wpłynęło również odesłanie Nenada Bjelicy na trybuny pod koniec pierwszej połowy.

Już w piątek Lech Poznań zmierzy się na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz. Należy zwrócić uwagę na to, że klub traci mało bramek w lidze – mniej straciły jedynie Zagłębie Lubin i właśnie „Kolejorz”. Obrona poznańskiego klubu do tej pory spisywała się nienagannie, jednak mecz ze Śląskiem – dobrze ustawionym i celnie podającym – obnażył jej braki. Większym problemem Lecha jest jednak atak. We wrześniu drużyna Nenada Bjelicy zdobyła zaledwie jedną bramkę, a jej strzelcem był Łukasz Trałka. Nie świadczy to więc zbyt dobrze o formie strefy ofensywnej klubu, która w sierpniu mogła imponować. W tej chwili więc najbardziej prawdopodobnym wynikiem najbliższego meczu Lecha Poznań jest 0:0. Chyba że chorwacki szkoleniowiec wyciągnął wnioski po ostatniej porażce.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy