Co z tą Miedzią? Legniczanie czekają na przełamanie.

 

Miedź Legnica walczy o przełamanie fatalnej serii, która trwa już od siedmiu kolejek. Tyle dokładnie czeka beniaminek na zwycięstwo. Jakie są tego przyczyny i jakie szansy na wyjście z impasu?

Podopieczni Dominika Nowaka pewnie wygrali rozgrywki I ligi zapisując tym samym piękną kartkę w historii klubu. Historyczny, bo pierwszy awans do Ekstraklasy, w dodatku zapowiadany przynajmniej od kilku sezonów stał się faktem. Może nie to jest najważniejsze, ale oprócz dużej ilości punktów Miedź grała miłą dla oka piłkę. To właśnie za styl bardzo chwalono trenera Nowaka i samych piłkarzy.

Do Ekstraklasy Miedź weszła z przytupem i absolutnie bez żadnych kompleksów. W debiucie udało się ograć Pogoń 1:0, tą samą, która teraz jest rewelacją ligi. Następnie przyszły trzy porażki z rzędu i remis, jednak w każdym z tych meczów ponownie gra Miedzi mogła się podobać. Po prostu szwankowała defensywa. Potem przyszły dwa zwycięstwa, najpierw 3:2 w Białymstoku, a następnie derbowa wygrana 2:0 z Zagłębiem Lubin. Wydawać by się mogło, że Miedź odważniej ruszy w górne rejony tabeli. Tymczasem 2 września, to data ostatniego zwycięstwa legniczan w lidze. Remis 2:2 w Płocku jeszcze nie zapowiadał zjazdu „Miedzianki”, ale późniejsze wyniki już tak. Można oczywiście tłumaczyć się niesprzyjającym terminarzem, bo najpierw mecz z Legią, później z Lechem i mocnym w tym sezonie Piastem. Nadal jednak nie jest to usprawiedliwienie tak słabej serii Miedzi.

W przypadku zespołu trenera Nowaka można podzielić sezon na dwa okresy. W pierwszych siedmiu kolejkach Miedź zdobyła 10 punktów, w następnych siedmiu zaledwie 3. Ponadto bilans bramkowy w pierwszym okresie, to 9-10, a w drugim 7-18. Wyraźnie więc widać moment początku czarnej serii. Dwie kolejki z pewnością zawodnicy Miedzi chcieliby szybko wymazać z pamięci. Dobrym meczem na przełamanie wydawało się spotkanie z drugim beniaminkiem z Sosnowca. Nic z tego, Zagłębie wygrało 3:1, a w następnym tygodniu doszła derbowa porażka 0:5 na własnym stadionie ze Śląskiem. Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego legniczanie zajmują obecnie 14. lokatę wyprzedzając jedynie Zagłębie Sosnowiec.

Myślę, że wiele czynników się na to złożyło. Zaczęło się dobrze, tak jak z reguły zaczyna beniaminek. Później niestety coś się zacięło. Nie chciałbym usprawiedliwiać się kontuzjami, ale uważam, że nie można uciec od tego. Wiadomo, że mówienie o tym nic nie zmieni, ale w momencie, gdy wypada czterech zawodników ze składu, to trener musi kombinować. Wierzę jednak, że będziemy powoli wychodzić z tego kryzysu. Już z Cracovią wyglądało to trochę lepiej, zagraliśmy na zero z tyłu – tłumaczy Wojciech Łobodziński.

Trudno nie zgodzić się z pomocnikiem Miedzi. Ze składu wypadli: Augustyniak, Marquitos, Santana i Bozić. Praktycznie każdy z wymienionych był do momentu kontuzji podstawowym graczem Dominika Nowaka. Duża liczba straconych bramek sprawiła, że Miedź ma drugą najgorszą defensywę w lidze. „Liderem” pod tym względem jest Zagłębie Sosnowiec, które straciło aż 33 bramki łącznie z meczem 15. kolejki z Wisłą Płock. Miedź straciła o pięć mniej (dzisiaj mecz z Arką).

Oczywiście chcemy grać do przodu, chcemy atakować, ale nie da się tego robić zapominając o obronie. Raz to kontuzje, a dwa, że bardzo chcieliśmy grać ofensywnie. Czasami mamy naprawdę sporo sytuacji, a to przeciwnik zdobywał bramki. Umiejętności mamy spore jako drużyna, ale trzeba z powrotem pozbierać się do kupy i wygrać mecz. Jaka gra by nie była, to zawsze najważniejszy jest wynik. Dalej nasz styl zostanie utrzymany, ale myślę, że bardzo ciężko pracowaliśmy nad defensywą i pierwsze efekty było widać w meczu z Cracovią i w dalszym ciągu będzie to zauważalne – zapewnia Łobodziński.

Rzeczywiście jeśli szukać jakiś plusów z meczu z Cracovią, to z pewnością takim jest zero po stronie strat. Duża w tym jednak zasługa świetnie broniącego przy Kałuży Kanibołockiego. Nawet większa niż gry bloku obronnego, wszak Cracovia stwarzała sobie groźne okazje.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

W poprzednim sezonie na zapleczu Ekstraklasy, to Miedź dyktowała warunki, zatem poważne kryzysy mogą być jej obce. Oczywiście walkę o awans w Legnicy zapowiadano już od kilku lat, zatem po drodze były gorsze momenty, jednak poprzedni sezon mógł nieco uśpić beniaminka. Po słabszych wynikach w Sosnowcu zdecydowano się na zmiany, Dariusza Dudka zastąpił Valdas Ivanauskas. W Legnicy póki co na zmiany się nie zanosi, z całym szczęściem. Bo jaki wpływ na obecne kontuzje ma trener Nowak? Czy mógł przewidzieć po niezłym początku, że nagle coś się rozsypie? Czy zmiana trenera jest gwarancją sukcesu? Wreszcie, czy tylko on jest odpowiedzialny za ostateczny wynik?

Tu należą się brawa dla prezesa Dadełły, który wykazuje się dużą cierpliwością. Skoro Miedź wpadła w kryzys pod wodzą Dominika Nowaka, to niech teraz ten sam człowiek z tym kryzysem sobie poradzi. Andrzej Dadełło powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym, że zimą z pewnością dołączy do zespołu czterech świetnych piłkarzy. Po czym dodał, że chodzi o czwórkę kontuzjowanych, rozumiejąc problem i widząc go szerzej. Przecież mógł spojrzeć na wyniki, mógł nie wytrzymać po kompromitacji na własnym stadionie ze Śląskiem. Ale nie, to nie w stylu prezesa Miedzi. Oczywiście zapowiedział możliwość wzmocnień zimą, ale jednocześnie prezes jest spokojny i cierpliwy. Mecze z początku sezonu się jemu podobały, wierzy więc, że po powrocie kontuzjowanych graczy Miedź znów zacznie punktować. Dobrze, że jest w Ekstraklasie ktoś taki jak prezes Dadełło. Może w ślad za nim, czyli za normalnością podążać zaczną pozostali?

Do końca przerwy zimowej pozostało Miedzi 6 spotkań, a dodatkowo mecz 1/8 Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław. Dzisiaj do Legnicy przyjedzie Arka Gdynia, która z pewnością będzie chciała zmazać plamę ostatnich porażek z Lechią i Pogonią. Będzie to de facto ostatni mecz pierwszej rundy, kolejne mecze będą już rewanżami. Następnie Miedź zagra z Pogonią, Wisłą Kraków, Górnikiem, Lechią i Koroną. Łącznie w meczach z tymi zespołami legniczanie zdobyli 4 punkty. Co trzeba zrobić, żeby teraz ugrać tych punktów więcej?

Brzmi to banalnie, ale musimy wygrać najbliższy mecz. Potrzebujemy złapać trochę luzu, bo jeśli nie ma wyników, to naturalnie się spogląda w tabelę i myśli o tym. Oddechem dla nas będzie zwycięstwo. Uważam, że nie ma łatwych spotkań w tej lidze, więc nie ma co patrzeć na terminarz – przekonuje Wojciech Łobodziński.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy